Benedicta nie zamierzała zajmować się edukacją młodych dziewcząt.
Ale sama odebrała wszechstronne wykształcenie i wreszcie dała się namówić matce przełożonej, by służyć Bogu nie tylko modlitwą, ale i nauczaniem.
Kiedy przejeżdżały przez Ponte Vecchio, spinający dwa brzegi rzeki, Safina powiedziała spontanicznie:
– Będzie mi tego wszystkiego brakowało, siostro. To takie piękne!
– Gdziekolwiek się udasz, uroda tych miejsc pozostanie w twoim sercu – odparła siostra Benedicta – ale jestem przekonana, że kiedy przybędziesz do Anglii, uznasz ją za równie piękną.
– Wiem, że jest piękna – odparła Safina – i już cieszę się na pobyt w wiejskiej posiadłości mego ojca.
Przez chwilę milczała, a potem mówiła dalej:
– Myślę o koniach, na których będę jeździć, o pięknych lasach i słynnych z urody ogrodach, które moja mama tak bardzo kochała.
Wiedziała też, jak bolesne będzie przechadzanie się po rosarium i po cudownie miękkich zielonych trawnikach bez matki.
Kiedy była bardzo małym dzieckiem, matka zabierała ją każdego dnia do ogrodu. Opowiadała jej historie o kwiatach, ziołach, ptakach i motylach. Ten ogród stał się częścią marzeń Safiny. I kiedy przenosiła się w świat wyobraźni, będąc przez te wszystkie lata tak daleko od domu, myślała właśnie o nim. Gdy zostawała sama wieczorem, spacerowała w marzeniach po jego dróżkach. Czuła zapach kwiatów i słyszała trele ptaków.
Wkrótce będę tam znowu, mówiła sobie teraz, ale bez mamy już nigdy nic nie będzie tam takie samo.
W takich chwilach zawsze przychodziła jej na myśl macocha.
Od dnia, kiedy jej ojciec ożenił się powtórnie, wiedziała, że nie będzie cieszyć się sympatią jego młodej żony.
Wyczytała to nie tylko w jej spojrzeniu, ale usłyszała również w twardych nutach głosu.
Na wieść, że ojciec ma poślubić kobietę o wiele od siebie młodszą, ucieszyła się nawet. Z taką macochą mogłaby się zaprzyjaźnić. To mogłoby zmniejszyć nieco ból, który czuła po stracie matki.
Szybko pozbawiono ją złudzeń. Isobel postawiła sprawę bardzo jasno. Natychmiast po jej ślubie z hrabią Sedgewickiem Safina ma zniknąć im z oczu.
– Safina jest na tyle duża, że może wyjechać do szkoły za granicę, najdroższy Albercie – powiedziała łagodnym, uwodzicielskim głosem, którego używała zawsze, jeśli jej na czymś bardzo zależało. Uśmiechnęła się czarująco do swego męża i ciągnęła dalej: – Jest taka ładna. Niech nie szpeci jej ignorancja i brak wykształcenia, typowe dla większości młodych dziewcząt.
– Masz rację – zgodził się ojciec Safiny.
Nowa żona owinęła go sobie najwyraźniej dookoła małego paluszka.
Bolało to Safinę, ponieważ widziała w tym obrazę dla pamięci swojej matki, ale była na tyle mądra, że starała się zrozumieć ojca.
Śmierć żony była dla niego ogromnym ciosem – w ciągu kilku tygodni stał się starym człowiekiem. Posępnie chodził z kąta w kąt, zaniedbywał nawet swe obowiązki na dworze.
Potem nagle, całkiem niespodziewanie, Safina dostrzegła błyski w jego oczach i usłyszała nową nutę w głosie.
Nie rozumiała, co się dzieje, póki któraś z krewnych nie wyjaśniła jej wszystkiego.
– Nie ma większego głupca nad starego głupca – oznajmiła cierpko jej ciotka – a ta zasada stosuje się właśnie do twego ojca!
Safina patrzyła na nią, nic nie rozumiejąc.
