i niematerialnych. Laboratoria Kripos potraktują priorytetowo wszystkie pańskie zlecenia.
Podszedł do biurka i wziął z niego dużą kopertę.
– Gdzie są teraz te pieniądze? – spytał Wisting.
– Nadal w domku letniskowym – odparł prokurator, wręczając mu kopertę.
Wisting wyczuł, że w środku znajduje się między innymi pęk kluczy.
– Chciałbym, żeby zmontował pan małą grupę kompetentnych osób i zajął się tą sprawą – powiedział Lyngh, stojąc. – Krom wtajemniczył Georga Himlego. To on był premierem, kiedy Clausen prowadził politykę zagraniczną naszego kraju. Poza nimi dwoma nikt o niczym nie wie. I tak musi pozostać.
Wisting wstał. Domyślił się, że rozmowa dobiegła końca.
– Domek letniskowy jest wyposażony w alarm jeszcze z czasów, gdy Clausen zasiadał w rządzie. Został wygenerowany nowy kod, zarówno do jego domu, jak i do domku letniskowego. Znajdzie je pan tutaj – dodał prokurator, wskazując kopertę. – Proponuję, żeby zaczął pan od zabezpieczenia pieniędzy.
2
Przed wielkim gmachem uniwersytetu uderzyła w niego fala późnoletniego upału. Nabrał głęboko powietrza, przeciął Karl Johans gate i ruszył prosto w stronę parkingu, na którym zostawił samochód. Zanim uruchomił silnik, wysypał zawartość koperty na fotel pasażera.
Nowy kod alarmu: 1705. Poza pękiem kluczy w kopercie znajdował się czarny skórzany portfel, złoty zegarek, telefon komórkowy i kilka monet. Przedmioty należące do Bernharda Clausena w chwili, gdy został przyjęty do szpitala.
Telefon był starszego typu. Solidny, funkcjonalny i o długo trzymającej baterii. Był wciąż naładowany. Wyświetlacz pokazywał dwa nieodebrane połączenia, ale nie informował, kto dzwonił.
Wisting odłożył telefon i przyjrzał się portfelowi. Był zniszczony, porysowany i lekko wybrzuszony. Komisarz otworzył go i znalazł w środku cztery karty kredytowe, prawo jazdy, dowód ubezpieczenia, karty rabatowe wielu różnych sieci hoteli i legitymację członkowską Partii Pracy. W przegródce na banknoty znajdowało się siedemset koron, kilka paragonów i wizytówka dziennikarza „Aftenposten”. Za plastikową osłonką Clausen trzymał zdjęcia zmarłych bliskich: żony i syna.
Lisa Clausen zmarła, kiedy jej mąż był ministrem zdrowia. Od tego czasu musiało minąć co najmniej piętnaście lat, ale Wisting dobrze pamiętał, że śmierć żony ministra, zatrudnionej w LO1, wzbudziła ogromne zainteresowanie mediów. U kobiety zdiagnozowano rzadką postać raka. Istniała eksperymentalna i kosztowna terapia, która nie była zatwierdzoną metodą leczenia w Norwegii. Jako ówczesny minister zdrowia Bernhard Clausen był pośrednio odpowiedzialny za to, że jego żona nie otrzymała przedłużającej życie terapii.
Była o kilka lat młodsza od niego. Ich syn musiał mieć wtedy około dwudziestu pięciu lat. Rok później zginął w wypadku komunikacyjnym. W krótkim czasie Bernhard Clausen przeżył dwie tragedie, co spowodowało, że wycofał się z polityki i życia publicznego, by po kilku latach wrócić jako minister spraw zagranicznych.
Wisting włożył telefon, klucze i portfel z powrotem do koperty, po czym rzucił okiem na złoty zegarek. Bransoleta również była złota, a przynajmniej pozłacana, a na tarczy widniało czerwone logo Partii Pracy.
Próbując zebrać myśli, pozwolił, żeby wskazówka sekundnika wykonała pełny obrót. Potem odłożył zegarek na miejsce i uruchomił silnik.
