align="center">
Część I: Wczesne cesarstwo bizantyjskie, ok. 500 – ok. 700
W VI wieku armie cesarstwa nadal były duże, stosowano zarówno taktykę piechoty, jak i jednostki wojskowe ze złotego okresu Rzymu, a ich funkcjonowanie opierało się na sile miejskiej gospodarki, której struktura była jeszcze starsza. Siły ekspedycyjne odbiły Afrykę Północną i południową Hiszpanię oraz Sycylię i Italię. Ich łupy dodały mocy triumfalnemu twierdzeniu Justyniana I Wielkiego (527–565), że przywrócił Imperium Rzymskiemu dawną powszechną chwałę. Działo się to jednak na tle poczucia niepewności związanego z epidemiami, katastrofami naturalnymi, najazdami obcych wojsk i wewnętrznym rozłamem religijnym. Właściwości Bizancjum będące wynikiem „transformacji kultury”73 w VII wieku można dostrzec już w czasach Justyniana – mianowicie syntezę wiary i imperium; skąpstwo i osłabienie obronności mimo imperialnych przechwałek; oraz założenie, że właściwe rozumienie boskości stanowi klucz do ziemskiego (imperialnego) i duchowego zbawienia.
Okresowi niepewności w VI wieku można było nadać sens boski, o ile uznawało się krążące naonczas liczne proroctwa końca świata74. Reakcje poszczególnych ludzi miały charakter bardziej tradycyjny lub bardziej chrześcijański: wykorzystywano amulety, relikwie i zaklęcia75, kongregacje wiernych i mnichów zwracały się ku Pismu Świętemu oraz kultowi duchownych i świętych. Wyliczając ufortyfikowane miasta i schronienia przeznaczone przez Justyniana dla ludności wiejskiej na Bałkanach, Prokopiusz z Cezarei uznał, że najazdy barbarzyńców są nieuchronne. Podkreślił też, że cesarz robi wszystko co w jego mocy, aby zapewnić swoim podwładnym ochronę, oferując im bezpieczne – w sensie dosłownym i duchowym – schronienie76. Tak więc ład imperialny połączył siły z wiarą i kultem, aby zapewnić choćby odrobinę poczucia bezpieczeństwa: jest prawdopodobne, że pod koniec VI wieku kult obrazów Matki Bożej i świętych był coraz intensywniejszy i lepiej zorganizowany77. Cesarz zapewnił też pokój i ład społeczny w postaci jasnej, przystępnej kodyfikacji i modyfikacji prawa rzymskiego.
Swoista mieszanka wojskowego triumfalizmu, niestrudzonych prób uzyskania wsparcia od Boga oraz rozważnego zarządzania zasobami pomogła Bizantyjczykom jako wspólnocie przetrwać gwałtowny zwrot wydarzeń w VII i kolejnych wiekach. Części średniowiecznego cesarstwa były rozrzucone i niejednorodne – od basileusa urzędującego w objętym pieczą Boga Mieście po mieszkańców ufortyfikowanych miast i samowystarczalne, na wpół pasterskie, zamieszkujące wyżyny społeczności wiejskie w Anatolii i na Bałkanach. Warunki materialne, w jakich te różne grupy żyły, i stopień bezpieczeństwa znacznie się od siebie różniły. Jednak duża liczba ludzi, nawet mieszkańców wsi, znajdowała się w zasięgu różnego rodzaju schronień, a także kościołów. Skoro wspomniana mieszanka zaczęła się tworzyć w epoce Justyniana – kiedy ustanowiono wyrafinowane, ziemskie środki ochrony ludności cywilnej, które jako pierwsze stale poddawano sprawdzianowi i okazały się tylko częściowo niewłaściwe – postanowiliśmy, że od tego okresu rozpoczniemy naszą książkę. W pierwszych rozdziałach znajduje się też pełne omówienie wschodnich – ówczesnych lub późniejszych – sąsiadów i rywali cesarstwa. Perscy władcy, Sasanidzi, przypisywali wielkie znaczenie swoim zwycięstwom nad Rzymianami, które w istocie definiowały ich władzę. Ich baza instytucjonalna mogła jednak nie być tak silna jakby mogłoby się wydawać, gdyż całkiem sporo grup mniejszościowych w królestwie perskim czciło chrześcijańskiego Boga. Współistnienie i interakcje kulturowe tych dwóch wielkich potęg zapowiadały relacje Bizancjum z kalifatem Abbasydów, którego dwór w Bagdadzie kontynuował perskie zwyczaje, myśl polityczną i wyższą kulturę78. Arabom w czasach proroka Mahometa brakowało wyrafinowania Persów, ale ich piśmiennictwo, dyplomacja i zorganizowana sztuka wojenna były bardziej zaawansowane niż sądzili nieprzyjaźnie nastawieni Rzymianie lub nawet późniejsi pisarze arabscy. Do tego stopnia pomysłowe wykorzystywanie przez nich następstw „ostatniej wielkiej wojny starożytności” między Bizancjum a Persją nie musi wydawać się zatem zaskakujące.
