przed domem. W Stanach Zjednoczonych trawa to obecnie najszerzej rozpowszechniony rodzaj upraw zaraz po kukurydzy i pszenicy, a roczne obroty przemysłu trawnikowego (produkcja darni, nawozów, kosiarek, zraszaczy, usługi ogrodnicze) wynoszą miliardy dolarów52.
Szał na trawniki nie ogranicza się wyłącznie do Europy czy Ameryki. Nawet ci, którzy nigdy nie byli w dolinie Loary, widzą, że amerykańscy prezydenci wygłaszają przemówienia na trawniku przed Białym Domem, ważne mecze piłkarskie są rozgrywane na zielonych boiskach, a Homer i Bart Simpsonowie kłócą się o to, czyja kolej kosić trawę. Ludzie na całym świecie kojarzą trawniki z władzą, pieniędzmi i prestiżem. Trawnik rozprzestrzenił się zatem wszędzie, a teraz zaczyna podbijać nawet serce świata muzułmańskiego. Nowo wybudowane Muzeum Sztuki Islamskiej w Katarze okalają wspaniałe trawniki, które nawiązują dużo bardziej do Wersalu Ludwika XIV niż do Bagdadu Haruna ar-Raszida. Zaprojektowała je i wykonała amerykańska firma, a porastająca je trawa o powierzchni blisko dziesięciu hektarów – pośrodku piaszczystej pustyni na Półwyspie Arabskim – wymaga codziennie ogromnych ilości słodkiej wody, by nie uschnąć. Równocześnie na przedmieściach Dohy i Dubaju rodziny klasy średniej szczycą się własnymi trawnikami. Gdyby nie ich białe szaty i czarne hidżaby, można by pomyśleć, że jest się raczej na Środkowym Zachodzie niż na Bliskim Wschodzie.
Poznawszy tę krótką historię trawnika, być może dobrze się zastanowicie, zanim planując swój wymarzony dom, zdecydujecie się na trawnik przed domem. Oczywiście nadal możecie chcieć go mieć. Ale możecie również odrzucić cały ten bagaż kulturowy pozostawiony wam w spadku przez europejskich książąt, kapitalistycznych potentatów oraz Simpsonów – a zamiast tego wymyślić sobie japoński ogródek skalny albo jakieś całkiem nowe dzieło. To właśnie najważniejszy powód, by uczyć się historii: nie po to, by przewidywać przyszłość, ale po to, by wyzwalać się z przeszłości i wyobrażać sobie alternatywne przeznaczenie. Oczywiście nie ma tu mowy o totalnej wolności – nie możemy uniknąć kształtującego wpływu przeszłości. Ale nawet niewielka wolność jest lepsza niż żadna.
Wszystkie przewidywania, od których roi się w tej książce, to nic więcej niż próba omówienia stojących przed nami dylematów i zachęta do zmieniania przyszłości. Przewidywanie, że ludzkość będzie się starała zyskać nieśmiertelność, szczęście i boskość, bardzo przypomina przewidywanie, że ktoś, kto buduje dom, będzie chciał mieć przed nim trawnik. Wydaje się to wielce prawdopodobne. Ale kiedy się o tym powie na głos, można zacząć myśleć o innych rozwiązaniach.
Mówienie o marzeniach o nieśmiertelności i boskości odbieramy jako zaskakujące nie dlatego, że taka perspektywa wydaje się obca czy mało prawdopodobna, lecz dlatego, że nieczęsto tak otwarcie te marzenia wyrażamy. Kiedy jednak zaczynamy o nich myśleć, większość z nas zdaje sobie sprawę, że faktycznie ma to sens. Choć w tych marzeniach tkwi pycha właściwa nowoczesnej technologii, pod względem ideologicznym nie są one niczym nowym. W okresie minionych trzystu lat świat został zdominowany przez humanizm, który głosi świętość życia, szczęścia i władzy homo sapiens. Próba uzyskania nieśmiertelności, szczęścia i boskości jest jedynie wyciągnięciem ostatecznych logicznych wniosków z głoszonych od wielu lat humanistycznych ideałów. Otwarcie wykłada na stół to, co od dawna trzymaliśmy w ukryciu pod obrusem.
Ja jednak chciałbym teraz wyłożyć na stół coś jeszcze: broń. Strzelbę, która pojawia się w akcie pierwszym, by ktoś z niej wystrzelił w akcie trzecim. W kolejnych rozdziałach opowiadam o tym, jak humanizm – kult człowieczeństwa – podbił świat. Jednak triumf humanizmu zawiera również zalążek jego upadku. Próba podniesienia ludzi do rangi bogów stanowi wyciągnięcie logicznych wniosków z humanizmu, ale jednocześnie odsłania jego nieodłączne wady. Jeśli zaczynamy od ideału pełnego wad, często uświadamiamy sobie te usterki dopiero wówczas, gdy ideał jest bliski urzeczywistnienia.
