Rafał Woś

Lewicę racz nam zwrócić, Panie!


Скачать книгу

mówił do wiernych nie „Pan z wami”, ale „chłop z wami”.

Różne nurty polskiej lewicy

      W roku 1945 zwycięski Związek Radziecki wytypował do rządzenia Polską nielicznych, ale zaufanych towarzyszy z Polskiej Partii Robotniczej. Jednak dwadzieścia pięć lat wcześniej wyzwolenie było robotą politycznych „większościowców”. Polska lewica wszelkich odmian stanowiła w czasach zaborów siłę polityczną najbardziej aktywną, wręcz dominującą. Mówiąc „lewica”, wyobraźmy sobie rzekę, którą zasilają przynajmniej cztery ważne dopływy.

      Pierwszy z nich to republikanizm. „Czując głęboko, że poddaństwo przeciwne jest prawu natury i pomyślności narodów, oświadczam niniejszym, iż znoszę je zupełnie na wieczne czasy w majątku moim Siechnowicze w województwie Brzesko-Litewskim”10 – napisał w testamencie z roku 1817 Tadeusz Kościuszko. Były naczelnik antyrosyjskiej i antypruskiej insurekcji był już wtedy zgranym politycznie 71-latkiem, żyjącym na szwajcarskim wygnaniu. Dwadzieścia lat wcześniej wydał jednak takie same dyspozycje dotyczące niemałego już wtedy majątku, zdobytego w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych: „Panie Jefferson, proszę pana na wypadek mojej śmierci, aby przeznaczył pan moje pieniądze na uwolnienie tylu czarnych osób, ilu mogłoby mieć zapewnioną edukację oraz godne życie”11 – pisał w liście do przyjaciela i późniejszego prezydenta USA. Warto przypomnieć, że Kościuszko wydał 7 maja 1794 roku Uniwersał połaniecki, drugi po Konstytucji 3 maja akt prawny I Rzeczpospolitej ograniczający poddaństwo osobiste chłopów pańszczyźnianych.

      Towarzysz broni Kościuszki, generał Jakub Jasiński pisał (wierszem) tak: „Równie monarcha jak niewolnicy, jednemu prawu poddany / natura nie wie o tej różnicy, co rozdziela na stany”12. Młodszy o pokolenie Jan Olrych Szaniecki twierdził zdecydowanie: „Myli się ten, kto mniema, że rewolucja narodowa obejść się może bez rewolucji socjalnej”13. Autor tych słów był jednym z najsłynniejszych polskich prawników czasów Królestwa Polskiego. Nazwisko wyrobił sobie podczas głośnego procesu o ordynację pińczowską (współczesnym odpowiednikiem byłoby sądzenie się o spadek po Janie Kulczyku). Był posłem na Sejm w czasie powstania listopadowego, a potem ważną postacią polityczną Wielkiej Emigracji.

      Z dzisiejszego punktu widzenia Kościuszkę, Jasińskiego czy Szanieckiego nazwać należałoby republikanami bądź demokratami. Postulowali bowiem wprowadzenie formalnej równości wszystkich ludzi, niezależnie od przywilejów stanowych związanych z urodzeniem. Ich pomysł był postępowy, bo próbował przełamać trwające przez cały okres I Rzeczpospolitej społeczne status quo (polska szlachta do dzielenia się władzą odczuwała wyjątkową wręcz niechęć) i nie cieszył się poparciem warstw uprzywilejowanych. Szlachta i duchowieństwo z darmowej pracy chłopów czerpały ekonomiczne profity, w zasadzie nie wyobrażając sobie, że może być inaczej.

Socjalizm Mickiewicza

      Strumienie zasilające rzekę polskiej lewicy nie płynęły nigdy równym, uporządkowanym nurtem. Przeciwnie, wiły się niemiłosiernie, na najróżniejsze sposoby łącząc odpowiedzi na dwa kluczowe pytania polskiego XIX wieku: jak odzyskać suwerenność i jak doprowadzić przy tym do innego, bardziej sprawiedliwego podziału narodowego bogactwa, z uwzględnieniem interesów szerokich mas społecznych.

