Ella Maise

Pokochać Jasona


Скачать книгу

na twarzy.

      Za chwilę miało się rozpocząć pisanie SMS-ów…

***

      Około wpół do drugiej skulona pod kołdrą po raz drugi usłyszałam, jak drzwi pokoju Dylana otwierają się i zamykają. Telewizor w jego pokoju był włączony, ale rozmawiali z Jasonem szeptem. Chyba nie chcieli mnie budzić, bo szczerze wątpiłam, żeby szykowali się już do snu.

      Sięgnęłam po schowany pod poduszką telefon, starając się zapanować nad oddechem i niespokojnym biciem serca.

      Nie mogłam się doczekać, żeby wysłać SMS do Jasona, a jednocześnie strasznie się tego bałam.

      Palcami zimnymi jak lód szybko wystukałam na klawiaturze pierwsze słowa: „Cześć, Jason”.

      Tak, wiem, bardzo oryginalne.

      Nasłuchiwałam dźwięku jego telefonu, ale niczego nie usłyszałam. Z sercem w gardle usiadłam na łóżku i oparłam głowę o zagłówek. Może Amanda miała rację. Może to nie był najlepszy pomysł…

      JASON: Kto to?

      Możliwe, że z moich ust wydobył się stłumiony pisk, gdy telefon zaświecił mi się w ręku, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. W ciemności pokoju moje ciało przeszedł niewytłumaczalny dreszcz. I tak zaczęłam pisać z Jasonem, podając się za tajemniczą nieznajomą.

      JA: Nie sądzę, żebyś mnie kojarzył, nawet jeśli powiem Ci, jak mam na imię.

      JASON: Nie dowiesz się tego, dopóki mi nie powiesz.

      JA: Nazywam się Michelle. Chodzimy do tej samej szkoły.

      JASON: Hmm… Masz rację. Nie znam żadnej Michelle.

      JA: Nie jestem zaskoczona.

      JASON: A to dlaczego, moja nowa koleżanko Michelle?

      Chociaż zagubiłam się już w innym świecie, moje palce przestały biegać po klawiaturze, gdy usłyszałam, jak drzwi do pokoju Dylana otwierają się i cicho zamykają. Nie wiedziałam, czy to mój brat, czy Jason, ale na wszelki wypadek schowałam komórkę pod kołdrę, żeby światło ekranu nie przyciągnęło niczyjej uwagi.

      JA: Zawsze jest wokół Ciebie tylu ludzi. Nowi znajomi nie mają chyba zbyt wielu okazji, żeby Ci się przedstawić. Ale wiesz co? Może jednak już mnie znasz.

      JASON: Interesujące. Dopiero się poznaliśmy, Michelle, która tak naprawdę nie jesteś Michelle, a już mnie okłamujesz?

      JA: Nie nazwałabym tego okłamywaniem. Powiedzmy, że jestem jedną z Twoich wielbicielek, trochę nieśmiałą. Chciałam tylko z Tobą porozmawiać.

      JASON: Dobrze, grajmy na Twoich zasadach. O czym chcesz porozmawiać?

      JA: Nie mam pojęcia. Może zaczniesz od tego, gdzie jesteś i co robisz?

      JASON: Łatwe. Skoro już wiem, że nie jesteś Michelle, to zapewne kojarzysz mojego przyjaciela Dylana. Właśnie jestem u niego.

      JA: Tak, kojarzę, i wiem, że jesteście bliskimi przyjaciółmi. To tyle.

      JASON: Chciałabyś, żebym Cię mu przedstawił? To byłaby również okazja dla nas, by ponownie się zapoznać.

      JA: Niekoniecznie.

      JASON: Jak sobie życzysz, nowa nieśmiała koleżanko. O czym jeszcze chciałabyś porozmawiać?

      JA: Domyślasz się, kim mogę być?

      JASON: Och, kolejna gra. Jesteś zagadkowa, tajemnicza dziewczyno.

