Józef Korzeniowski

Doktor medycyny


Скачать книгу

Józef

      Doktor medycyny

Korzeniowski JózefDoktor medycyny

      Wydane w formacie ePUB przez Imprint Sp. z o.o. – 2011 rok.

Józef KorzeniowskiDOKTOR MEDYCYNYKomedyjka w jednym akcie

      OSOBY:

      CHORĄŻYNA

      KAROL, jej syn

      MARSZAŁKOWA, siostra chorążyny

      MARSZAŁEK, mąż marszałkowej

      HIPOLIT, syn marszałkostwa

      PUŁKOWNIK, sąsiad chorążyny

      ANNA, jego córka

      STEFAN, lokaj chorążyny

      PODSEDEK, stryj Karola

      Scena we wsi Chorążyny, w powiecie M.

      Pokój bawialny Chorążyny. CHORĄŻYNA siedzi przy stole za robotą. Koło niej ANNA. Przy oknie PUŁKOWNIK fajkę pali i czyta gazetę. Wchodzi STEFAN z listem.

      CHORĄŻYNA

      Skąd to? z poczty?

      STEFAN

      Wojtuś przywiózł z miasta. Jakem obaczył ten papier z pieczęcią, to zaraz domyśliłem się, że to musi być list – z poczty.

      (Oddaje list i wychodzi.)

      CHORĄŻYNA

      Ach, to od mego syna!

      (Czyta.)

      ANNA

      (żywo)

      Od pana Karola?

      PUŁKOWNIK

      Czegóż to panna Anna tak się czerwieni?

      ANNA

      Ja, papo? Wcale nie. To tak się papie wydaje. A choćby i tak było, cóż to dziwnego, że podzielam radość zacnej pani Chorążyny?

      CHORĄŻYNA

      Dziękuję ci, moje życie! Zgadłaś, że to dla mnie radość, i wielka radość.

      PUŁKOWNIK

      (wstaje)

      Czy możemy wiedzieć?

      CHORĄŻYNA

      O! sąsiadom i przyjaciołom moim udzielam chętnie dobrej wiadomości. Słuchajcie, państwo, co mi mój Karol donosi: „Droga mamo! Te kilka słów piszę na wsiadanym do domu. Skończyłem uniwersytet. Wszystko mi poszło według życzenia; pragnę tylko, abyś ty, kochana matko, była ze mnie kontenta. Może razem z tym listem będę u nóg twoich". O, co to za szczęście! Po dwóch latach niewidzenia obaczę go nareszcie.

      PUŁKOWNIK

      Winszujemy i cieszymy się z serca. Ale czy uważa pani Chorążyna, że Anusia patrzy na panią i nie śmie zapytać, czy nie ma tam jakiego przypisku?

      ANNA

      Ja, papo? Co bo papa mówi?

      CHORĄŻYNA

      I owszem, jest jeszcze i przypisek: „Zacnemu Pułkownikowi, jeśli go mama pierwej ode mnie obaczy, proszę oświadczyć serdeczny ukłon".

      PUŁKOWNIK

      Dziękuję, bardzo dziękuję. – I więcej nic nie ma?

      ANNA

      A cóż tam jeszcze być może?

      PUŁKOWNIK

      Alboż ja wiem? – Dlatego pytam się.

      CHORĄŻYNA

      (z uśmiechem)

      Jest jeszcze parę słów: „Panny Anny, jeśli o mnie pamięta, śliczne rączki ściskam".

      PUŁKOWNIK

      A cóż, pamięta panna Anna o panu Karolu?

      ANNA

      (patrząc w oczy ojcu)

      A jeżeli pamiętam?

      PUŁKOWNIK

      To trzeba, żeby ci ktoś rączki uściskał.

      ANNA

      Wdzięcznam, że o mnie nie zapomniano, i przestaję na tym.

      CHORĄŻYNA

      (wstaje)

      Ja cię tymczasem ucałuję, moje życie, nim sam Karol wypełni, co napisał.

      (Ściska ją.)

      Ale darujcie mi, moi drodzy goście, że was zostawię na chwilę. Muszę mu kazać przyrządzić pokoik.

      (Wychodzi, zostawiwszy list na stole. Anna bierze list i czyta z uwagą. Pułkownik staje przed nią i uśmiecha się.)

      PUŁKOWNIK

      (po chwili, sylabizując)

      P, a, n – Pan; n, y – ny: panny; A, n – an; n, y – ny: Anny…

      ANNA

      (patrząc mu w oczy)

      Czy papa myśli, że ja nie umiem czytać?

      PUŁKOWNIK

      Ale bo tak się wpatrujesz, jakbyś sylabizowała. Czy niewyraźnie pisze pan Karol?

      ANNA

      Owszem, wyraźnie, i widno, że ręka wprawna. Szczególniej podoba mi się, że tak krótko i po prostu.

      PUŁKOWNIK

      Musi być teraz okrutnie rozumny, kiedy skończył uniwersytet. Jak ci zacznie prawić o filozofii, to nie wiem, czy go pojmiesz?

      ANNA

      Ze mną pan Karol nie będzie mówił o filozofii. On człowiek rozsądny i wie, z kim o czym ma mówić.

      PUŁKOWNIK

      Na przykład ze mną będzie gadał o polityce i o gospodarstwie, a z panną Anną?

      ANNA

      Ze mną o literaturze, o poezji.

      PUŁKOWNIK

      (siadając)

      W ogólności rozmowa tyczyć się będzie okolic serca.

      ANNA

      (szyjąc)

      Bardzo być może. Wszak poezja ma źródło w sercu. „Miej serce i patrz w serce" – mówił nasz wielki poeta.

      PUŁKOWNIK

      A ty pozwolisz panu Karolowi zajrzeć w swoje serduszko?

      ANNA

      A dlaczegoż nie? Wszak mi tego papa nie wzbroni.

      PUŁKOWNIK

      Ja? – O, bynajmniej. Pan Karol, zdaje mi się, człowiek zacny i przystojny. Ale może ja się mylę.

      ANNA

      O nie, nie myli się papa!

      PUŁKOWNIK

      Pan Karol skończył uniwersytet i musiał zebrać zapas wiadomości, przez które może się stać pożytecznym ziomkom i przyjemnym w towarzystwie. Wszak prawda?

      ANNA

      Ja myślę, że prawda.

      PUŁKOWNIK

      Pan Karol jest synem zacnych rodziców, posiadający fundusz dostateczny do porządnego utrzymania się, a zatem może być partią nie do odrzucenia dla panny pułkownikówny. Czy dobrze mówię?

      ANNA

      Mnie się zdaje, że bardzo dobrze, kochany papo!

      PUŁKOWNIK

      Dwa