Moim jedynym! Niech cię diabli! Miguel! – Coś zapaliło się w jego oczach, ale ja patrzyłam, jak ochroniarz znika za drzwiami z moim płaczącym dzieckiem. – Puść mnie!
‒ Obiecaj, że będziesz rozsądna, Leno – powiedział spokojnie.
Gdybym tylko miała tyle siły co on, walnęłabym go w twarz! Gdybym dysponowała fortuną, prywatnym odrzutowcem, armią ochroniarzy…
Edward.
Pomógłby mi? Nawet teraz? Czy byłabym gotowa zapłacić cenę?
‒ Nie chcę zabierać ci dziecka – zapewnił. – Ale muszę mieć pewność. I jeśli zamierzasz opierać się i krzyczeć…
Nagle znieruchomiałam i otarłam oczy.
‒ Będę spokojna, ale zanim zabierzesz go do Hiszpanii, czy moglibyśmy zatrzymać się w Londynie?
‒ W Londynie?
Skinęłam głową, starając się zachować spokój.
‒ Zostawiłam coś w domu Claudie. Chcę to odzyskać.
‒ Co to takiego?
‒ Dziedzictwo mojego syna.
Uniósł brew.
‒ Pieniądze?
‒ Moglibyśmy przy okazji pomówić z Claudie i zmusić ją, żeby się przyznała, jak próbowała nas oboje ograć. Może zdołamy potem sobie zaufać…
Skinął głową.
‒ Sam chciałbym omówić kilka spraw z twoją kuzynką.
Jego głos miał posępny ton. Teraz mu wierzyłam, że nie chciał poślubić Claudie. Może mimo wszystko nie zamierzał zrobić mi dziecka celowo. Ale pod jednym względem miałam rację. Wciąż zamierzał odebrać mi syna. Chciał go zatrzymać i wychowywać jako spadkobiercę w jakimś zimnym hiszpańskim zamku, dopóki nie zrobiłby z niego pozbawionego serca drania, takiego samego jak on. No i nie zamierzał się ze mną ożenić. Więc byłabym bezradna. Zbędna.
‒ Umowa stoi? – spytał. – Zgodzisz się na test i jeśli się okaże, że to mój syn, pojedziesz z nami do Hiszpanii?
‒ Najpierw odwiedzimy Londyn.
‒ Tak, ale potem Hiszpania. Słowo?
‒ Nienawidzę cię, i to szczerze.
‒ Nie dbam o to, i to szczerze. Słowo?
Spiorunowałam go wzrokiem.
‒ Tak.
Popatrzył na mnie i przez chwilę przebiegała między nami jakaś iskra. Zacisnął palce, potem puścił mnie niespodziewanie.
‒ Dziękuję – powiedział chłodno. – Za rozsądek.
Skrywając w sercu chłodną determinację, ruszyłam bez słowa za swoim dzieckiem. Alejandro sądził, że jestem jego własnością. Nie byłam jednak taka bezradna. Miałam w zanadrzu jeszcze jedną kartę, o ile byłam gotowa się nią posłużyć.
Dla syna?
Tak.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.