od wdzięcznych pacjentów. Nie znał nikogo, kto by nie podsuwał lekarzom dodatkowych pieniędzy, zwłaszcza gdy chodziło o operację czy poród.
– Staram się unikać dodatkowych honorariów od pacjentów, choć nie sposób wyeliminować tego całkowicie – uzupełniła Weinstein po chwili, jakby czytała w jego myślach.
Skurow się uśmiechnął. Każda instytucja ma swoje problemy. U niego na przykład ściganie przestępstw tak często miesza się z polityką, że on przez cały czas musi zachowywać czujność, żeby się komuś nie narazić.
– Może pójdziemy do niej? – spytała Weinstein.
– Oczywiście – odparł, po czym wypił ostatni łyk kawy i podniósł się z krzesła.
Szli korytarzem o nowoczesnym wystroju.
– Faktem jest, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba samobójstw spadła u nas o połowę – poinformowała Weinstein. – Mimo to wciąż mamy jeden z wyższych wskaźników na świecie.
Skurow słuchał uprzejmie, chociaż jego myśli krążyły wokół syna ambasadora, Oscara. Jak to możliwe, że osoba o tak uprzywilejowanej pozycji zażywała twarde narkotyki?
– To skutek poprawy sytuacji ekonomicznej – ciągnęła lekarka. – Bardzo wiele statystyk świadczy o zmianach we właściwym kierunku. Śmiertelność wśród dzieci i matek spadła od roku dwutysięcznego o pięćdziesiąt procent. A liczba ludności rośnie. Wie pan, że pierwszy raz od piętnastu lat w tym kraju urodziło się więcej ludzi, niż umarło?
– Naprawdę?
Skurowowi przemknęło przez głowę, że jego córka Ania powinna zacząć myśleć o dziecku. Najwyższa pora, żeby został dziadkiem, w końcu ma już pięćdziesiąt sześć lat. Robiło mu się niedobrze, kiedy sobie uświadamiał, że zostały mu tylko cztery lata do emerytury. A Tamara w przyszłym roku będzie miała pięćdziesiąt pięć, czyli osiągnie wiek emerytalny przewidziany dla kobiet. Na szczęście on wciąż czuł się silny i zamierzał posłuchać nawoływań państwa, by pracować dalej także po sześćdziesiątce.
– Tyle że kiepskie roczniki z kryzysowych lat dziewięćdziesiątych nie pozwolą nam się utrzymać na powierzchni, kiedy pójdziemy już na emeryturę. Mam syna urodzonego w dziewięćdziesiątym drugim.
Skurow przyjrzał się bliżej Weinstein, która właśnie zatrzymała się przed białymi drzwiami. Sądząc po jej szczupłej figurze, nigdy by nie powiedział, że wydała z siebie coś więcej poza taką czy inną rozprawą medyczną.
– Wiem, że ma pan doskonałe wyczucie – dodała – mimo wszystko chciałabym jednak zwrócić uwagę, że ona nadal jest bardzo słaba, proszę więc o tym pamiętać i nie naciskać.
Ludmiła Smirnowa leżała na szpitalnym łóżku odgrodzonym z obu stron niebieskimi zasłonkami. Skurow już z daleka usłyszał jej suchy kaszel. Pilnowała jej potężna pielęgniarka w białym uniformie, która siedziała w nogach łóżka i czytała „Burdę”.
Skurow wiedział o Ludmile wszystko to, co znajdowało się w oficjalnym rejestrze. Dwadzieścia sześć lat, mieszka w Moskwie, nieskończone studia na wydziale prawa stołecznego uniwersytetu. Udało im się znaleźć także coś jeszcze. Została wydalona z Francji za „działalność niezgodną z francuskim prawem”. Skurow poprosił Antona, żeby przyjrzał się temu bliżej. Okazało się, że Ludmiła i dwadzieścia innych młodych kobiet zatrzymano razem z rosyjskim oligarchą w kurorcie narciarskim Courchevel. Policja podejrzewała stręczycielstwo. Wszystkie oskarżenia wobec oligarchy zostały potem wycofane, ale dziewczyny nie były już mile widziane we Francji. Skurow raczej wątpił, by ten epizod pomógł mu w wyjaśnieniu tego, co stało się w szwedzkiej rezydencji.
