title>Yvonne Lindsay
ROZDZIAŁ PIERWSZY
On tu był. Wiedziała.
W spokojnej atmosferze położonego na wyspie zamku pojawiło się coś w rodzaju nowej energii, jakby ktoś w samochodzie wrzucił wyższy bieg. Ottavia po raz chyba piętnasty tego popołudnia wygładziła fałdy sukienki, wmawiając sobie, że nie jest zdenerwowana. Ani trochę. W końcu jako profesjonalna kurtyzana często miewała do czynienia z władczymi mężczyznami. Dlaczego więc nie miałaby dać sobie rady z królem? To w końcu chyba nie takie wielkie halo, prawda?
Wytworny, pamiętający czasy francuskiego Karola X zegar z pozłacanego brązu cicho tykał, niestrudzenie odmierzając upływające sekundy. Na szczęście nie musiała czekać długo. Ozdobne drewniane drzwi prowadzące do wysokiego pomieszczenia nagle stanęły otworem. Żołądek ścisnął się jej w nerwowym oczekiwaniu. Mróz przebiegł po kręgosłupie.
Zamiast jednak spodziewanego królewskiego oblicza w drzwiach ukazała się postać Sonji Novak, naczelnej doradczyni monarchy.
Kobieta jak zawsze wyglądała nienagannie. Chanelowski kostium znakomicie współgrał z fryzurą – kokiem, w jaki z niesłychaną wręcz schludnością upięte były jej siwe, metalicznie połyskujące włosy. Klasyczne rysy pięknej twarzy układały się, zapewne wskutek wieloletniej tresury, w całkowicie mdły i bezbarwny wyraz, który jednak – jak wydawało się Ottavii – można było prawie wziąć za uśmiech. O ile w ogóle takiej osobie wolno się uśmiechać.
– Jego Wysokość pragnie panią teraz widzieć.
– Przyjmę go tutaj – odparła Ottavia tak stanowczo, jak tylko potrafiła.
Powinna była przewidzieć, że taką odzywką zasłuży sobie jedynie na szydercze spojrzenie.
– Pani Romolo, król Erminii oczekuje pani stawiennictwa przed jego obliczem. Inna opcja nie jest przewidziana.
– Cóż, w takim razie muszę go rozczarować.
Mobilizując resztki odwagi, Ottavia odwróciła się do kobiety plecami i skierowała wzrok za okno. Aby ustabilizować oddech i spowolnić galopujący rytm serca, zaczęła w myślach powoli liczyć – raz, dwa, trzy…
Gdy doszła do siedmiu, usłyszała wściekłe sapnięcie, po którym nastąpił szybki, oddalający się stukot obcasów. A potem nastała błoga cisza.
Ottavia pozwoliła sobie na triumfalny uśmieszek. Przyjdzie koza do woza. Była tego pewna.
Widziała, jak na nią patrzył w czasie pierwszego spotkania. Miał w oczach to coś, co wyczuwała bezbłędnie. Cóż, ona z pewnością nie wyglądała wtedy najlepiej. W końcu od kilku dni była przetrzymywana i nie miała okazji się przebrać. Ale nawet w mocno znoszonym podróżnym stroju i z nieumalowaną twarzą była w stanie w nim TO obudzić. Pragnął jej. A ona miała lata doświadczeń w manipulowaniu męskim pożądaniem.
Król Rocco musi do niej przyjść. Jest jej to winien. Jego siostra nie tylko ją uprowadziła, ale także skradła jej ubrania i tożsamość.
Księżniczka Mila miała czelność podszyć się pod Ottavię. Chciała uwieść jej klienta, by się z nim zaręczyć. W tym czasie Ottavia była przez wiele dni przetrzymywana. Fakt, umieszczono ją w luksusowym apartamencie jednego z najlepszych hoteli w Erminii, ale nikt jej za to nie przeprosił.
Co więcej, gdy po ucieczce udała się do króla, żeby go przestrzec przed zachowaniem siostry, ten – rzekomo by uniknąć rozgłosu – również wydał rozkaz przetrzymania jej gdzieś na osobności. Sprawa i tak – bez najmniejszego zresztą udziału Ottavii – wyciekła do mediów. Wybuchł skandal i w końcu dwa tygodnie temu zwrócono jej zabrane rzeczy. Teraz pozostała jej tylko jedna sprawa do załatwienia – wyrównać rachunki z królem.
Ottawia poruszyła ramionami, żeby się pozbyć napięcia. Bez rezultatu. Nic dziwnego. Bezwolność, pozostawanie na czyjejś łasce bądź niełasce nie leży w jej naturze. Ona jest typem kobiety, która bierze odpowiedzialność za własne życie i samodzielnie podejmuje decyzje.