Już teraz możemy obserwować ten proces na szpitalnych oddziałach geriatrycznych. Z powodu bezkompromisowych humanistycznych przekonań głoszących świętość ludzkiego życia podtrzymujemy je u osób starszych aż do momentu, gdy osiągają tak żałosny stan, że sami musimy postawić sobie pytanie, co w tym właściwie takiego świętego. Z powodu podobnych humanistycznych przekonań w XXI wieku prawdopodobnie wypchniemy całą ludzkość poza jej dotychczasowe granice. Ta sama technika, która może podnieść nas do rangi bogów, będzie także mogła pozbawić nas znaczenia. Jeśli na przykład tworzone przez nas komputery będą na tyle potężne, by pojąć i przezwyciężyć mechanizmy starzenia i śmierci, to prawdopodobnie będą również wystarczająco potężne, by zastąpić ludzi w każdym innym dowolnym zadaniu.
A zatem prawdziwy cel ludzkości w XXI wieku będzie dużo bardziej złożony, niż na to wskazuje ten długi wstępny rozdział. Obecnie może się wydawać, że pierwsze pozycje na liście będą zajmowały nieśmiertelność, szczęście i boskość. Gdy jednak zbliżymy się do urzeczywistnienia tych celów, konsekwencją będzie przypuszczalnie kolejna zmiana kierunku rozwoju naszej cywilizacji. Przyszłość, którą opisuję w tym rozdziale, to tylko przyszłość przeszłości – to znaczy przyszłość oparta na poglądach i nadziejach, które zdominowały nasz świat w ostatnich trzystu latach. Prawdziwa przyszłość – to znaczy przyszłość zrodzona z nowych poglądów i nadziei XXI wieku – może być kompletnie inna.
By to wszystko zrozumieć, musimy się cofnąć, musimy zbadać, kim naprawdę jest homo sapiens, w jaki sposób humanizm stał się dominującą religią świata i dlaczego próba realizacji humanistycznego marzenia doprowadzi prawdopodobnie do jego rozpadu. Taki jest podstawowy plan tej książki.
Pierwsza jej część zajmuje się związkami między homo sapiens a innymi zwierzętami – to próba zrozumienia, co decyduje o aż takiej wyjątkowości naszego gatunku. Część czytelników może się zastanawiać, dlaczego poświęcam tyle uwagi zwierzętom w książce opowiadającej o naszej przyszłości. Moim zdaniem o naturze i przyszłości człowieczeństwa nie można mówić w poważny sposób, jeśli za punkt wyjścia nie przyjmie się omówienia całej naszej zwierzęcej rodziny. Homo sapiens jak najusilniej stara się o tym nie pamiętać, ale jest zwierzęciem. Kiedy więc próbujemy przemienić się w bogów, pamięć o naszym zwierzęcym pochodzeniu jest w dwójnasób ważna. Zastanawiając się nad swoją boską przyszłością, nie możemy ignorować swojej zwierzęcej przeszłości ani związków, jakie łączą nas z innymi zwierzętami – ponieważ relacja między ludźmi a zwierzętami jest najlepszym modelem, jakim dysponujemy, by uzmysłowić sobie przyszłe stosunki między superludźmi a ludźmi. Chcecie wiedzieć, jak superinteligentne cyborgi mogą traktować zwykłych ludzi z krwi i kości? Najlepiej przyjrzyjcie się temu, jak ludzie traktują swoich mniej inteligentnych zwierzęcych kuzynów. Oczywiście nie jest to idealna analogia, ale to najlepsze porównanie, jakie nie tylko możemy sobie wyobrazić, lecz wręcz obserwować w rzeczywistości.
Na podstawie wniosków, do których doprowadzi pierwsza część książki, jej część druga analizuje przedziwny świat, który stworzył homo sapiens w minionych tysiącleciach, oraz ścieżkę, która doprowadziła nas na obecne rozdroża. Jak doszło do tego, że homo sapiens uwierzył w humanistyczne credo, zgodnie z którym cały wszechświat kręci się wokół człowieka, a ludzie są źródłem wszelkiego znaczenia i władzy? Jakie ekonomiczne, społeczne i polityczne konsekwencje ma to credo? W jaki sposób kształtuje nasze codzienne życie, naszą sztukę i nasze najtajniejsze pragnienia?
Trzecia i ostatnia część tej książki wraca do początków XXI wieku. Dysponując dużo głębszym rozumieniem człowieczeństwa i humanistycznego credo, opisuje nasze obecne kłopotliwe położenie oraz możliwe wizje przyszłości. Dlaczego próby urzeczywistnienia humanizmu mogą skończyć się jego upadkiem? Jak to