      Pomiędzy tymi pytaniami miotał się na przykład narodowy wieszcz, Adam Mickiewicz. Pół wieku po Kościuszce pisał tak: „Socjalizm jest wyrazem uczucia tak starego jak poczucie życia. Odczucia tego, co w naszym życiu jest niepełne, okaleczone, nienormalne. Uczucie socjalne jest porywem ducha ku lepszemu bytowi. Nie indywidualnemu, lecz wspólnemu i solidarnemu”14. Był rok 1849. Kilka miesięcy wcześniej Marks i Engels opublikowali Manifest komunistyczny ze słynnym zdaniem głoszącym, że „widmo krąży po Europie”15. Mickiewicz też widział to widmo i wcale się nie bał. On socjalizmu wyczekiwał. Momentami brzmiał bardzo współcześnie, krytykując kult pieniądza. „Stronnictwa księży, arystokratów, niedowiarków i ateuszów, od tak dawna rozdzielone jednoczą się wszystkie po raz pierwszy w uwielbieniu bożka KAPITAŁU”16. Krytykował też „giełdę, która jest od dawna jedyną świątynią naszego wieku, należy uważać za jego jedyny arsenał i za siedzibę jedynego prawowitego rządu, rządu ludzi pieniądza. Systemat ten zawiera w sobie zniesienie Kościoła, armii i parlamentu, skoro państwo jest jedynie towarzystwem akcyjnym wzajemnego wyzysku”17. W wykładach z maja 1843 roku dowodzi z kolei, że „u ludów słowiańskich posiadać na własność ziemię to grzech”18. Mickiewicz podejmuje w ten sposób temat własności prywatnej jako źródła wielu problemów współczesnej mu gospodarki i polityki. Mało tego, u wieszcza znaleźć można rozważania, które zupełnie spokojnie mogłyby się ukazać przy okazji szczytu klimatycznego w Katowicach w 2018 roku. „Człowiek wejść powinien w przymierze z globem, a nie tylko użytkować go na własną korzyść. […] Myśl nieograniczonej władzy człowieka nad zwierzętami, drzewami, nad ziemią, nad całą naturą, ta myśl, że człowiek jest nieograniczonym despotą, to niebezpieczeństwo, które przynosi ze sobą własność”19.

      Socjalizm Mickiewicza nie był uporządkowany. Stanowił raczej poetycką wizję. Ale byli też tacy, którzy domagali się konkretów. W łonie lewicy Wielkiej Emigracji rozgorzała walka między bardziej zachowawczymi stronnikami Joachima Lelewela (postulat oparcia porządku ekonomicznego na przypominających dzisiejsze spółdzielnie zjednoczeniach małych właścicieli ziemskich) a radykałami spod znaku Gromad Ludu Polskiego Stanisława Worcella. Ci ostatni twierdzili, że potrzeba radykalnej równości: przejęcia przez lud całej ziemi i środków produkcji, zniesienia własności i likwidacji wszelkich przywilejów arystokracji, czyli w zasadzie pełnego komunizmu. Gromady argumentowały, że I Rzeczpospolita upadła nie przez liberum veto albo nieudane wyprawy jednego lub drugiego monarchy, lecz z powodu egoizmu szlachty niezdolnej do podzielenia się zakumulowanym bogactwem. Szerokie masy chłopskie nie identyfikowały się natomiast z I Rzeczpospolitą wcale. Z jakiej racji miałyby się identyfikować?

Antyklerykał pod chorągwią maryjną

      Jednym z najciekawszych lewaków tamtych czasów był Edward Dembowski. Zginął w 1846 roku, w czasie powstania krakowskiego, krótkiego i trochę zapomnianego zrywu narodowowyzwoleńczego. Ostatnie chwile Dembowskiego to wyprawa na podkrakowskie wtedy Podgórze pod sztandarami z Matką Boską. Celem eskapady było przeciągnięcie na stronę powstania oddziałów chłopskich zmobilizowanych przez Austriaków. Nie udało się, Dembowski naciął się na cesarski batalion i nie wyszedł z tego starcia cało. Jednak maryjne sztandary i pójście z nimi „w lud” nie były przejawem szaleństwa, lecz efektem przemyślanej kalkulacji politycznej. Dembowski pisał, że człowieka pętają trzy typy niewoli20. Pierwsza to niewola fizyczna, poddaństwo osobiste, brak praw obywatelskich czy też „ucisk płciowy” (feminizm u Dembowskiego jest zaakcentowany bardzo wyraźnie). Ta niewola jest straszna, lecz dość łatwo zaradzić jej może republika, czyli to, co we współczesnym języku nazywalibyśmy „liberalną demokracją”. Zatrzymanie się na tym etapie i ogłoszenie, że wszystko już gra, byłoby błędem, bo są jeszcze dwie niewole, nie mniej straszne. Po pierwsze, ta, którą niesie ze sobą własność i jej brak. Cóż z tego, że wyzwolimy chłopstwo, skoro nie będzie miało z czego żyć? Przecież bieda to też niewola. Pozostaje jeszcze przemoc umysłowa, kto wie, czy nie najstraszniejsza. Ta przemoc jest bliska koncepcji hegemonii kulturowej, a więc możliwości panowania nad sytuacją poprzez wyrafinowane mechanizmy władzy, na przykład stanowienie prawa zgodnego z własnym