Remigiusz Mróz

Echo z otchłani


Скачать книгу

co proponujesz? – zapytała.

      – Na początek trzeba umieścić sukinsyna w komorze kriogenicznej. Bez tego możecie pożegnać się z szansą na uratowanie go. W kilka dni niczego nie zrobimy.

      Jaccard skinął głową do Sang, a ta natychmiast udała się do kostnicy.

      – Cała reszta jest banalnie prosta. I może sami byście na nią wpadli, gdyby nie to, że myślicie jednowymiarowo.

      Uśmiechnął się, tocząc wzrokiem po zebranych i czekając, aż ktoś podejmie rzuconą rękawicę. Nikt się nie odezwał.

      – Potrzebujecie Ev’radata do naprawienia konchy, tak?

      – Przejdź do rzeczy – ponagliła go Nozomi.

      – Na Rah’ma’dul nie możecie wrócić, bo zostaniecie wciągnięci do proelium i tyle będzie z przebiegłego planu Skandynawa, by uratować resztki ludzkości.

      Znów zrobił irytującą pauzę.

      – Mów – ponagliła Ellyse, piorunując go wzrokiem.

      – Nie musicie jednak być na orbicie planety, by się na nią dostać – dodał. – Wystarczy, że odnajdziecie jedną z czternastu spośród tych, na które prowadziły korytarze z Terminala. Przejdziecie stamtąd na Rah’ma’dul, a potem do miejsca, gdzie ukrywają się Yan’ghati. Dacie swojemu wybawcy maskę i voilà.

      Milczeli, patrząc po sobie.

      – Dobrze mieć Dija Udina, prawda? – zapytał z satysfakcją. – Bez niego bylibyście jak dzieci we mgle.

      Gideon odsunął się od swojego stanowiska, kręcąc głową.

      – To absurd – powiedział.

      Alhassan wzruszył ramionami.

      – Nie wiemy, gdzie znajdują się te planety.

      – Wy nie – odparł nawigator, a potem westchnął i rozejrzał się wokół. – Macie tu jakiś wyświetlacz fantomatyczny?

      Odpowiedziało mu milczenie.

      – Chociaż przerobione socjalki? Na Accipiterze mieliśmy ich trochę. Gdyby nie to, nie przeżyłbym z tym sukinsynem interwału między diapauzami – dodał Dija Udin. Zrobił pauzę i rozejrzał się. – Ale widzę, że tu o rozrywkę trudno. Nadal zakazywano fantazmatów, gdy opuszczaliście Ziemię?

      Hallford wstał ze swojego miejsca i podszedł do niego.

      – Potrafisz znaleźć planetę z tunelem?

      – Może. Nie wiem. Chyba tak. Jak się postaram.

      Gideon spojrzał bezradnie na dowódcę, ten jednak trwał z kamiennym wyrazem twarzy.

      – Fantazmaty to mój kolejny warunek – ciągnął Alhassan. – Albo dacie mi dostęp do jakichś programów z kuso odzianymi Azjatkami, albo w tej chwili kończymy te konszachty.

      – Nie mamy żadnych generatorów fantazmatów, Dija Udin – odparła Ellyse, chwytając go za ramię. Obróciła go do siebie i spojrzała mu głęboko w oczy. Miała nadzieję zobaczyć cień trwogi wywołanej losem przyjaciela. Dostrzegła jednak tylko pustkę. Nawigator szybko wyswobodził rękę.

      – Łże – ocenił Hallford. – Nie ma sposobu, by odnaleźć drugi koniec któregokolwiek z tuneli. Poza tym mogą znajdować się setki, tysiące lat świetlnych stąd.

      Wszyscy umilkli. Ellyse była świadoma, że jeśli tak jest, to nikt nie zdecyduje się na kilkusetletnią podróż dla ratowania jednego człowieka. Nie kiedy na Ziemi mieli odbudować cywilizację.

      – Może tak, może nie – odparł Dija Udin. – Nie dowiecie się, póki nie spełnicie moich warunków.

      Gideon nadal wbijał wzrok w dowódcę.

