Линн Грэхем

Romans w Amsterdamie


Скачать книгу

Angela van Zaala. Wyglądał nadzwyczaj elegancko, choć zarazem dziwnie nie na miejscu, w oficjalnym ciemnoszarym garniturze i jedwabnym krawacie. Wiatr rozwiewał jego lśniące czarne włosy. Czysto fizyczny urok tego mężczyzny uderzył ją niczym cios pięścią i oszołomił. Gdy napotkała spojrzenie jego szafirowych oczu, serce zabiło jej mocno, a oddech uwiązł w piersi.

      – Co ty tu robisz? – spytała ostro.

      – Uznałem, że to odpowiednie miejsce i czas, by z tobą pomówić – wyjaśnił.

      – Trochę już na to za późno, nie sądzisz? – Flora z gniewnym błyskiem w szmaragdowych oczach minęła go i weszła do salonu barki. Był pusty, nie licząc stery kartonowych pudeł w kącie. – W istocie, obecnie jakakolwiek rozmowa między nami byłaby jedynie marnowaniem twojego cennego czasu.

      Nieprzywykły do takich śmiałych napaści Angelo przyjrzał jej się z ironicznym uśmiechem. Flora, trzęsąc się z wściekłości, zdjęła krótki czarny trencz, rzuciła go na fotel i została w dżinsach i zielonym swetrze. Nawet w tym zwykłym ubraniu wyglądała olśniewająco.

      – Jak mogłeś ukrywać przede mną to, co działo się z Willemem i Julie? – spytała z gniewnym wyrzutem. – Byli przecież również moją rodziną. Miałam prawo przynajmniej wiedzieć, że siostra bierze narkotyki!

      – Była dorosła, miała dwadzieścia jeden lat. Sama zdecydowała o tym, żeby ci nie mówić, że wpadła w narkomanię. Zarówno ja, jak i jej opiekun społeczny namawialiśmy ją, by ci się zwierzyła, lecz bezskutecznie. Sposób życia ich obojga był mi wstrętny, jednakże dla dobra Mariski stale utrzymywałem z nimi kontakt. Gdybym wbrew woli Julie wyjawił ci prawdę, oboje przestaliby mi ufać i dziecko by na tym ucierpiało.

      – A więc sam zaangażowałeś się w tę sprawę, a mnie wyłączyłeś, aż stało się za późno – rzuciła oskarżycielskim tonem.

      – Miałem na względzie przede wszystkim dobro dziecka – odparł. – W tej niezwykle trudnej sytuacji starałem się postąpić jak najlepiej.

      – Niezbyt ci się to udało – rzekła z nieskrywaną goryczą i bólem. – Niecały rok po przyjściu na świat Mariski twój przyrodni brat i moja siostra zginęli, osierocając ją!

      Angelo zesztywniał i przyjrzał jej się lodowato błękitnymi oczami, kontrastującymi z jego oliwkową cerą. Florę uderzyło, że nic z tego, co dotąd powiedziała, nie poruszyło go nawet w najmniejszym stopniu. Jego stalowe opanowanie zdawało się drwić z jej wzburzenia.

      – Ich związek miał fatalne skutki – powiedział cicho. – Willem był słaby, podatny na wpływy i przeżywał kłopoty, a Julie, jeszcze zanim się poznali, regularnie brała narkotyki.

      Gdy sens tych słów dotarł do Flory, zawołała z gniewnym niedowierzaniem:

      – Jak śmiesz oskarżać Julie o to, co się z nimi stało?

      – Mówię ci jedynie prawdę. Nie zamierzam kalać pamięci twojej siostry.

      – To nie rób tego – odparowała ostro.

      – Nie jestem z tych, którzy pierwsi rzucą kamień – rzekł Angelo opanowanym głosem.

      Wpatrzył się w krągłe piersi Flory pod wełnianym sweterkiem. Przypuszczał, że nie nosiła biustonosza. Wyobraził sobie, jak zdejmuje z niej ten sweter. Ogarnęło go gwałtowne pożądanie, które stłumił z wysiłkiem.

      Flora natomiast wzięła głęboki oddech, by opanować targające nią emocje. Skrzyżowała ramiona na piersi i sztywno wyprostowana przeszła przez pokój. Siłą woli pohamowała pragnienie, by spojrzeć na Angela; zamiast tego wyjrzała przez okno barki na spokojne wody kanału.

      – To nie w porządku, że obwiniasz Julie – powtórzyła.

      Angelo z najwyższym trudem oderwał wzrok od jej zgrabnego tyłeczka opiętego materiałem dżinsów. Jego i tak już rozpalona wyobraźnia nie potrzebowała kolejnych bodźców.

