Camilla Lackberg

Fjällbacka


Скачать книгу

0.jpg"/>

       Tytuł oryginału

      HÄXAN

      Redakcja

      Grażyna Mastalerz

      Koncepcja graficzna serii

      www.blacksheep-uk.com

      Projekt okładki

      Panczakiewicz Art.Design

      Zdjęcie na okładce

      © Jayne Szekely / Arcangel Images

      Korekta

      Maciej Korbasiński, Jolanta Kucharska

      Redaktor prowadzący

      Anna Brzezińska

      Copyright HÄXAN © Camilla Läckberg 2016

      First published by Forum, Sweden.

      Published by arrangement with Nordin Agency AB, Sweden.

      Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarna Owca, 2017

      Copyright © for the Polish translation by Inga Sawicka, 2017

      Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).

      Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku.

      Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.

      Wydanie I

      ISBN 978-83-8015-682-1

Wydawnictwo Czarna Owca Sp. z o.o

      ul. Alzacka 15a, 03-972 Warszawa

      www.czarnaowca.pl

      Redakcja: tel. 22 616 29 20; e-mail: [email protected]

      Dział handlowy: tel. 22 616 29 36; e-mail: [email protected]

      Księgarnia i sklep internetowy: tel. 22 616 12 72; e-mail: [email protected]

      Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer.

      Dla Polly

      Nie sposób dziś stwierdzić, jak wyglądałoby życie tej dziewczynki. Kim by została. Czym by się zajmowała, kogo kochała, po kim płakała, kogo straciła, a kogo zdobyła. Kim byłyby jej dzieci, gdyby je miała. Ani jak wyglądałaby jako dorosła. W kimś, kto liczy sobie dopiero cztery lata, nic nie jest jeszcze gotowe. Oczy miała ni to niebieskie, ni zielone, włosy zaraz po urodzeniu ciemne teraz były jasne, lekko rudawe, ich kolor na pewno by się jeszcze zmienił. Stwierdzić to byłoby teraz jeszcze trudniej, bo leżała twarzą w dół na dnie jeziorka, a jej potylicę pokrywała gruba warstwa skrzepniętej krwi. I tylko unoszące się na wodzie długie pasma wyrastające z czubka głowy miały jasny odcień.

      Nie można powiedzieć, żeby scena z martwą dziewczynką była w jakiś sposób upiorna. I nie chodziło o to, że leżała w wodzie. Las wydawał te same odgłosy co zawsze. Światło przesączało się przez korony drzew tak samo jak zawsze, kiedy świeci słońce. Woda falowała lekko, gładką powierzchnię naruszała jedynie ważka, która co pewien czas siadała na niej, tworząc drobne kręgi. Proces przeobrażania już się rozpoczął, z czasem dziewczynka stopi się w jedno z lasem i wodą. Jeśli nikt jej nie znajdzie, przyroda będzie się rozwijać swoim normalnym trybem i wchłonie ją.

      Jeszcze nikt nie wie, że dziewczynki już nie ma.

      – MYŚLISZ, ŻE mama będzie w białej sukience? – spytała Erika, odwracając się na łóżku do Patrika.

      – Rzeczywiście, bardzo śmieszne – odparł.

      Zaśmiała się i szturchnęła go w bok.

      – Dlaczego tak ci przeszkadza, że wychodzi za mąż? Ojciec od dawna ma drugą żonę, więc co w tym dziwnego?

      – Wiem, że to głupie. – Patrik pokręcił głową. Spuścił nogi z łóżka i zaczął wciągać skarpetki. – Lubię Gunnara i czuję ulgę, że mama nie będzie sama… – Wstał i włożył dżinsy. – Po prostu nie zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Odkąd pamiętam, mama była zawsze sama, więc jeśli się w to wgłębić, pewnie to problem na linii matka – syn. Nie mieści mi się w głowie… że mama może… współżyć.

      – Chcesz powiedzieć, że mama i Gunnar chodzą ze sobą do łóżka?

      Patrik zatkał uszy rękami.