Była tak pochłonięta myślami, że ledwie dosłyszała otwierające się ponownie drzwi. Odwróciła się, wyczuwając obecność królewskiej potęgi. Starała się być harda, ale jej ciało mimowolnie zareagowało na widok stojącego przed nią władcy.
Był od niej wyższy o dobre kilkanaście centymetrów, żeby więc spojrzeć w jego oczy koloru mocnego sherry, musiała unieść twarz. On stał nieruchomo, tylko te oczy… były ożywione. Nie po raz pierwszy przyszło jej na myśl skojarzenie z czającym się do skoku dzikim kotem. Niby powinno ją ono zmrozić, ale zamiast tego poczuła przyjemne, rozlewające się po całym ciele ciepło.
Z satysfakcją odnotowała, że i on nie pozostał obojętny. Jego wzrok wędrował po jej szyi, sięgnął dekoltu i ukrytych pod cienkim jedwabiem piersi. Na jego ustach pojawił się uśmieszek, a ona odetchnęła głęboko, przez co jej piersi lekko się uniosły.
Potem dygnęła z gracją i skłoniła głowę. Dobrze wiedziała, że na słodki lep można złapać tłustsze muchy. Pozostała w ukłonie, czekając na królewskie rozkazy.
– Trochę się pani spóźniła z tymi wyrazami szacunku, pani Romolo – odezwał się Rocco, a jego głęboki głos wprawił jej ciało w wibracje. – Proszę powstać.
Wykonując to polecenie, spojrzała na niego zza długich rzęs i dostrzegła w jego twarzy napięcie i niezadowolenie. A więc gra warta była świeczki. Wyprostowała się i postanowiła trzymać język za zębami.
Z podziwem przyglądał się stojącej na tle okna kobiecie. Popołudniowe słońce otulało jej kształtną sylwetkę złocistą poświatą. Niezły z niej strateg. Jeśli jednak wyobraża sobie, że z nim pójdzie jej łatwo, to się myli. Piętnaście lat panowania w Erminii wyrobiło w nim niemal nadludzką samokontrolę.
Władca musi być opanowany.
Podszedł do niej. Taka bliskość mogłaby onieśmielić każdego, ale ona nawet nie mrugnęła okiem. Punkt dla niej. Wiedział jednak, że nie wolno mu pokazać po sobie, czy to go rozbawiło, czy – wręcz przeciwnie – rozzłościło.
Podała mu kawałek papieru.
– Co to ma znaczyć? – warknął.
– Odnoszę wrażenie, że nawet ktoś taki jak pan wie, co to jest faktura? – odparła niskim, perfekcyjnie modulowanym głosem.
Czyżby takimi sztuczkami chciała podwyższyć swą pozycję w negocjacjach? Na pewno ma spore doświadczenie, stąd wie, że mężczyznę można uwieść także głosem. Ale nie z nim te sztuczki. Jego nie oszuka nawet najpiękniejsza, najbardziej zmysłowa kobieta.
– Pani jest moim więźniem. – Przedarł fakturę na pół. – Nie ma pani prawa wystawiać mi rachunków za czas tu spędzony. Osadzeni są automatycznie pozbawieni praw.
W odpowiedzi uniosła starannie wypielęgnowane brwi.
– Pozwolę sobie mieć inne zdanie, Wasza Wysokość. Według mnie pańska rodzina jest mi sporo winna.
Podziwiał jej tupet. Mało kto miałby czelność mu się przeciwstawić.
– Doprawdy? Proszę mnie oświecić w tej kwestii – zażądał.
– Chodzi o to, że nie mogę pełnić swoich zawodowych obowiązków, bo wbrew swojej woli jestem przetrzymywana. Najpierw przetrzymywała mnie pana siostra, a teraz pan. Nie mogłam dotrzymać zawartej umowy. A ja, jak większość pańskich poddanych, mam zobowiązania finansowe. Nie mogę się z nich wywiązywać, skoro nie zarabiam.
Rocco omiótł wzrokiem długą i pełną gracji szyję kobiety, zarys jej ramion uwydatnionych przez prosty krój sukni. Jej rubinowy odcień wspaniale uzupełniał lekką opaleniznę skóry. Ciekawe, czy jest opalona na całym ciele, czy też uchroniła pewne jego zakątki?
Najwidoczniej nie spodobało jej się to, że zignorował jej słowa.
– Potraktowaliście mnie niegodziwie i nadal to robicie – ciągnęła. – Proszę mnie uwolnić.
Oczy rozbłysły jej gniewem, a on ze zdziwieniem poczuł, że sprawia mu