      – Nawet jeśli potrafi znaleźć tunel i jakimś cudem ten będzie znajdował się niedaleko, to nigdy go od tej strony nie otworzymy – ciągnął. – Do tego niezbędna jest koncha, a nasza jest uszkodzona.

      – To faktycznie pewien problem – bąknął Alhassan. – Ale można mu zaradzić, o ile jest się istotą wyższego rzędu, jak wasz skromniutki Dija Udin. – Skłonił się, rozkładając ręce. – A teraz udam się na spoczynek. Którędy do mojej kajuty?

      Ruszył w kierunku włazu, ale Jaccard zastąpił mu drogę.

      – Powoli – zaczął major. – Najpierw musisz nam coś dać.

      Alhassan zrobił dzióbek.

      – Kpij sobie, a wywalę ci dziurę w głowie – powiedział Loïc, na wszelki wypadek dając krok w tył. – O ile dobrze rozumiem, są trzy problemy, którym rzekomo umiesz zaradzić. Zróbmy więc tak, że za rozwiązanie pierwszego z nich trafisz do kajuty. Za zaradzenie drugiemu dam ci te socjalki, a za pomoc przy trzecim dostaniesz prom.

      Dija Udin zagwizdał z uznaniem.

      – Nieźle – powiedział. – Wiedziałem, że twoje milczenie to nie przelewki. Przeprowadzałeś proces myślowy, a w dodatku wyprodukowałeś całkiem sensowną propozycję.

      – Więc?

      Alhassan obrócił się i ruszył ku głównemu pulpitowi sterowania w maszynowni. Gideon natychmiast zareagował i ustawił się tuż przed nim.

      – Nie znajdę żadnych planet, jeśli ten kocmołuch będzie mi wadził.

      – Ten kocmołuch nie pozwoli, żebyś choćby zbliżył się do tej konsoli – odparł Hallford.

      – W takim razie mamy pat.

      – Gideon – podjął Jaccard. – Przygotuj mu jakieś stanowisko astrometryczne i upewnij się, że będzie odizolowane od komputera pokładowego.

      – Brawo. Dokładnie tak jak z moją kajutą – dodał z uśmiechem Alhassan.

      Załoganci spojrzeli na niego z konsternacją. Poruszył się nawet Hans-Dietrich, który do tej pory zdawał się zamienić w posąg.

      – Jestem jasnowidzem – wyjaśnił Dija Udin, po czym z pietyzmem uniósł ręce. – Przejrzałem wasze zamiary.

      Główny mechanik usiadł przy jednym z pulpitów i zaczął blokować dostęp do kluczowych systemów Kennedy’ego. Ellyse w tym czasie przygląda się obcemu. Jak został zaprogramowany? Była ciekawa, czy rzeczywiście traktował Håkona jak przyjaciela i czy bez tej umowy także próbowałby mu pomóc.

      Muzułmanin trwał w bezruchu z bladym uśmiechem zastygłym na twarzy. Ta nie zdradzała niczego, co pomogłoby Nozomi uzyskać odpowiedzi na pytania.

      W końcu Hallford skończył i machnął ręką do skazańca.

      – Siadaj i niczego nie próbuj. Wszystko jest poblokowane.

      – Lub tak ci się tylko wydaje – odparł Dija Udin, zajmując miejsce.

      – Obserwuj wszystko, co robi – dodał Jaccard.

      – Taki mam zamiar.

      Nozomi również stanęła za plecami Alhassana, a potem bacznie kontrolowała każde posunięcie muzułmanina. Wyglądało na to, że nie robi niczego podejrzanego. Wyświetlił bazę planet, a potem uruchomił edytor algorytmów pozwalających na ich przeszukiwanie.

      – Tunele odchodzące z Terminala to nic innego jak deformacje czasoprzestrzeni – podjął. – Znacie to zjawisko, bo w szkole uczą was o Alcubierze i jego pomysłach związanych z bąblami czasoprzestrzennymi.

      Dija Udin pracował na pełnych obrotach, a Ellyse przestawała nadążać za wprowadzanymi równaniami. Miała tylko nadzieję, że Gideon wie, co się dzieje.

      – Terminal ma generator, który pozwala wytworzyć