Emilia Wituszyńska

Niebezpieczna gra


Скачать книгу

w lewą dłoń, gdy jednocześnie drugą zbliżyła do ust, by przegryźć owoc. Przemek przyglądał się temu z zafascynowaniem, a w jego głowie zaczęły pojawiać się zupełnie sprzeczne dla niego obrazy. On by jej tę sól wysypał gdzie indziej. Kiedy wyssała sok, spojrzała na niego i przekrzywiła głowę.

      – O ciebie? Bardzo mi przykro, Remuś, ale nie żywię wobec ciebie żadnych uczuć. Po prostu nie lubię, kiedy muszę robić coś, na co nie mam ochoty. – Mężczyzna spuścił wzrok, przełykając gorzki smak porażki. Zacisnął dłonie, czując, jak mu się pocą. Kiedy ponownie na nią spojrzał, jego twarz była bez wyrazu.

      – Kończ to i wracajmy do domu. – Jego szczęka była mocno zaciśnięta, gdy dziewczyna powoli rozkoszowała się trunkiem. Nie powiedział już nic. Przejechał ręką po wyżelowanych włosach, delikatnie je mierzwiąc.

      – Nie chcesz się niczego napić? – zapytała jak gdyby nigdy nic, a on pokręcił głową.

      – Przed chwilą, kiedy chciałem, to zbiłaś mnie po łapach. Zresztą to już drugi raz tego wieczoru, gdy poczułem twoje dłonie na swoim ciele, i nie było to przyjemne. – Jego głęboki głos przeszył ją jak dreszcz.

      – Dobra, jak chcesz.

      Wstała od stolika i naciągnęła kurtkę na ramiona. Alkohol przyjemnie grzał ją od środka i przypomniała sobie, dlaczego lubiła go pić. Tylko wtedy jej problemy przestawały mieć znaczenie, a ona mogła czuć się beztrosko chociaż przez chwilę i zasnąć w spokoju. Zapłaciła już wcześniej, ale dodatkowo zostawiła kelnerowi dychę na stoliku i wyszła z lokalu za rozzłoszczonym aktorem. Kiedy znalazła się na powietrzu, poczuła zastrzyk orzeźwienia, ale tylko na chwilę. Tequila była mocna, szybko uderzała do głowy i Weronika czuła, jak jej nogi robią się coraz miększe. Kiedy wsiadła do samochodu i spojrzała na Przemka, zorientowała się, że on chce kierować.

      – A ty nic nie piłeś? – zapytała.

      – Nie…

      – A drink w lokalu? Miałeś przecież.

      – Nie był dla mnie. – Nie spojrzał na nią. Uruchomił silnik i powoli wyjechał na ulicę.

      – A, rozumiem. Był dla tej tancerki. – Weronika wiedziała, że zaczyna gadać od rzeczy. Zastanawiała się, jakim cudem tak szybko alkohol uderzył jej do głowy. Przecież potrafiła wypić znacznie więcej. Przypomniała sobie jednak, że od śniadania nie mieli czasu nic zjeść.

      – Czy mi się wydaje, czy ty jesteś wstawiona? – zapytał, zerkając na nią i niewyraźnie kręcąc głową. Zupełnie zignorował jej słowa o blondynce z klubu.

      – Nie. – Zaśmiała się. – Może trochę. – Jej śmiech znów rozbrzmiał w samochodzie. Weronika nachyliła się i włączyła radio. – To co, Remek, kochasz się w tej blondynce?

      – Nie, nie kocham się, a ty chyba powinnaś być trzeźwa. Czy nie? Pijana też tak dobrze celujesz?

      – Jeszcze lepiej. – Mrugnęła do niego, wystawiając język.

      – Przynajmniej się śmiejesz – mruknął.

      – A czy śmiech to coś złego? Wiesz, myślę, że się w niej kochasz – powiedziała, przeskakując po stacjach radiowych. Kiedy w samochodzie rozbrzmiał Ed Sheeran, zostawiła i zaczęła śpiewać razem z nim.

      – W twoim wydaniu tak.

      – Ale co?

      – Śmiech. W twoim wydaniu to coś złego, tak zauważyłem – odpowiedział spokojnym głosem, wsłuchując się w słowa piosenki. – I mylisz się, nic do niej nie czuję. Pociąga mnie, ale tylko fizycznie. Nic poza tym.