      – Muszę być z tobą szczery, nawet jeśli to cię rani – odparł.

      – Istotnie, głęboko mnie zraniło, że zarzucasz mojej siostrze uzależnienie od narkotyków. – Flora zwilżyła językiem pełne, zmysłowe wargi, co natychmiast przykuło do nich spojrzenie Angela. – Zresztą, skąd miałbyś się o tym dowiedzieć?

      Wzrok tego mężczyzny zdawał się palić jej skórę. Flora zaczerwieniła się i przeniknął ją gorący erotyczny dreszcz.

      – Wiem o tym, ponieważ jeszcze przed ślubem Julie i Willema zleciłem prywatnemu detektywowi, aby ją sprawdził – wyznał z powagą. – Już w college’u obracała się w środowisku narkomanów i regularnie brała ecstasy i kokainę. Nie przerwała, nawet kiedy przeniosła się do Amsterdamu i zaszła w ciążę. Niedługo trwało, zanim mój przyrodni brat przejął od niej ten nałóg, a potem obydwoje zaczęli eksperymentować z heroiną.

      Flora zbladła i szeroko rozwarła oczy z przerażenia, lecz nawet teraz wyglądała niezwykle pociągająco.

      – Kazałeś ją śledzić? W takim razie musiała zajść jakaś pomyłka.

      – Nie ma mowy o żadnej pomyłce – odparł spokojnie, ale stanowczo. – Szczegółowy raport sporządziła ceniona firma detektywistyczna. Niestety, twoja siostra jeszcze jako nastolatka okazjonalnie zażywała narkotyki.

      – To niemożliwe. Julie w trakcie studiów mieszkała u mnie – oznajmiła Flora, lecz nagle urwała i poczuła nerwowe mdłości, gdy sięgnęła pamięcią w przeszłość.

      Na nieszczęście, Julie rozpoczęła naukę w college’u i wprowadziła się do Flory, kiedy ta przeżywała bardzo trudny okres. Pracowała do późna i była napastowana przez brutalnego szefa, a ponadto usiłowała zadowolić wymagającego narzeczonego. Toteż nie mogła poświęcić młodszej siostrze tyle czasu i uwagi, ile by chciała. Niemniej mile zapamiętała ich wspólne zamieszkiwanie i nie przypominała sobie, by dostrzegła w zachowaniu Julie coś niepokojącego. Owszem, siostra prowadziła bujne życie towarzyskie, lecz nie różniła się w tym od większości studentów. Wracała do domu późno, gdy Flora, która musiała rano wstawać do pracy, już spała. Miewała też zmienny, kapryśny nastrój, a w weekendy zazwyczaj cały dzień spędzała w łóżku – ale czyż to nie jest typowe dla wielu nastolatek?

      – Jeżeli Julie rzeczywiście brała wówczas narkotyki – powiedziała Flora – chociaż wcale nie jestem tego pewna, to nie miałam o tym pojęcia.

      Angelo, mający charakter równie twardy jak stal produkowana w jego fabrykach, dostrzegł łzy w oczach Flory. Zazwyczaj ignorował emocje kobiet, teraz jednak pod wpływem spontanicznego odruchu podszedł do niej i uczynił gest, który wprawdzie wydawał się całkiem naturalny, lecz był zupełnie nie w jego stylu: ujął obie jej dłonie i uścisnął pocieszająco.

      – Nie płacz – rzekł. – I nie obwiniaj się o tę tragedię. Wielu doświadczonych i życzliwych specjalistów daremnie usiłowało pomóc Willemowi i Julie. Bywają sytuacje, kiedy po prostu nic nie można zrobić.

      Flora wyczuła w jego głosie szczerość i w końcu pogodziła się z tym, że powiedział jej prawdę o Julie. Niemniej dręczyły ją wyrzuty sumienia na myśl, że zawiodła siostrę. Kiedy mieszkały razem, powinna była dostrzec problemy nastolatki i lepiej jej pilnować, zamiast akceptować przemilczenia i wymówki, które nawet wówczas wydawały jej się podejrzane. Wolała jednak dla świętego spokoju udawać, że w nie wierzy. Ponadto w tamtym czasie obawiała się, że wchodząc w rolę rodzica wobec niedawno poznanej przyrodniej siostry, zrazi ją do siebie i zniszczy dopiero co powstałą więź. Jednak pozostawiając Julie zbytnią swobodę, umożliwiła jej uczynienie pierwszych fatalnych kroków ku uzależnieniu od narkotyków.

      – Julie miała takie okropne