ści – Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland
Saga
Czar miłości – Ponadczasowe historie miłosne Barbary CartlandTłumaczenie Tomasz Kłoda Tytuł oryginału Magic From the HeartZdjęcie na okładce: Shutterstock Projekt okładki: grafiskstue.dk Copyright © 1991, 2020 Barbara Cartland i SAGA Egmont Wszystkie prawa zastrzeżone ISBN: 9788711770955
1. Wydanie w formie e-booka, 2020
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA Egmont oraz autora.
SAGA jest wydawnictwem należącym do Lindhardt og Ringhof, spółki w grupie Egmont.
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
Od autorki
Kiedy przybyłam w 1950 roku do Camfield Place, dowiedziałam się, że w moim ogrodzie rośnie ogromny dąb, posadzony tu w 1550 roku przez królową Elżbietę I, która więziona była w Hatfield House.
Prawdopodobnie, jadąc z posiadłości margrabiego Salisbury, która sąsiaduje z moją, w tym właśnie miejscu Elżbieta I ustrzeliła z łuku swojego pierwszego jelenia i na pamiątkę posadziła to drzewo.
Miejscowa ludność uważa, że przynosi ono szczęście.
Po jakimś czasie odwiedziła mnie przyjaciółka, która podsunęła mi pomysł, by wysyłać ludziom żołędzie lub dębowe liście z tego drzewa.
Wszyscy twierdzili potem, że prezent przyniósł im szczęście.
Nie zliczę ile, dzięki dębowemu liściowi, urodziło się dzieci w rodzinach rozpaczających przez całe lata z powodu bezdzietności. Kiedy byłam w Szkocji, poznałam tam pewne małżeństwo, od piętnastu lat nie mogące się doczekać potomstwa, choć lekarze zapewniali, że z medycznego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie.
Dałam kobiecie witaminy i jeden z dębowych liści, żeby nosiła go przy sobie. W zeszłym roku urodziło im się dziecko. I to wyjątkowo udane.
Wierzę w tego typu magię i jestem pewna, że moja przyjaciółka, zbierająca żołędzie i liście dębowe, jest czarodziejką. Kiedy była jeszcze małą dziewczynką i mieszkała w Kanadzie, spotkała bardzo już starą czarodziejkę słynącą ze swej dobroci. Powiedziała ona do dziewczynki:
– Ponieważ jestem już bardzo stara i niedługo umrę, oddam ci swoją moc.
Moja przyjaciółka, która była wtedy małą dziewczynką odparła:
– Nie chcę twojej mocy.
Ale czarodziejka nie ustępowała.
– Nie możesz jej odrzucić.
I teraz, kiedy moja przyjaciółka chce komuś pomóc, zdarzają się prawdziwe cuda. Szczególnie tym, których kocha.
Zawsze wierzyłam, że na ziemi dzieją się rzeczy, o których nie śniło się filozofom.
Kiedy królowa Wiktoria otworzyła w 1838 roku podwoje Hampton Court Palace dla publiczności, ludzie byli zaszokowani. Mówili, że nie powinno się wpuszczać „zwykłych śmiertelników” do tych wspaniałych komnat, bo wszystko poniszczą.
To podejście zmieniło się dopiero w 1949, kiedy otworzono dla publiczności podwoje Longleat, wspaniałego i pięknego elżbietańskiego domu, należącego do markiza Bath.
ROZDZIAŁ 1
1879
Hrabina Sedgewick, Wasza Miłość!
Kiedy lokaj zawiadomił o przybyciu gościa, książę Dallwyn, który właśnie pisał coś przy biurku, podniósł głowę. Na jego twarzy malowało się zdziwienie.
W drzwiach stanęła zjawa, cała tonąca w zieleniach.
Jej uroczą twarz, w której dominowały ogromne zielone oczy, okalały pióra.
Książę powoli podniósł się.
– Isobel! – wykrzyknął, gdy zamknęły się za nią drzwi. – Co ty tu robisz?
