54. Do kogo pan Świątek woła: „Chłopcze!”?
2. Opowiedz, jak Tonia pakowała się na wyjazd (strony 14–17).
3. Jak spędzasz zwykle święta Bożego Narodzenia? Opowiedz o tym.
UWAGA!
Słowa zaznaczone gwiazdką *
zostały wyjaśnione w słowniczku
na końcu książki.
ROZDZIAŁ 1
Wczoraj nasza Pani powiedziała:
– Od jutra rozpoczynamy ferie świąteczne. Cieszycie się?
– Hurra!!! – zawołali chłopcy.
– Taaak!!! – krzyknęłyśmy my, dziewczyny.
– Ja też się cieszę. – Pani uśmiechnęła się. – Mam dla was z tej okazji dwie niespodzianki – dodała tajemniczo.
Świąteczne niespodzianki leżą teraz na biurku w moim pokoju. Pierwsza to serce z piernika z napisem z kolorowego lukru: TONIA. Każdy dostał takie, ze swoim imieniem. Można je powiesić na choince. Fajny pomysł, prawda?
A druga to zwykły zeszyt, a właściwie niezwykły, bo ukryty w czarodziejskiej okładce. Nasza Pani obłożyła osiemnaście szkolnych zeszytów w kolorowy papier. Na każdym napisała błyszczącym złotym mazakiem: MOJE MAGICZNE ŚWIĘTA.
Oglądaliśmy te zeszyty i nic nie rozumieliśmy. Pani wyjaśniła, że zeszyty będą naszymi świątecznymi pamiętnikami. Poprosiła nas, byśmy podczas ferii opisali własnymi słowami, jak się wyraziła, magię świąt.
– Ojejku… Dlaczego? Przecież mamy wolne – westchnął Borys, który nie przepada za pisaniem.
Pani uśmiechnęła się do Borysa i powiedziała:
– To nie jest zwyczajna praca domowa. Nie musisz zapełniać całego zeszytu. Niech każdy z was postara się zrobić to po swojemu. Po feriach nagrodzę najoryginalniejszy gwiazdkowy pamiętnik.
– A można coś narysować? – zapytała nieśmiało Krysia.
– No pewnie! Najlepiej wybuchową choinkę. Taką całą w bombach i bombkach – zarechotał Staś. To nasz klasowy żartowniś. Jak mówi Pani: etatowy1 żartowniś. Niestety, Staś lubi również dokuczać nam, dziewczynom.
– Może lepsza byłaby choinka cała w fajerwerkach? – Pani uśmiechnęła się wesoło.
– I wóz straży pożarnej, zaprzężony w renifery2 – dodałam. Niech ten głupi Staś nie myśli, że dziewczyny nie znają się na żartach.
Cała klasa parsknęła śmiechem. Ja też, bo nagle wyobraziłam sobie Świętego Mikołaja jako strażaka. Z białą brodą z gaśniczej piany. Co wy na to?
ROZDZIAŁ 2
Ale teraz – wcale nie jest mi do śmiechu. Ja, Tonia Pawłowska, muszę wam zdradzić wielką tajemnicę… Moje święta wcale nie zapowiadają się magicznie! Jak zwykle wszystkiemu winne jest moje młodsze rodzeństwo. O czym ja mam pisać w gwiazdkowym pamiętniku? Że mama czeka w szpitalu na narodziny mojego brata? On nie ma pojęcia o Gwiazdce i Mikołaju. Może gdyby wiedział, jak ważne są święta, toby się pospieszył i szybko urodził. Wtedy byłoby jak co roku. A tak? Ja i moja młodsza siostra, płaczliwa Hania, musimy wyjechać.
Dokąd? Oczywiście do cioci Grizli3. Hej, nie bójcie się! Ciocia nie jest niedźwiedziem. Jest tylko do niego bardzo podobna. Jest tęga i duża, a w dodatku ma kudłate włosy. No i mieszka w lesie, razem z wujkiem Guciem, który jest leśnikiem. Wujek wcale nie jest podobny do pszczółki o imieniu Gucio z telewizyjnej bajki. Ma czerwone policzki i potężne wąsiska.
Ciocia Grizli, czyli jak mówią dorośli ciocia Gryzelda, to siostra naszego taty. Wujek Gustaw jest jej mężem. Mieszkają w leśniczówce w środku gęstego lasu. Jak dla mnie to na końcu świata.
Bardzo trudno jest do nich trafić. W okolicy nie ma żadnego centrum handlowego ani sklepu, a nawet marnej stacji benzynowej! Jak oni żyją w takiej głuszy4?
I tam właśnie wysyłają nas rodzice na Gwiazdkę. Obiecali przyjechać, jak tylko ON się urodzi. We TRÓJKĘ. Chcecie się założyć? Moim zdaniem mały pojawi się najwcześniej na Wielkanoc. W ten sposób zepsuje nam jeszcze jedne świąteczne ferie.
Sami zatem widzicie, że nic magicznego podczas świąt mnie nie czeka. W domu byłoby inaczej. Piekłybyśmy z mamą pierniczki i ozdabiały dom złotymi gwiazdkami.
A tak? Proszę bardzo – musimy się teraz pakować! Płaczliwa Hania biadoli nad swoją walizką. Chce do niej upchnąć wszystkie lalki i pluszaki. Płetwy do pływania też, razem z maską do nurkowania! Czyżby zamierzała nurkować w śniegowych zaspach? O ile w ogóle spadnie śnieg, bo na razie pada bez przerwy deszcz.
– Haniu! Na co ci to wszystko? – pyta tata.
– Na wszelki wypadek – wyjaśnia moja siostra i pociąga płaczliwie nosem.
– No, może płetwy się przydadzą… – Tata uśmiecha się. – Na przykład, kiedy dacie nura do lasu… – dodaje.
Ale nam nie jest do śmiechu. Hania w ogóle rzadko się śmieje, a ja… wcale nie mam ochoty na ten wyjazd w krzaki.
– Gotowe? To chodźcie teraz coś zjeść i ruszamy – mówi tata.
ROZDZIAŁ 3
Dopakowuję do torby zeszyt od naszej Pani i pierniczek. Schowałam go w specjalnym pudełku, obok aniołka z włóczki. Aniołki dała nam mama, kiedy odwiedziłyśmy ją w szpitalu. Mój ma niebieską sukienkę i kalosze w paski. Aniołek Hani ubrany jest w piżamę i zielone bambosze5.
Zaraz po obiedzie wyjeżdżamy z miasta. Szkoda mi ferii w mieście. Lubię świątecznie udekorowane wystawy sklepowe i migoczące od światełek ulice.
Jazda samochodem się dłuży. Całe szczęście, że zabraliśmy płyty z bajkami. Słuchamy o przygodach kota Findusa i baśni Andersena. Findus zawsze nas rozśmiesza, ale baśnie Andersena są smutne. Tak samo jak mijane przez nas ponure pola i gołe drzewa.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.