      – Przestań!

      Śmiejąc się, rzuciła w niego poduszką. Od razu do niej wróciła. Rozpętała się prawdziwa wojna. Patrik rzucił się na nią. Zapasy szybko przeszły w pieszczoty i przyśpieszone oddechy. Erika wyciągnęła ręce i właśnie zaczęła mu rozpinać pierwszy guzik spodni.

      – Co wy robicie?

      Znieruchomieli na dźwięk jasnego głosiku Mai i odwrócili się do drzwi. Stała w nich nie tylko Maja: również obaj bliźniacy przyglądali się leżącym na łóżku rodzicom.

      – Trochę się łaskotaliśmy – odparł zasapany Patrik i wstał.

      – Załóż w końcu zasuwkę! – syknęła Erika, zasłaniając się kołdrą.

      Usiadła na łóżku i spróbowała się uśmiechnąć.

      – Idźcie na dół i zacznijcie szykować śniadanie, zaraz przyjdziemy.

      Patrik zdążył się już ubrać i popchnął dzieci przed sobą.

      – A jak nie możesz sam założyć, to poproś Gunnara. Mam wrażenie, jakby był w ciągłym pogotowiu z tą swoją skrzynką z narzędziami. Chyba że jest zajęty twoją mamą…

      – Odpuść – zaśmiał się Patrik i wyszedł.

      Erika położyła się, uśmiechając się do siebie. Mogła jeszcze chwilkę poleżeć. Nie musiała chodzić do pracy na określoną godzinę, co w sytuacji, kiedy człowiek jest swoim własnym szefem, może być plusem, ale również minusem. Praca pisarza wymaga charakteru i dyscypliny wewnętrznej, czasem brakowało jej też kontaktu z ludźmi. Ale kochała to swoje pisanie. Lubiła tchnąć życie w bohaterów swoich opowieści, dokumentować ich losy i dowiadywać się, co się zdarzyło i dlaczego. Rzecz, nad którą obecnie pracowała, nęciła ją od dawna. Sprawa małej Stelli, uprowadzonej i zamordowanej przez Helen Persson i Marie Wall, głęboko wzburzyła mieszkańców Fjällbacki i nadal ich poruszała.

      W dodatku Marie Wall właśnie wróciła do Fjällbacki. Podziwiana gwiazda Hollywood przyjechała, żeby zagrać w filmie o Ingrid Bergman. Miasteczko aż się trzęsło od plotek.

      Wszyscy znali te dziewczyny albo ich rodziny i wszyscy przeżyli szok, gdy tamtego lipcowego popołudnia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego piątego roku zwłoki Stelli odnaleziono w leśnym stawie.

      Odwracając się na bok, Erika zastanawiała się, czy słońce świeciło wtedy równie mocno jak tego dnia. Sprawdzi, kiedy już przyjdzie czas, żeby przejść przez przedpokój do gabinetu. Jeszcze chwilę poczeka. Zamknęła oczy i słuchając głosów Patrika i dzieci dochodzących z kuchni, z parteru, zapadła w drzemkę.

      Helen pochyliła się i rozejrzała. Spocone dłonie oparła na kolanach. Pobiła własny rekord, chociaż wybiegła później niż zwykle.

      Patrzyła na rozciągające się przed nią błękitne, krystaliczne morze, ale w środku miała burzę. Wyprostowała się i objęła, ale nie mogła powstrzymać drżenia. W tym momencie jakby ktoś przeszedł po moim grobie – mawiała jej matka. Może rzeczywiście. Nie w tym sensie, że przeszedł po j e j grobie. Po jakimś.

      Czas spuścił zasłonę na to, co było, wspomnienie było bardzo niewyraźne. Pamiętała przede wszystkim głosy domagające się odpowiedzi, chciały wiedzieć, co dokładnie się stało. Pytania powtarzały się raz za razem, w końcu sama już nie wiedziała, co było ich prawdą, a co jej.

      Wtedy powrót do Fjällbacki