Ludmiła musiała chyba usłyszeć, że idą, ponieważ wyglądała na wystraszoną, kiedy Weinstein zsunęła na bok niebieską kotarę.
Ordynatorka położyła dłoń na jej ramieniu i patrząc na nią z wyrozumiałością, powiedziała:
– To człowiek, o którym ci mówiłam.
Ludmiła chwyciła lekarkę za rękę.
– Potrzebuję czegoś więcej.
Weinstein zdecydowanie pokręciła głową i odsunęła się, aby ustąpić miejsca Skurowowi.
Prokurator przedstawił się uprzejmie, po czym opisał pacjentce zgodnie z prawdą przebieg zdarzeń podczas minionej nocy, wiedział bowiem, że nikt dotąd tego nie zrobił. Chociaż starał się zachować delikatność i jeszcze nawet nie zaczął zadawać pytań, młoda kobieta wydawała się zestresowana.
– Czy mogłaby pani opowiedzieć, co pani pamięta z wczorajszego wieczoru?
– Nic nie pamiętam – odrzekła wymijająco.
– O której przyszła pani do rezydencji?
– Nie pamiętam – powtórzyła, odwracając głowę. Biała szpitalna koszula odcinała się mocno od jej opalonej szyi.
– Pomogę pani. Zjawiła się tam pani tuż przed północą.
Anton ustalił to dzięki dwom kamerom monitorującym teren ambasady i na podstawie notatek prowadzonych przez rosyjskiego policjanta dyżurującego przed ambasadą.
– Możliwe.
– Kto panią wpuścił do środka?
Kobieta milczała przez chwilę, wpatrując się w niebieską kotarę, która przypominała Skurowowi zasłonę prysznicową zawieszoną niedawno u niego w domu przez żonę.
– Oscar – odpowiedziała wreszcie słabym głosem. – Byliśmy tam tylko we dwoje, Oscar i ja.
– Co pani robiła po przyjściu?
– Nie pamiętam – powtórzyła. – Nic nie pamiętam.
– Coś jednak powinna pani chyba pamiętać?
Westchnąwszy, odwróciła z powrotem głowę w jego stronę. Wyglądała zadziwiająco młodo. Niemal jak nastolatka.
– Pani Ludmiło, wiemy, że piła pani alkohol i brała narkotyki – oznajmił. – Stwierdzono je w pani krwi, a lekarz sądowy prawdopodobnie znajdzie je także w krwi Oscara, kiedy zakończy ekspertyzę.
Zamknęła oczy, nic nie mówiąc. Weinstein spojrzała na niego znacząco, chcąc mu dać do zrozumienia, że powinien postępować z nią bardzo ostrożnie.
– Kiedy wstrzyknęła pani sobie heroinę? – spytał.
Pauza.
– Nie pamiętam.
Stwierdził, że chyba do niej nie dotrze. Czy nie chciała mówić, ponieważ wstydziła się tego, co zrobiła, czy też dlatego, że miała złe doświadczenia z aparatem sprawiedliwości?
– Ludmiło, pani była na granicy śmierci. Niech pani spróbuje sobie przypomnieć. Czy sama wstrzyknęła sobie pani heroinę, czy zrobił to Oscar?
– Przecież mówię, że nie pamiętam – odpowiedziała, patrząc nieobecnym wzrokiem na sufit.
– Pokłóciliście się o coś?
Na moment zwróciła na niego swoje puste spojrzenie, w którym zdawał się kryć cień uśmiechu.
– Ja i Oscar? Dlaczego mielibyśmy się pokłócić?
– Może nie traktował pani tak, jak należy traktować kobietę?
– Traktował mnie tak jak trzeba.
– Bił panią?
– Oscar nigdy by mnie nie uderzył.
– Zmuszał