– Będziesz miała macochę i uważam za swój obowiązek powiadomić cię o tym, zanim to zrobi twój ojciec, żebyś nie zdenerwowała go jakąś sceną.
– Nie… zrobię… nic takiego – szepnęła Safina.
Ale mówiąc to, o mało nie wybuchnęła płaczem. Jej ojciec tak szybko zapomniał o mamie.
Ciotka, jakby rozumiejąc, co dziewczyna czuje, powiedziała:
– Wiesz tak samo dobrze, jak ja, Safino, że twój ojciec potrzebuje dziedzica. Sedgewick jest rodowym nazwiskiem, z którego wszyscy jesteśmy bardzo dumni.
Safina nigdy wcześniej o tym nie pomyślała.
Teraz przypomniała sobie, że pretendentem do hrabiowskiego tytułu, w przypadku gdyby jej ojciec nie miał syna, jest jego siostrzeniec, postać w rodzinie powszechnie nie lubiana. W dodatku był to człowiek tak nieodpowiedzialny, że wysłano go aż do Australii. Ojciec Safiny płacił wiele razy jego długi i zapowiedział, że nie ma zamiaru dłużej go utrzymywać.
Cała rodzina pragnęła, żeby jej rodzice mieli syna. Ale nie powiodło im się.
Matka Safiny mówiła:
– Widocznie taka była wola Boga.
Safina była ich jedynym dzieckiem. Starała się teraz nie okazać przygnębienia, więc powiedziała do ciotki:
– Mam nadzieję, że tatuś będzie miał syna, ja też marzę o bracie.
– Jesteś rozsądną dziewczyną – stwierdziła ciotka z aprobatą.
Z tego więc powodu Safina zmusiła się, by powitać Isobel przyjaźnie, ale od ich pierwszego spotkania wiedziała, że nie jest mile widziana we własnym domu.
Widziała jednak, że ojciec był bardzo szczęśliwy.
Przez całą drogę do Florencji powtarzała sobie, że byłoby egoizmem z jej strony nie życzyć mu dobrego losu.
Lecz obraz Isobel, zajmującej miejsce matki, przejmował ją ogromnym bólem. Również rozmiar zmian, jakie poczyniła w domu, i widok klejnotów Sedgewicków noszonych przez macochę.
Safina ledwo powstrzymała się od uwagi, że to pieniądze jej matki pozwalają żyć luksusowo w Wick Park. I dzięki tym samym pieniądzom Isobel mogła kupować sobie niezwykle kosztowne stroje i futra. Wszystko, co tylko sobie wymarzyła.
Muszę postarać się polubić ją ze względu na tatę – Safina przekonywała samą siebie.
Ale wiedziała też, że każda kolejna godzina spędzona z Isobel pogłębia ich wzajemną niechęć. Dlatego wyjazd do Florencji przyjęła z ulgą.
W dodatku Isobel przekonała męża, że Safina nie powinna przyjeżdżać na wakacje do domu.
– To taka daleka droga, najdroższy Albercie – powiedziała. – I bardzo niestosowna dla młodej dziewczyny. Na pewno zaprzyjaźni się z innymi młodymi pannami ze szkoły, więc może odwiedzać ich rodziny. Tak jak ja, kiedy byłam w szkole.
Hrabia, jak zwykle, zgodził się z propozycją żony.
W ten sposób Safina znalazła się, jak sama to określała, na wygnaniu.
Miały minąć trzy lata, zanim mogła zobaczyć znowu Anglię i swój własny dom.
– Jeśli nie będziesz mogła przyjechać do mnie – obiecał jej ojciec —to ja cię odwiedzę.
W jakiś sposób Isobel zapobiegła i temu również.
Chciała bywać w Europie, ale to Paryż był eldoradem dla pięknej kobiety.
Safina dowiedziała się, gdzie bywali, lecz nie od swego ojca. Niektóre z uczennic dostawały w listach od rodziców wieści na temat podboju Francji przez piękną Isobel.
W domu przy Champs Élysées, który za jej namową hrabia wynajął na cały miesiąc, wydała wielki bal.
– Jej suknie – opowiadała jedna z koleżanek Safinie – szyte były u najsłynniejszych kreatorów