      JA: Właściwie to nie powiedziałabym, żeby była to dla mnie gra.

      Minęło pięć minut, ale nie pojawiły się żadne nowe wiadomości. Po dziesięciu minutach byłam już naprawdę zaniepokojona. Zmartwiłam się, że odgadł, kim jestem, i dlatego przestał pisać. Wstałam z łóżka i zaczęłam się przechadzać tam i z powrotem po swoim małym pokoju. W końcu jednak przestało mi to wystarczać, więc zeszłam po cichu na dół po butelkę wody. Musiałam się czymś zająć.

      Weszłam do kuchni w podkoszulku i spodenkach od pidżamy. Wtem zobaczyłam Jasona wpatrującego się w okienko nad zlewem i zatrzymałam się.

      – Jason? – wyszeptałam.

      Odwrócił się do mnie.

      – Hej, maleńka – szepnął. Jego czekoladowe oczy wyglądały na zbyt zmęczone, jak na oczy chłopca w jego wieku. – Co robisz na nogach o tej porze?

      Zmusiłam się, by odwrócić wzrok od jego telefonu leżącego na blacie kuchennym.

      – Chyba przyśnił mi się jakiś koszmar. Obudziłam się i nie mogłam zasnąć.

      – Na co patrzyłeś? – Siląc się na swobodę, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej butelkę wody.

      – Tylko na swój dom.

      – Z twoją mamą wszystko w porządku?

      – Nie wiem, Olive. Naprawdę nie wiem.

      Wydał z siebie głębokie westchnienie, po czym z roztargnieniem sięgnął po swój telefon i podszedł do mnie.

      – Wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać o tym, co cię gryzie? – zapytałam.

      Zatrzymał się przede mną, a jego oczy były prawie niewidoczne w ciemności.

      – Mogę?

      – Oczywiście. Wiem, że czasami martwisz się o swoich rodziców. Możesz mi o tym opowiedzieć, jeśli chcesz.

      – Masz rację, maleńka Olive. Martwię się o nich, ale to ostatnia rzecz, o jakiej chcę rozmawiać.

      – Przepraszam – wymamrotałam i wbiłam wzrok w podłogę.

      – Nic się nie stało. Zajrzyj do nas, jeśli będziesz czegoś potrzebować, dobrze? Nie sądzę, żebyśmy położyli się szybko spać.

      Delikatnie dotknął moich włosów i już go nie było.

      Odczekałam chwilę i weszłam na górę. Dylan wyjrzał na korytarz dokładnie w chwili, gdy zamierzałam wejść do swojego pokoju i pobiec po telefon.

      – Co robisz, Olive?

      „Cholera! Nie ma nic innego do roboty, niż uprzykrzać mi życie?” – pomyślałam.

      – A ty co robisz? – odpyskowałam nieco zirytowana i zdenerwowana.

      Przechylił głowę i uniósł brwi.

      – Wracaj do łóżka. Jest późno.

      – Właśnie to zamierzałam zrobić, zanim mi przeszkodziłeś. – Uniosłam rękę, w której trzymałam butelkę z wodą. – Zeszłam tylko po coś do picia. Przecież nie robię nic złego.

      Najwyraźniej żadne z nas nie zamierzało ustąpić. „Czyżbym nie mogła wychodzić ze swojego pokoju tylko dlatego, że nocuje u niego przyjaciel?” – pomyślałam oburzona.

      – Zostaw ją w spokoju, stary. – Usłyszałam dobiegający z tyłu głos Jasona.

      – Dobranoc, Dylan – rzuciłam w końcu, po czym wślizgnęłam się do swojego pokoju, nie czekając na odpowiedź. Kto wie, co przykrego by mi jeszcze powiedział.

      Wskoczyłam do łóżka i zaczęłam szukać telefonu pod kołdrą. Spanikowałam, bo nie mogłam go znaleźć. Uspokoiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że jest pod poduszką.

      Znów