Pierwszą osobą, którą zamierzał zaprosić do zespołu, był Espen Mortensen. Technik kryminalistyki z wieloletnim doświadczeniem, praktyk, który znał się na swoim fachu, energiczny i wszechstronnie uzdolniony. Poza tym lojalny i godny zaufania. Wczesnym rankiem Wisting spotkał go na korytarzu w komendzie. Mortensen wrócił właśnie z trzytygodniowych wakacji.
Podążając za znakami w kierunku E18, Wisting wyjechał ze stolicy i wybrał numer kolegi.
Kiedy Mortensen odebrał telefon, sprawiał wrażenie zajętego.
– Jak tam po urlopie? Odnalazłeś się już w pracy? – spytał Wisting.
– Nie bardzo – przyznał technik. – Zebrało się tego całkiem sporo.
– Zostaw to wszystko – poprosił Wisting. – Potrzebuję twojej pomocy przy pewnym projekcie.
– Tak?
– Za półtorej godziny będę z powrotem w Larviku – wyjaśnił, rzucając okiem na zegar na desce rozdzielczej. – Zabierz ze sobą sprzęt. Spotkamy się na parkingu przy Stavernhallen, a dalej pojedziemy razem.
– Co się dzieje? – zaciekawił się Mortensen.
– Później wszystko ci wyjaśnię. Nie mów nikomu, dokąd się wybierasz.
– A co z Hammerem?
Nils Hammer był zastępcą Wistinga i odpowiadał za funkcjonowanie wydziału podczas jego nieobecności.
– Sam z nim porozmawiam – odparł Wisting.
Zakończył rozmowę i odszukał numer telefonu Nilsa.
– Dostałem pewne zadanie i przez jakiś czas będę nieuchwytny – wyjaśnił. – Do mojego powrotu dowodzisz wydziałem.
– Jakie zadanie?
– Najwyższej wagi.
Hammer wiedział, że nie ma sensu drążyć tematu.
– Jak długo to potrwa?
– Nie wiem – odparł Wisting. – W fazie początkowej będzie mi potrzebny Mortensen. Przez pierwszy tydzień będziesz musiał sobie radzić bez niego.
Wiedział, że stawia Nilsa w trudnej sytuacji. I bez tego brakowało im ludzi do pracy.
– W porządku – odparł Hammer. – Powinienem wiedzieć coś więcej?
Wisting miał zaufanie do Hammera. Wszystkie informacje, które mu przekazywał, pozostawały między nimi, lecz tym razem nie było powodu, by wtajemniczać go w sprawę. Chwilowo nie byli narażeni na bezpośrednie niebezpieczeństwo i nie potrzebowali wsparcia.
– Na razie sam niewiele wiem – przyznał Wisting.
– W porządku – powtórzył Hammer. – W razie czego wiesz, gdzie mnie szukać.
Gdy Wisting zakończył rozmowę, włączyło się radio samochodowe. Wyłączył je. Teraz słyszał jedynie warkot silnika i monotonny odgłos toczących się po asfalcie kół. Do głowy przyszło mu kilka pomysłów, skąd mogły pochodzić pieniądze.
Bernhard Clausen był partyjnym weteranem. Miał za sobą długą karierę polityczną naznaczoną nieustanną walką o władzę. Zawsze sprzyjał Stanom Zjednoczonym. W czasie wojny w Iraku zabiegał o to, by Norwegia poparła planowane ataki USA, co doprowadziło do rozłamu w rządzie. I poniósł porażkę, gdy podjęto uchwałę, że Norwegia nie będzie uczestniczyła w działaniach wojennych, lecz dopiero po ich zakończeniu wyśle kontyngent stabilizacyjny. Później jako szef parlamentarnej komisji obrony odegrał kluczową rolę, gdy umowa ze Szwecją została odrzucona, a zamiast niej podpisano umowę na zakup amerykańskich myśliwców dla norweskich sił zbrojnych. Docelowo umowa była warta ponad czterdzieści miliardów.
Wisting zacisnął palce na kierownicy. Pieniądze często wyzwalały w ludziach chciwość, prowadziły do korupcji i nadużywania władzy. Miał pokierować dochodzeniem na o wiele wyższym szczeblu niż do tej pory, ale nie mógł sobie wymarzyć lepszego punktu wyjścia: miał pieniądze, a pieniądze zawsze zostawiały ślad. Wystarczyło za nimi podążyć, by trafić do celu.