ytuł oryginału: Foundation’s Edge
Copyright © 1982 by Nightfall, Inc.
All rights reserved
This translation published by arrangement with DOUBLEDAY, a division of Random House, Inc.
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2013
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor serii: Piotr Hermanowski
Redaktor: Błażej Kemnitz
Opracowanie graficzne serii i projekt okładki: Jacek Pietrzyński
Ilustracja na okładce
© John Harris
Wydanie I e-book
(opracowane na podstawie wydania książkowego:
Agent Fundacji, wyd. II poprawione, dodruk, Poznań 2010)
ISBN 978-83-7818-217-7
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40; fax 61-867-37-74
e-mail: [email protected]
Skład wersji elektronicznej:
Dla Betty Prashker, która się domagała, i dla Lestera del Reya, który wiercił dziurę w brzuchu
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
Prolog
Pierwsze Imperium Galaktyczne chyliło się ku upadkowi. Rozsypywało się już od wieluset lat, ale tylko jeden człowiek zdawał sobie z tego w pełni sprawę.
Człowiekiem tym był Hari Seldon, ostatni wielki uczony Pierwszego Imperium. Seldon stworzył i wzniósł na najwyższy poziom rozwoju psychohistorię – naukę o ludzkich zachowaniach sprowadzonych do równań matematycznych.
Jednostka jest nieobliczalna, ale – jak odkrył Seldon – reakcje wielkich zbiorowisk są przewidywalne, gdyż można je ująć statystycznie. Im większe zbiorowisko, tym większa dokładność takich wyliczeń. A zbiorowisko, którym zajmował się Seldon, obejmowało ludność wszystkich zamieszkanych światów w Galaktyce. Były ich miliony.
Na podstawie swoich obliczeń Seldon doszedł do wniosku, że pozostawione same sobie, Imperium runie i że minie trzydzieści tysięcy lat, nim na jego gruzach powstanie Drugie Imperium. Gdyby wszakże udało się odpowiednio zmienić niektóre czynniki, okres tego interregnum można by skrócić do jednego zaledwie tysiąclecia.
W tym właśnie celu Seldon założył dwie kolonie naukowców, które nazwał Fundacjami. Zgodnie ze starannie obmyślonym planem umieścił je „na przeciwnych krańcach Galaktyki”. Powstaniu Pierwszej Fundacji, której mieszkańcy koncentrowali się na naukach fizycznych, towarzyszył wielki rozgłos i zainteresowanie środków masowego przekazu. Istnienie Drugiej Fundacji, świata psychohistoryków i mentalistów, spowite było tajemnicą.
Fundacja, Fundacja i Imperium oraz Druga Fundacja opowiadają o czterech pierwszych wiekach interregnum. Pierwsza Fundacja (zwana po prostu Fundacją, jako że o istnieniu drugiej nie wiedział prawie nikt) zaczynała jako niewielka społeczność rzucona w pustkę galaktycznych Peryferii. Co pewien czas stawała ona w obliczu kryzysu spowodowanego czynnikami społecznymi i gospodarczymi, który groził jej unicestwieniem. Podczas każdego z nich jej swoboda działania była tak ograniczona, że istniała tylko jedna droga wyjścia. Kiedy Fundacja wkraczała na tę drogę, otwierały się przed nią nowe horyzonty i perspektywy rozwoju. Wszystko to zaplanował od dawna już nieżyjący Hari Seldon.
Pierwsza Fundacja, dysponując nieporównanie bardziej rozwiniętą nauką, zapanowała nad otaczającymi ją barbarzyńskimi planetami. Stawiła czoło wojowniczym władcom, którzy oderwali się od dogorywającego Imperium, i pokonała ich. Za czasów ostatniego silnego imperatora stawiła czoło resztkom samego Imperium i pokonała je.
Wydawało się, że Plan Seldona działa sprawnie i że nic nie powstrzyma Fundacji od ustanowienia we właściwym czasie – w minimalnie zniszczonej Galaktyce – Drugiego Imperium.
Ale psychohistoria jest nauką statystyczną. Zawsze istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że coś potoczy się wbrew przewidywaniom. I rzeczywiście, stało się coś, czego Hari Seldon nie był w stanie przewidzieć. Pojawił się nie wiadomo skąd jeden tylko człowiek, mutant. Człowiek ów, znany pod przydomkiem Muł, posiadał niezwykłą zdolność kształtowania uczuć innych ludzi i kierowania ich umysłami. Swych najzagorzalszych wrogów zmieniał w całkowicie oddane sobie sługi. Nie mogła mu nic zrobić żadna armia. Ugięła się przed nim i padła Pierwsza Fundacja, i wydawało się, że Plan Seldona legł w gruzach.
Pozostała tajemnicza Druga Fundacja, którą zupełnie zaskoczyło nagłe pojawienie się Muła, ale która zaczęła stopniowo przygotowywać się do kontrataku. Była w o tyle dobrej sytuacji, że nikt nie znał jej położenia. Muł szukał jej, aby zakończyć dzieło podboju Galaktyki. Uchodźcy z Pierwszej Fundacji szukali jej, aby uzyskać pomoc.
Nie znalazł jej jednak ani Muł, ani wierni swej ojczyźnie uchodźcy. Muła udało się powstrzymać na krótko Baycie Darell. Dzięki temu Druga Fundacja zyskała dość czasu, aby przygotować się i powstrzymać go ostatecznie. Potem powoli przystąpiła do odbudowy Planu Seldona.
To wszystko spowodowało jednak, że Pierwsza Fundacja zdała sobie sprawę z istnienia Drugiej. Jej obywatelom nie odpowiadała wizja przyszłości, w której byliby nadzorowani przez mentalistów. Pierwsza Fundacja była największą fizyczną potęgą w Galaktyce, Drugiej krępowało ruchy nie tylko to, ale również jej podwójne zadanie: musiała powstrzymać Pierwszą Fundację, ale też odzyskać dawną anonimowość. Udało jej się to pod przywództwem największego z Pierwszych Mówców, Preema Palvera, który upozorował zwycięstwo Pierwszej, a zagładę Drugiej Fundacji. Pierwsza Fundacja, zupełnie nieświadoma faktu, że Druga nadal istnieje, rosła coraz bardziej w siłę.
Minęło właśnie czterysta dziewięćdziesiąt osiem lat od założenia Pierwszej Fundacji. Jest ona u szczytu swej potęgi, ale znalazł się człowiek, który nie daje się zwieść pozorom…
Rozdział 1
Radny
1
– Oczywiście nie wierzę w to – rzekł Golan Trevize, stojąc na szerokich schodach wiodących do Gmachu Seldona i spoglądając na lśniące w słońcu miasto.
Terminus miał łagodny klimat, a wody zajmowały na nim, w porównaniu z lądem, stosunkowo dużą powierzchnię. Wprowadzenie regulacji pogody sprawiło, że stał się jeszcze przyjemniejszym niż przedtem, lecz – zdaniem Trevizego – znacznie mniej ciekawym miejscem.
– Absolutnie nie wierzę – powtórzył i uśmiechnął się, błyskając równymi, białymi zębami.
Jego towarzysz i kolega z rady Munn Li Compor, który – wbrew panującym na Terminusie zwyczajom – używał dwóch imion, pokręcił z dezaprobatą głową.
– W co nie wierzysz? Że ocaliliśmy miasto?
– Ależ skąd! W to wierzę. Przecież zrobiliśmy to, prawda? A Seldon stwierdził, że to właściwe posunięcie i że o tym, że tak postąpiliśmy, wiedział już pięćset lat temu.
Compor