ine/>
Projekt okładki
Prószyński Media
Zdjęcie na okładce
© Laila Jihad; Anna Poguliaeva/Shutterstock.com
Redaktor prowadzący
Anna Derengowska
Redakcja
Anna Płaskoń-Sokołowska
Korekta
Grażyna Nawrocka
ISBN 978-83-8169-942-6
Warszawa 2020
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
DRODZY CZYTELNICY
Przed Wami jedenasty, przedostatni tom Orientalnej sagi pt. Arabski książę. Jest to kontynuacja takich bestsellerowych tytułów z Arabskiej sagi jak Arabska żona, Arabska córka, Arabska krew i Arabska księżniczka oraz Azjatyckiej sagi, w której skład weszły dwie powieści: Okruchy raju i Miłość na Bali. Ciąg dalszy stanowiły następujące pozycje literackie Arabskiej sagi: Arabska krucjata, Arabski mąż, Arabski syn i Arabski raj.
Arabski książę to kontynuacja losów moich bohaterów – Polki Doroty oraz jej córek Marysi Miriam i Darii Darin oraz ich partnerów, kochanego przez wszystkich czytelników Hamida Binladena oraz znienawidzonego terrorysty Jasema Alzaniego. W powieści pojawią się oczywiście nowe twarze, część z nich jest znana i publiczna, jak choćby saudyjski król Abdullah czy Salman oraz obecny faktyczny władca Arabii Saudyjskiej, reformator, następca tronu Muhammad bin Salman, zaś część postaci jest fikcyjna, jak choćby tytułowy książę Anwar al-Saud.
Jak potoczą się losy kobiet z rodu Salimich? Czy Dorota po życiowej zawierusze będzie mogła cieszyć się szczęściem swojego nowego, idealnego stadła? Czy miłość Hamida i Marysi Binladenów okaże się wieczna? A może na ich krystalicznym związku pojawi się rysa? Czy pozostaną sobie wierni na wieki? Czy Daria, po latach przebywania ze zbrodniarzem dżihadystą Jasemem Alzanim, potrafi się od niego uwolnić i żyć w cywilizowanym świecie? A co z młodym pokoleniem? Nadią Binladen i Adasiem Nowickim? Czy pójdą śladem starszych i również będą mieli skłonność do popełniania głupich błędów i wpadania w tarapaty? Jak zmienia się arabski współczesny świat? Co nowego w Arabii Saudyjskiej?
Tego wszystkiego dowiecie się z akcji powieści, która toczy się zarówno na Bliskim Wschodzie – w Królestwie Arabii Saudyjskiej, gdzie dochodzi do fundamentalnych reform i zmian, jak i w bliskiej memu sercu Libii. Arabia Saudyjska to kraj, który mocno wpłynął na moje postrzeganie muzułmańskiego świata. Stanowi on kolebkę islamu i do tej pory kierował się rygorystycznym, średniowiecznym prawem szariatu. Wydawałoby się, że nigdy nic się tam nie zmieni, lecz obecnie, wbrew najczarniejszym scenariuszom, metamorfoza stała się faktem. Transformacja najbardziej ortodoksyjnego muzułmańskiego kraju szokuje nie tylko samych Saudyjczyków, ale cały świat. W pozytywnym znaczeniu. Kto by się spodziewał, że zagraniczne kobiety nie będą musiały okrywać się czarnymi płaszczami i zasłaniać włosów, że instytucja opiekuna mahrama nie będzie ich dotyczyć, a postać mutawwy, policjanta obyczajowo-religijnego, odejdzie w zapomnienie. Jednak gros tych reform dotyczy turystek niemuzułmanek – Saudyjki muszą na nie jeszcze poczekać. Pamiętam, jak za prowadzenie samochodu na ulicach saudyjskich miast w 2012 roku aktywistki zostały uwięzione, a teraz panie mogą same, bez mahrama, usiąść za kółkiem. Mówi się jednak, że te z nich, które były w więzieniach, po dziś dzień z nich nie wyszły. Mam nadzieję, że to tylko plotka. Jednak w tradycyjnych krajach arabskich często reformy są tylko fasadowe, na pokaz, żeby świat Zachodu w nie uwierzył i traktował jako równorzędnego, poważnego partnera. Oby tym razem tak nie było, choć sami Saudyjczycy nie dowierzają młodemu następcy tronu i boją się go. Ponoć swojego ojca siłą odsunął od władzy, przejął tron zamiast swojego starszego brata, a matkę, która cieszy się dużą estymą u swojego męża i kocha nad życie starszego syna, usunął z przestrzeni publicznej i nie ujawnia miejsca jej pobytu. Twierdzi, że przebywa z wizytą w Stanach Zjednoczonych, których granicy nie przekroczyła. Tak to bywa na Bliskim Wschodzie.
