ref="#i000000030000.jpg"/>
Z dziewiętnastoletnim Danielem Coltonem chcą się umawiać wszystkie dziewczyny i każdy facet mu tego zazdrości. Jest humorzasty, wybuchowy, zimny i ponury, ale też piękny, ma wspaniałe tatuaże, kolczyk w brwi i imponujące czarne włosy. Chodzą plotki, że posiada kolczyki także w innych miejscach. Czy naprawdę jest szalony, czy naprawdę lepiej się z nim nie zadawać?
Daniel mieszka ze starszym bratem Zefem, a ich dom to jedna wielka imprezownia. Potrzebujesz narkotyków, dobrej zabawy, alkoholu i dyskrecji? Ruszaj do Coltonów!
Gdy Daniel i dziewczyna z dobrego domu, Lisanne Maclaine, otrzymują do wykonania wspólne zadanie na studiach, Lisanne odkrywa, że za reputacją czarnej owcy uczelni kryje się coś więcej. Daniel jest inteligentny, zabawny i koleżeński. Wkrótce odkrywa też jego sekret – dlaczego tak się od wszystkich dystansuje, dlaczego nikogo do siebie nie dopuszcza. Nie miała jednak pojęcia, jak trudno będzie wytrwać w roli jego powierniczki.
Tytuł oryginału
Dangerous to Know & Love
Copyright © by Jane Harvey-Berrick
All rights reserved
Wydawnictwo NieZwykłe
Oświęcim 2018
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Redakcja:
Anna Wasińska
Korekta:
Anna Kędra
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Projekt okładki:
Paulina Klimek
Dystrybucja: ATENEUM www.ateneum.net.pl
Numer ISBN: 978-83-7889-748-4
Skład wersji elektronicznej:
Kamil Raczyński
PROLOG
Cisza.
Za oknem jeździły samochody i rowery, ludzie uprawiali jogging, psy spacerowały – świat sunął naprzód swym normalnym rytmem. Wszelkie aktywności z ich wyjątkowym zestawem ruchów, orkiestra dźwięków: opony, hamulce, rozmowy, szczekanie. Jednak żaden z tych odgłosów nie przebił ciszy.
Poczuł za plecami czyjąś obecność, odwrócił się i zobaczył skupiony na sobie, zatroskany wzrok brata.
– Oto ten dzień, studenciku.
Daniel uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami.
– Na to wygląda.
Zef wyciągnął rękę, wymienili krótki uścisk dłoni, po czym przyciągnął do siebie Daniela i mocno przytulił.
– Jestem z ciebie dumny, braciszku – wyszeptał. – Mama i tata też byliby dumni.
Następnie odsunął się i grzmotnął go w plecy.
– Nie spierdol tego.
Daniel znowu posłał mu uśmiech.
– Niczego nie obiecuję.
ROZDZIAŁ 1
Lisanne, z uwieszoną na ramieniu Kirsty, weszła niepewnie do sali wykładowej i ujrzała rozrzuconych po ławkach studentów. Semestr niedawno się rozpoczął, więc nie zdążyło powstać jeszcze zbyt wiele uczelnianych koterii, ale kilka dziewcząt siedziało we wzmacniających pewność siebie grupkach i nerwowo chichotało. Chłopcy byli na to zbyt wyluzowani i jak na razie tkwili w „chwalebnej izolacji”.
Lisanne omiotła wzrokiem tę ludzką zbieraninę. Większość studentów wyglądała przeciętnie – tak jak ona nosiła dżinsy i koszulki, ale był pośród nich jeden chłopak w koszuli zapinanej na guziki i krawacie. O Boże! Lisanne założyła się sama ze sobą, że ma on w plecaku egzemplarz „Wall Street Journal”. Dziwiło ją tylko, że nie przyniósł aktówki.
Po co w ogóle zgodziła się na kurs wprowadzenia do biznesu? Ach tak, ponieważ rodzice uważali, że magisterka z muzyki nie otworzy drogi do świetlanej kariery.
Jej nowa współlokatorka zawsze starała się szukać pozytywów.
– Do bani – orzekła. – Ale nigdy nie wiadomo, może poznasz jakiegoś przystojniaka, który okaże się nowym Markiem Zuckerbergiem.
– Czyli niskim facetem z fatalnym gustem co do ubrań?
Kirsty wybuchła śmiechem.
– Nie, głupku: genialnym i obrzydliwie bogatym facetem!
Lisanne westchnęła.
– Hej, Lis! Nie martw się na zapas!
Lisanne pokręciła lekko głową i odwróciła wzrok od Pana Ważniaka. Jej wyraz twarzy nieco się rozpogodził, bo zobaczyła, jak Kirsty, puściwszy do niej oczko, zrzuca kopniakami buty ze stóp.
– Byłam zaskoczona, że w ogóle potrafisz w nich chodzić. Ale chwileczkę, jednak nie potrafisz.
Kirsty uniosła brwi.
– Halo! Są od Manolo! Służą do wystawiania na podziw, nie do chodzenia!
– Naturalnie. Cóż ja sobie myślałam.
Kirsty uśmiechnęła się pod nosem.
– No dobra. Teraz na poważnie. Z którym z tych kolesi najchętniej byś się spiknęła? – Mówiąc to, omiotła ramionami całą salę wykładową.
Lisanne parsknęła śmiechem.
– Z żadnym. I żadnego spikiwania.
– Nie? A ten w czerwonym t-shircie nie wydaje ci się słodki?
Lisanne uniosła lekko głowę.
– Chyba jest okej. Ale nie w moim typie.
– A jaki jest twój typ? – zapytała Kirsty z ciekawością. Bo w typie Kirsty byli wszyscy przystojni faceci.
Lisanne wzruszyła ramionami. Prawda wyglądała tak, że w liceum niewiele randkowała. No dobrze, wcale nie randkowała, chyba że liczyć nie-randkowe fiasko z balu na zakończenie trzeciego roku. Nadal nie rozwikłała zagadki, w jaki sposób nie-randkowe wyjście może przeistoczyć się w totalną katastrofę, ale była to najgorsza, najbardziej upokarzająca noc jej życia. Nie zabrakło nawet wymiotów – ale przynajmniej nie jej własnych – oraz… Nie, nawet nie chciała tego wspominać. To na pewno nie liczyło się jako randka.
– No, daj spokój, Lis – zachęcała ją Kirsty. – A co z tym gościem, z którym wczoraj wieczorem pisałaś na Facebooku?
– Z Rodneyem? E tam, to tylko kolega z liceum.
– Więc on nie jest…?
– Ojej, nie! Znam go od przedszkola. To byłoby… dziwne.
– Czyli jesteś otwarta na nowe związki?
Lisanne była bardzo otwarta. Po prostu nikt nie podobał jej się w ten sposób.
– Cóż, to powiedz, za czym się rozglądasz, no wiesz, tak na wszelki wypadek.
– Och, nie wiem. Za kimś innym. Za kimś…
– Kimś takim jak on? – Kirsty wskazała głową w kierunku chłopaka, który właśnie wszedł do sali.
Zdecydowanie