z miłością w piersi młodej!
"Twoich cudnych oczu dwoje
Tak ćwiartuje serce moje,
Tak mnie moc ich rwie zaklęta,
Jak Kosiński tnie pacjenta.
"Użycz luba swej protekcyi
Nie rób na mnie wiwisekcyi,
Bo mnie czeka dola taka,
Jakbym phtysis miał lub raka!"
Wiersze ładne, ani słowa!
Lecz zerwałam (będę szczera),
Bo poezyi jego żadnej
Wziąć nie chcieli do Kurjera!
I tak było z dziewięcioma!
Jakże teraz mam nie szlochać!
Co tu robić?… Co tu robić,
By na prawdę się zakochać.
Tak zakochać, by żyć wiecznie
Pod miłości jednej władzą…
Ja już nie wiem, niewiem! niewierni.
Może państwo mi poradzą.
MORITURUS
Życie moje dogasa, jak lampa przyćmiona,
Spłonęło tęskne serce, nerwy się stargały,
W gwiazd koronie srebrzystej śmierci anioł biały
Pierś moją w marmurowe oplata ramiona.
Melodye sfer nadziemskich do snu mnie kołyszą
Szeptem duchów skrzydlatych, rajskich ech szelestem —
I mówi anioł śmierci: "Spojrzyj, oto jestem,
Pójdź do mnie… Jam spoczynkiem… ukojeniem… ciszą…"
Na świat spływa przejrzysty wieczór księżycowy,
W dalmatyce z purpury kona złote słońce,
I na lazurze niebios błysły gwiazdy drżące,
I w szacie tkanej srebrem schodzi zmrok majowy.
Otwórz okno, jedyna… Niech róż płyną wonie,
Niech mnie upoi echo piosenki dalekiej,
Nim w śnie bez przebudzenia zastygnę na wieki
Nim śmierć na mojej skroni złoży chłodne dłonie…
Gdy widzę, jak czarownie śmieje się przyroda,
Gdy w szmerach jasnej nocy słyszę hymn miłości,
Lękam się ciszy grobu i grobu ciemności,
Szkoda mi snów młodzieńczych i życia mi szkoda,
Świat przebiegły uniesień tajemniczych dreszcze.
Urok wiosennych marzeń ludzką pierś zaklina…
Jak tu ciemno!… Pójdź bliżej, pójdź bliżej, jedyna!
O, nie daj mi umierać… Ja chcę żyć… żyć jeszcze…
Za złotą gwiazdą sztuki szedłem w świat zaklęty,
W słonecznych ideałów zapatrzony jasność,
Aż serce me płonące zabrały na własność,
Aż duch mój rozpiął skrzydła, zachwyceniem zdjęty.
Blask natchnienia zajaśniał na mej skroni chmurnej,
Oplatały mnie czarem sfer niebiańskich tony
I drżały tak uroczo w mej piersi stęsknionej —
Gasnę… i pieśń ostatnia skona u mej trumny…
Pamiętam wielką salę, strojną w kwiatów sploty,
Pamiętam w pieśni moje zasłuchane tłumy…
Jam skrzypce ujął w rękę, pełen dziwnej dumy,
I kazałem im śpiewać rzewną pieśń tęsknoty.
Pieśń płynęła, jak echo z podbłękitnych światów,
Cicha, jak ranny wietrzyk, gdy róże pochyla,
I skonała piosenka… Była ciszy chwila,
A potem grzmot oklasków i kaskada kwiatów…
Albo pamiętasz, luba?… W weneckiej gondoli
Marzyliśmy, łódź sennej powierzając fali,
"Królowa Adryatyku" ginęła w oddali,
Na szafiry wszedł księżyc w blasków aureoli.
Jaśniała w twoich oczach łezka brylantowa,
Patrzyłaś zadumana w srebrny sierp księżyca —
Jam zaśpiewał… uśmiechem błysnęły twe lica…
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.