      – A, czyli lubisz duże cycki. – Spojrzała na swoje małe piersi z westchnieniem, a on nieświadomie zrobił to samo.

      – Boże, to nie zawsze chodzi o cycki – wymamrotał.

      – Co?

      – Nic, śpiewaj dalej. – Wciskając guziki przy kierownicy, pogłośnił radio i tym samym sprawił, że rozmowa była niemożliwa.

      Kiedy dotarli do mieszkania, Weronika zrzuciła z siebie buty, rozwalając je po całym korytarzu. Skakała przy tym i w kółko śpiewała refren piosenki, którą usłyszała w radiu. Po drodze zgubiła skarpetki i bosymi stopami przebiegła po miękkim dywanie. Wbiegła na płytki w kuchni i zajrzała do lodówki. Bynajmniej nie szukała jedzenia. Pragnęła, by jej usta zatopiły się w bursztynowym napoju, po który właśnie sięgnęła.

      – Będziesz jeszcze pić? – zapytał Przemek, zbierając za nią ubrania.

      – Tylko jedno piwo, okej? Góra dwa. – Zachichotała, a jemu ten pomysł wydawał się coraz bardziej absurdalny. Dziewczyna była zabawna, kiedy promile przemierzały jej krwiobieg, więc ukrywając uśmiech, podszedł do niej i podał rękę.

      – Czy ja też mogę? – zapytał, wyciągając się na stole barowym. Obróciła się do Reja z piwem w ręku i upiła łyk z butelki. Spojrzała na niego, krzywiąc usta i mrużąc oczy.

      – No dobra! – przytaknęła i zadowolona z siebie podała mu otwartą już butelkę.

      – Ale to twoje. – Uśmiechnął się do niej, przykładając butelkę do ust, jednak nie upił łyka, zanim nie odpowiedziała.

      – Jestem zdrowa, inaczej nie przyjęliby mnie do policji. Pij śmiało.

      Machnęła ręką i otworzyła lodówkę, by sięgnąć po kolejną butelkę. Chłopaka bawiło jej zachowanie, nie miał jednak pojęcia, że jeszcze tydzień temu Weronika zmagała się z nałogiem alkoholowym, co było jedną z bezpośrednich przyczyn jej schudnięcia. Wpatrując się w nią, w to, jak kręci się po jego kuchni, jakby mieszkała tu od zawsze, nerwowo stukał nogą o podłogę. Nagle obróciła się do niego i uśmiechnęła niewinnie, a on przełknął ślinę na ten jej dziewczęcy odruch. W tym momencie była taka inna od twardej Weroniki, którą znał na co dzień. Odpowiedział uśmiechem.

      – Co tak patrzysz? – zapytał, gdy stała i wbijała w niego wzrok stanowczo za długo.

      – Mogę mieć do ciebie prośbę? – zapytała, siadając naprzeciw niego.

      – Myślę, że tak.

      By zamaskować drżenie ust, upił łyk. Dziewczyna z niepewnością przygryzła wargę i wywróciła oczami. Po chwili przechyliła butelkę i upiła znaczną część jej zawartości.

      – Włączymy Eda?

      – Kogo?

      – Eda Sheerana. To ten kawałek, co leciał w aucie. – Zaczęła nucić i kręcić się na stołku barowym.

      – Możemy włączyć. – Zaśmiał się, wstając od stołu, i podszedł do telewizora. Najnowsze modele miały już zaprogramowany YouTube, więc mężczyzna bez trudu odnalazł piosenkę, o którą prosiła.

      Spoglądał na nią kątem oka. Skończyła już pić piwo i sięgała po drugie. On wciąż miał prawie całe swoje, ale szybko zaczął to nadrabiać. Kiedy popłynęły pierwsze dźwięki piosenki, Wera zostawiła butelkę na szklanym stoliku i podbiegła do niego. Kręcąc się w kółko, zaczęła tańczyć i z zaskakującą znajomością angielskiego śpiewać, zaczepiając przy tym zdziwionego Przemka. Miała interesujące ruchy, przypominające bardziej dziewczynę tańczącą całe życie taniec uliczny niż policjantkę. On stał urzeczony, patrząc, jak włosy falują wokół jej twarzy, a ona tak zwyczajnie się uśmiecha. Nie wiedział, kiedy zaczął tańczyć z nią, po prostu podał jej rękę, a ona ją przyjęła. Widząc mniej więcej, jaką sekwencję kroków wykonywała, bez trudu zaczął to powtarzać, ale