Erin Hunter

Odwet Wysokiej Gwiazdy


Скачать книгу

Blada Ptaszyna jest podkopkiem! Chcemy, by nasz syn podążył naszym śladem.

      Kotka pochyliła głowę.

      – Wiem o tym – rzekła cicho. – Ale przyglądałam się Wysokiej Łapie. Nie ma ani natury, ani budowy podkopka.

      – To nieprawda! – wybuchnął ojciec. – Popatrz na jego ogon! Jego długość bez problemu wystarczy, żeby wydobyć go spod zawału. Do tego ma silne łapy i krótką sierść, w której nie zatrzyma się na długo piasek.

      Wrzosowa Gwiazda wytrzymała jego spojrzenie i odrzekła:

      – Potrafi biegać jak wiatr i skakać jak zając. Goni za wyobrażoną zdobyczą, gdy myśli, że nikt go nie obserwuje.

      – Może gonić prawdziwą zdobycz w tunelach! – syknęła Blada Ptaszyna, dołączając do partnera.

      Przywódczyni była nieugięta.

      – Widziałam go, gdy wiał wiatr. Jego zew sprawiał, że nie mógł usiedzieć spokojnie. Musi pozostać na powierzchni. Musi żyć w zgodzie ze swoją naturą.

      – W zgodzie ze swoją naturą?! – wypluł z siebie Wełniany Ogon. – A który kociak nie biega i nie skacze?

      Hikorowy Nos prychnął.

      – W porze nagich drzew mówiłaś, że tunele są zbyt niebezpieczne. Teraz mówisz, że kociak lubi wiatr w futerku. Jaką wymówkę podasz następnym razem, gdy przyznasz wrzosowym sprinterom kolejnego ucznia?

      Piaszczysty Kolec postąpił krok ku Wrzosowej Gwieździe i się zjeżył.

      – Kopanie tuneli jest w jego naturze – warknął, kładąc nacisk na dwa pierwsze słowa. – Jak mogłoby nie być? Jego krewni to podkopki, od licznych księżyców.

      Kotka smagnęła powietrze ogonem.

      – Jeśli Wysoka Łapa zechce później ćwiczyć jako podkopek, będzie mógł. Najpierw chcę jednak, by szkolił się na wrzosowego sprintera.

      Nowy uczeń aż zadrżał, widząc, jak smętnie zwisa ogon Bladej Ptaszyny. Opuściła jar i podreptała ze spuszczoną głową do żłobka.

      Czy powinienem powiedzieć Wrzosowej Gwieździe, że chcę zostać uczniem podkopków? – zastanawiał się. Pełen desperacji wzrok młodego kota przeskakiwał między przywódczynią a ojcem.

      – To mój syn – sapnął Piaszczysty Kolec. – Ja zadecyduję o jego przyszłości.

      Kotka zesztywniała.

      – Ostateczny wybór drogi dla moich wojowników należy do mnie. – Odwróciła się ku Świtającej Prędze. – Dziel się z Wysoką Łapą swą szybkością i odwagą. Uczyń z niego wojownika, z którego dumny będzie cały Klan Wiatru.

      Serce świeżo upieczonego ucznia zadudniło w jego piersi jak łapy królika po wydrążonej ziemi. Jego nowa mentorka była jedną z najszybszych sprinterek klanu i nigdy nie cofała się przed walką. Mógł się od niej tak wiele nauczyć.

      Sprawię, że Klan Wiatru będzie dumny – postanowił.

      Zwalczył drżenie, gdy Świtająca Pręga przyłożyła pyszczek do jego głowy, i zastrzygł uszami, oczekując wiwatów członków klanu. Przestąpił z łapy na łapę. Żaden z kotów nie wezwał go nowym imieniem. Nerwowo spojrzał za siebie. Piaszczysty Kolec odwrócił się, a inne podkopki spoglądały w milczeniu.

      – Wysoka Łapa! – To Pochmurny Pęd pierwszy wykrzyknął jego nowe imię.

      Zajęczy Lot mu zawtórował.

      – Wysoka Łapa! – Teraz Świtająca Pręga najgłośniej wykrzykiwała jego miano, przewodząc nawoływaniom i, patrząc groźnie, wzywała pozostałych sprinterów do dołączenia.