W VII wieku Ormianie od dawna już byli chrześcijanami. Twórca ich charakterystycznego pisma, Masztoc, oparł je na alfabecie greckim. On sam otrzymał greckie wykształcenie, a chrześcijańska, ormiańska kultura literacka opierała się w wielkim stopniu na tekstach ojców greckich i pismach syryjskich. Ormianie mieli jednak własną hierarchię kościelną, której przewodził katolikos, zaś rodziny książęce i szlacheckie rezydujące w górskich twierdzach nie pozwalały ani Rzymianom, ani Sasanidom w pełni kontrolować własnych sektorów na Kaukazie. Dla Justyniana i jego następców Kościół ormiański stanowił łamigłówkę tak trudną do rozwiązania, jak papiestwo na Zachodzie: był chrześcijański i nominalnie znajdował się pod ich protektoratem, ale jednocześnie zajmował stanowcze stanowisko i był gotowy do przeciwstawienia się cesarzowi i jego wyższym rangą duchownym w sprawach doktrynalnych. Ormianie sprzeciwiali się idei, że Kościół chrześcijański ogranicza się do terytorium cesarstwa, chociaż z drugiej strony – indywidualnie i zbiorowo – wnieśli do niego ogromny wkład79.
Dziedzictwo Justyniana było więc mieszaniną nieprzewidywalnych okoliczności. Jego największym i subtelnym atutem była elastyczność, zdolność do przeciwstawienia się komplikacjom militarnym dzięki materialnym zabezpieczeniom, doraźnej polityce, czystości duchowej, wizji ideologicznej – i blefowi. „Latarnią” wskazującą drogę był nie tylko kościół Hagia Sophia, ale i sam Konstantynopol, gdzie dbano o prawo i ład, i gdzie nieustannie wykonywano cesarskie i kultowe rytuały, chronione przez ortodoksję cesarstwa. Cesarz, jako „latarnik”, wciąż mógł skutecznie zarządzać tymi fundamentami, aczkolwiek w praktyce nie był w stanie kierować biegiem wydarzeń we wszystkich swoich prowincjach. Panowanie Justyniana można zatem postrzegać jako prolog i przygotowanie sceny dla wszystkich przyszłych wydarzeń dopóty, dopóki w 1204 roku Konstantynopol nie stał się łatwym łupem barbarzyńców, którzy również byli jednak chrześcijanami. Pod wieloma względami VI wiek zapoczątkował charakterystyczne dla środkowego okresu Bizancjum cykle niepowodzeń i sukcesów.
Alternatywnym punktem wyjścia naszej opowieści mogłyby być w istocie dramatyczne wydarzenia połowy VII wieku. W książce przyjmujemy powszechnie akceptowany pogląd, że w tym stuleciu cesarstwo wschodnie doświadczyło wielu wstrząsów: odtąd nic nie było już takie samo, niezależnie od procesu przywracania porządku w wielu prowincjach i pozorów rzymskiej ciągłości w stolicy.
Opanowanie Lewantu i Egiptu przez Arabów zahamowało wpływy z podatków i zasobów do Konstantynopola z najbogatszych prowincji cesarstwa, zakłóciło działanie sieci dystrybucyjnych i finansowanie wojska i – według pewnego tekstu z połowy VII wieku – „upokorzyło” cesarstwo80. Niewielu ludzi pióra, o ile w ogóle tacy byli, widziało sens w celebrowaniu czynów cesarskich, jakby byli oni klasycznymi bohaterami. Upadające pogranicza oraz ciągła improwizacja niezbyt nadawały się na tworzywo wielkich opowieści historycznych na miarę Tukidydesa, którymi były na przykład dzieła Prokopiusza z Cezarei czy Teofilakta Symokatty, czy takie poematy retoryczne jak Jerzego z Pizydii na cześć kampanii Herakliusza przeciwko Persom w latach 20. VII wieku. Jak wskazał Averil Cameron, wciąż pisano dużo, ale koncentrowano się na świecie duchowym, transcendentnym znaczeniu rzeczy, kazaniach, traktatach i dysputach teologicznych81. Zanikają bezpośrednie relacje, a główne zachowane opisy wydarzeń od lat 40. VII wieku powstały nie wcześniej niż w IX stuleciu.
Ta