– A jak sądzisz? – odpowiedziała hrabina. – Przybyłam, żeby się spotkać z tobą, najdroższy Crispinie.
Książę wyszedł zza biurka, ale kiedy hrabina wyciągnęła do niego rękę, udał, że tego nie widzi. Zatrzymał się i stanął plecami do kominka. Po chwili krępującej ciszy odezwał się gniewnie:
– Kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, mówiłaś, że mnie nienawidzisz i że nigdy już się do mnie nie odezwiesz.
– Tak powiedziałam – zgodziła się hrabina – ale coś się wydarzyło i dlatego jestem tutaj.
Usadowiła się z wdziękiem na sofie, całkowicie świadoma, że światło padające od okna dobrze uwidacznia całą jej urodę.
Była kobietą, za którą szaleli prawie wszyscy mężczyźni w Londynie, a i książę należał kiedyś do grona jej wielbicieli.
Kiedy hrabina spoglądała teraz na niego, pomyślała, że prawie zapomniała, jak bardzo jest przystojny. Nie zapomniała jednak namiętności, która ich niegdyś łączyła.
Książę zmarszczył brwi. Wiedział, że Isobel Sedgewick odwiedziła go nie bez jakiegoś ukrytego zamiaru. Myślał o niej jak o zamkniętym rozdziale swojej przeszłości, do którego żadne z nich nie miało zamiaru wracać.
– Przybyłam tu z wiadomością, Crispinie – powiedziała hrabina po chwili ciszy – która może okazać się dla ciebie korzystna.
– Jestem pewien, że jeżeli ty ją przynosisz, Isobel – odparł książę – na pewno będzie niekorzystna i nie mam ochoty jej wysłuchiwać.
– Przestań zachowywać się jak głuptas – zripostowała hrabina. – Przypuszczam, że nadal jesteś po uszy w długach, a ten, nazwijmy to, dworek za chwilę zawali ci się na głowę.
Książę wykonał niecierpliwy gest.
– Nawet jeśli tak, to nie twoja sprawa.
– A tutaj właśnie się mylisz. I chociaż nigdy nie chciałam, żeby coś takiego się zdarzyło, okazało się, że mamy wspólne interesy.
Książę spojrzał na nią, a w oczach błysnęły mu iskierki gniewu.
Ku jego zdziwieniu hrabina uśmiechnęła się wesoło.
– Możesz mi nie wierzyć po tych wszystkich przykrych słowach, które sobie powiedzieliśmy, ale na zawsze pozostałeś w moim sercu.
– W twoim sercu?! – wykrzyknął. – Bardzo wątpię, czy w ogóle je masz, nigdy nie dałaś żadnego na to dowodu.
– Och, Crispinie, Crispinie! Dlaczego zachowujesz się jak mały, uparty chłopiec, podczas gdy jesteś uroczym mężczyzną.
Książę był wyraźnie zniecierpliwiony tym wszystkim i odezwał się dość ostro:
– Przejdźmy do rzeczy. Po co przyjechałaś?
– Mam dla ciebie propozycję – powiedziała hrabina – która, jak już wspomniałam, może się okazać dla ciebie bardzo korzystna.
– Wątpię w to, ale jestem gotowy cię wysłuchać – odparł Crispin.
Hrabina zatrzepotała rzęsami i złożyła usta w sposób, który urzekał większość mężczyzn.
Książę patrzył na nią chłodno, więc po chwili zaczęła mówić:
– Nie wiem, czy pamiętasz, że Albert ma córkę z pierwszego małżeństwa?
– Nie miałem o tym pojęcia – stwierdził obojętnie – a jeśli nawet, cóż to miałoby mnie obchodzić?
– Safina właśnie w tej chwili znajduje się w drodze powrotnej z Florencji do Anglii, gdzie chodziła do szkoły od czasu mojego ślubu z jej ojcem.
– Mądrze zrobiła, trzymając się od ciebie z daleka – stwierdził książę ze złośliwym uśmiechem.
– Nie miała wyboru – skwitowała krótko hrabina. – Ale teraz, kiedy skończyła osiemnaście lat, nie