      Gdy coraz więcej kotów skandowało, mentorka pchnęła go nosem w kierunku Rogatej Łapy i Łaniej Łapy.

      – Śmiało – mruknęła. – Powitaj nowych towarzyszy z legowiska.

      – Wysoka Łapa! Wysoka Łapa! – Żytnia Łapa tupała z entuzjazmem.

      Oczy jej brata błyszczały, gdy rzekł:

      – Gratulacje.

      Nowy przyszły sprinter czuł suchość na języku. Ten młody kocur nigdy dotąd nie rozmawiał z nim jak z równym. Gdy okrzyki ucichły, dwie siostry stanęły obok, jedna po lewej, druga po prawej stronie.

      – Pierwsza wyprawa na wrzosowisko jest najlepsza – rzekła Łania Łapa.

      – W życiu nie uwierzysz, jak wielkie jest wrzosowisko! – dodała Żytnia Łapa, strosząc szare futerko.

      Kaszląca Łapa podbiegł do przyjaciela.

      – Gratulacje – miauknął.

      Wysoka Łapa zamrugał z wdzięcznością. Wciąż nie wiedział, co powinien czuć. Pragnął być wrzosowym sprinterem, ale nie za cenę gniewu matki i ojca.

      – Możesz myśleć, że czeka cię łatwiejsza ścieżka – zabrzmiały szorstkie słowa. To Jastrzębie Serce stanął obok. Szarobrązowy medyk zmrużył oczy. – Lecz jest to droga, która wiedzie cię z dala od twych bliskich. Uważaj, żebyś się nie zatracił.

      Najmłodszy uczeń pokręcił głową.

      – Nie zatracę się, obiecuję.

      Kaszląca Łapa wypiął pierś.

      – Oczywiście, że nie.

      – Wrzosowa Gwiazda musiała oszaleć. – Ryjówcza Łapa wepchnął się przed brata. – Powinieneś trafić pod ziemię, Wijku.

      Wysoka Łapa pociągnął nosem.

      – Nie jestem już ani kociakiem, ani ziemnym robalem. Zostanę wrzosowym sprinterem jak ty.

      Skowroni Plusk zastrzygła wąsami.

      – Dobrze będzie mieć nowego ucznia w legowisku. – Spojrzała ciepło na Żytnią Łapę. – Kociaki z pewnego miotu nie są zbyt dobre w szykowaniu się na czas na poranne patrole.

      Osikowy Zachód zamruczał, stając obok Świtającej Pręgi.

      – Założę się, że wstajesz wcześnie, jeśli wdałeś się w ojca. – Spojrzał na Piaszczystego Kolca. Bladorudy podkopek siedział zwrócony tyłem ku jarowi.

      Wysoka Łapa poczuł ukłucie w sercu. Skłonił się wrzosowym sprinterom zgromadzonym dookoła i wymamrotał:

      – Dziękuję wam wszystkim. Muszę pójść porozmawiać z ojcem.

      Przecisnął się między kotami i wyskoczył z Jaru Spotkań. Skierował się ku starszemu kocurowi.

      – Piaszczysty Kolcu? – Stanął przed ojcem. Sierść podkopka wyglądała na matową i niejednolitą z powodu licznych księżyców spędzonych pod ziemią. – Czy chcesz, bym powiedział Wrzosowej Gwieździe, że wolę zostać podkopkiem?

      Kocur uniósł wzrok.

      – A ty tego chcesz? – spytał, a Wysoka Łapa przełknął nerwowo ślinę. Spojrzenie ojca stwardniało. – No powiedz, chcesz?

      Jego syn poruszył się niespokojnie.

      – Nie – miauknął cicho.

      – A więc tego nie rób.

      – Przykro mi. Wiedz jednak, że gdyby Wrzosowa Gwiazda uczyniła mnie podkopkiem, trenowałbym równie ciężko.

      – Miałem tyle planów. – Piaszczysty Kolec skierował wzrok ku żłobkowi, gdzie schowała się Blada Ptaszyna.

      – Wiem. – Młody kocur próbował zignorować poczucie winy. – Ty, ja i Blada Ptaszyna mieliśmy razem patrolować tunele. Ale obiecuję ci, że choć szkolę się na sprintera, zostanę najlepszym wojownikiem, jak to możliwe.

      – Urodziłeś