peligrosas)”71, a jednocześnie obiecywała szerokie reformy administracyjne. 24 października, na placu przed Pałacem Królewskim w Madrycie, trzyletnia infantka Maria Izabela została uroczyście proklamowana królową pod imieniem Izabeli II.
Jak słusznie zauważa francuski historyk, „wszystkie przesłanki hiszpańskiego dramatu zostały spełnione. Wojny karlistowskie mogły się zacząć, a odpowiedzialnym za nie jest przede wszystkim Ferdynand VII”72. On sam tuż przed śmiercią powiedział: „jestem jak korek od butelki piwa; kiedy mnie zabraknie, piwo wytryśnie (Yo soy como el tapón de una botella de cerveza; cuando falte, la cerveza saltará)”73.
Oto zatem główne dramatis personae największej i najkrwawszej The Spanish Tragedy XIX wieku w trzech jornadas: król Don Fernando, który niczym Prospero rozpętał w przedakcji burzę i umarł, zanim zaczęła się pierwsza jornada dramatu; skrzywdzony el rey legítimo Don Carlos, który z wytrwałością Calderonowskiego El Príncipe constante będzie dochodzić swoich praw, ale jak on umrze na obczyźnie, w biedzie i upokorzeniu; la reina consorte Doña Cristina, żądna władzy jak Lady Makbet; i nieświadoma niczego, trzyletnia la niña Doña Isabel, za której uzurpowanym tronem niewidzialni i zręczni inspicjenci dokonają Wielkiej Transformacji starej Hiszpanii w nową, lecz która u progu trzeciej jornady (III wojny karlistowskiej), 35 lat później, też będzie zmuszona uchodzić w niesławie z ojczyzny żegnana jako „Pani pod złą gwiazdą urodzona”74.
Aspekt jurydyczny
W następnej kolejności rozważyć wypada sytuację prawną wytworzoną Sankcją Pragmatyczną Ferdynanda VII. Czy akt ten miał walor legalności? Czy był zgodny z obowiązującymi wówczas normami prawa sukcesyjnego oraz z hiszpańską tradycją prawną, ze zwyczajami, obyczajami i prawami fundamentalnymi monarchii hiszpańskiej? Jest to, nawiasem mówiąc, problem nie tylko prawny, ale i moralny, albowiem w zależności od tego, po czyjej stronie była racja prawna, po której zaś uzurpacja, zapaść musi werdykt w przedmiocie tego, kto ponosi moralną odpowiedzialność za rzekę krwi, która została przelana w bratobójczej wojnie, która wybuchła po zgonie Ferdynanda VII.
Za punkt wyjścia dla egzaminu jurydycznej mocy Sankcji Pragmatycznej możemy przyjąć ogólne spostrzeżenie przedwcześnie zmarłego, mimo to wybitnego znawcy hiszpańskiego prawa sukcesyjnego, Fernanda Polo (1924–1949), iż prawdą jest, że w tradycyjnej monarchii hiszpańskiej wszystkie władze (poderes) skoncentrowane są w królu, toteż może on jednego dnia coś nakazać, a innego – on sam lub jego następcy – to, co nakazane, uchylić. Atoli dotyczy to jedynie legislacji zwykłej i szczegółowej, wchodzącej w materię wykonawczą nieustającej funkcji rządzenia, ale nie praw fundamentalnych (leyes fundamentales), kardynalnych, stanowiących „naturalną konstytucję” monarchii, zaś normy sukcesji są niewątpliwie częścią tych praw. Stanowienie praw fundamentalnych wymaga porozumienia (acuerdo) całej res publica i króla, społeczeństwa (sociedad) i suwerena (soberano), in concreto: Kortezów (Cortes) i Monarchy – a tak samo ich derogacja. Hiszpania nie jest zresztą pod tym względem jakimś wyjątkiem, bo podobne zasady panowały we wszystkich monarchiach germańsko–chrześcijańskich (germano–cristianas) utworzonych na Zachodzie po rozkładzie Cesarstwa Rzymskiego. To jest po prostu pierwiastek republikański – aby uniknąć dwuznaczności, lepiej będzie powiedzieć: respublikański – każdej monarchii łacińskiego Okcydentu, którego nie udało się wyeliminować do końca nawet nowożytnemu absolutyzmowi, i który tak irytuje „statokratów” wszelkiej maści. Jego ekspresją była średniowieczna formuła wypowiadana przez szlachtę aragońską, walencjańską i katalońską podczas intronizacji królów Aragonii75: „My, którzy pojedynczo jesteśmy równi Wam, a którzy razem z Wami jesteśmy więksi od Was, ślubujemy Ci posłuszeństwo, jeśli będziesz szanował nasze wolności, a jeśli nie, to nie (Nos, que separados somos tanto como Vos, y juntos más que Vos, juramos obedeceros si respetáis nuestros libertades, y si no, no)”76. Przeto „jest przeciwne istocie monarchii chrześcijańskiej, aby prawa fundamentalne były stanowione przez samego króla bez zgromadzenia (concurso) poddanych. (…) Król prawodawca jedyny i arbitralny jest spoza polityki katolickiej (política católica): byłby to czysty cezaryzm rzymski albo despotyzm orientalny”77. Uściślając: gdybyśmy założyli, że król może samowładnie ustanawiać prawo sukcesyjne, to i on, i jego następca może je również uchylać sam; ale jeśli prawo to jest stanowione przez króla razem z Kortezami, to uchylić je mogą też tylko wspólnie. Na tym poziomie ogólności możemy zatem stwierdzić, że prawo sukcesyjne w monarchii hiszpańskiej nie jest wprawdzie niezmienne, może podlegać korektom i zmianom, ale warunkiem koniecznym jakiejkolwiek zmiany jest wspólne działanie Korony personifikowanej przez króla i reprezentacji społeczeństwa oraz ich zgoda. Tego zaś warunku działający w pojedynkę Ferdynand VII nie spełnił. Wynika zaś z tego również interesująca, bo (na pozór) paradoksalna, konkluzja polityczna: w sporze dynastycznym od 1830 roku to nominalni „ultraabsolutyści” bronili zasady rządu reprezentacyjnego, natomiast liberałowie, egzaltujący na każdym kroku rządy konstytucyjne, byli stronnikami i beneficjentami absolutystycznej autokracji78.
Zanim przejdziemy do dalszego sprawdzianu legalności pragmatyki fernandyńskiej, celowe będzie rozwianie legendy, której ślady dostrzec można w niektórych wypowiedziach autorów przygodnie odnoszących się do hiszpańskiego sporu dynastycznego, lecz bez istotnej znajomości rzeczy. Chodzi tu mianowicie o twierdzenie, jakoby spór ów toczył się o to, czy kobiety w Hiszpanii mają w ogóle prawo dziedziczyć tron, przy czym karliści przedstawiani są jako ci, którzy bezwzględnie oponują takiej możliwości stojąc na gruncie sukcesji wyłącznie agnatycznej. Pomijając ewentualną złą wolę piszących, zaciemnienie to bierze się zapewne z powierzchownego odczytania i nazbyt pochopnego wyciągnięcia wniosku z tego oczywistego faktu, że Don Carlos był mężczyzną, a Doña Isabel kobietą, toteż in concreto w tym momencie spór dotyczył reprezentanta sukcesji agnatycznej i reprezentantki sukcesji żeńskiej. W żadnym razie nie oznacza to jednak, iżby karliści przeczyli w ogóle prawu kobiet krwi królewskiej do dziedziczenia tronu79. Takie bezwzględne wykluczenie byłoby niezgodne nie tylko z prawem obowiązującym w chwili zaistnienia konfliktu, ale z całą tradycją hiszpańską, co karlistów stawiałoby w dwuznacznym świetle, zważywszy ich par excellence tradycjonalizm. Tymczasem, uprzedzając dalszy wywód, trzeba z całą mocą podkreślić, że w historii żadnego z królestw hiszpańskich kobiety nie były nigdy wykluczone bezwzględnie od sukcesji – również po zmianie prawa sukcesyjnego w 1713 roku.
W rzeczywistości zasady dziedziczenia w starych królestwach iberyjskich były bardzo zróżnicowane. Oczywiście wszędzie obowiązywała zasada preferencji dla królewskich synów, ale istniały różne rozwiązania w sytuacji, kiedy panujący król nie miał synów, a jedynie córki i braci oraz dalszych męskich krewnych. W największym z królestw średniowiecznych, czyli Kastylii (ściślej: Kastylii i Leonu), panowała zasada preferencji dla córek królewskich (w razie braku synów) przed ich stryjami, usankcjonowana wiekopomnym kodeksem praw fundamentalnych Alfonsa X Mądrego (Alfonso X el Sabio, 1252–1284), zatytułowanym Las Siete Partidas, a konkretnie tytułem 2.15.2 części drugiej (Partida Segunda)