Do Libii wracam myślami bardzo często i ogromnie chciałabym jeszcze się tam udać. Na razie to niemożliwe. Libijczycy wierzyli, że ich kraj się ustabilizuje, że dojdzie do wyborów prezydenckich, w których wystawiono kandydaturę syna Muammara Kaddafiego, Sajfa al-Islam. Jednak od 2017 roku tamtejsza rzeczywistość jest tak przerażająca i niestabilna, że nie ma co marzyć o unormowaniu sytuacji wewnętrznej, poprawieniu stosunków z krajami ościennymi czy Zachodem.
Jak już zapewne wiecie, mam w zwyczaju dawać swoim powieściom wieloznaczne tytuły. Tak jest i tym razem. Arabski książę to nie tylko saudyjski książę z krwi i kości Anwar al-Saud. To także petrodolarowy libijski książę, jak nazywano syna pułkownika Muammara, Sajfa al-Islam Kaddafiego. Trzecim księciem jest książę artystów i śmierci, znienawidzony przez wszystkich czytelników – a także przeze mnie – Jasem Alzani. W mojej książce przedstawiam losy wielu członków rodziny królewskiej. Poznacie uroczą księżniczkę Wafę, córkę pseudoreformatora, ale przede wszystkim pokrzywdzone księżniczki, córki zmarłego króla Abdullaha, po których ślad zaginął. Pamiętajcie, że to nie reportaż ani książka historyczna i dzieje nawet znanych osób, jako autorka, mam prawo umieścić w kokonie literackiej fikcji. Nazywa się to licentia poetica1. Mam nadzieję, że zaciekawiłam wszystkich i nie oderwiecie się od powieści, którą trzymacie w ręku, aż do ostatniej kartki2.
PROLOG
Ranna Daria majaczy. Nie ma pojęcia, gdzie się znajduje. W głowę wbija się jej huk wirników helikoptera, bowiem nikt nie pomyślał, żeby założyć jej słuchawki. Nie jest to wyciszony w środku śmigłowiec medyczny, lecz wojskowa maszyna, której nie słychać na zewnątrz. Ona jednak tego wszystkiego nie wie. Tkwi w kokonie niemocy, ograniczona własnym uszkodzonym ciałem. Początkowo od jej ramienia rozchodzi się pulsujący, okrutny ból, który z czasem słabnie, by ostatecznie rozlać się falą gorąca na lewą stronę ciała.
Kobieta ciągle ma przed oczyma dramatyczną scenę w hotelu Corynthia w Trypolisie. Jak na zwolnionym filmie widzi atak zamaskowanych osobników, wojskowych, najemników czy terrorystów, prawych ludzi czy złoczyńców, tego do końca nie wie. Ranni i zabici padali na ziemię, słychać było wrzaski i zawodzenie. Jedną z pokrzywdzonych była Libijka, Dżamila Muntasir, druga żona dżihadysty3 Jasema Alzaniego, fałszywego Muhamada Arabi Muntasira, krótkotrwałego kandydata na prezydenta nieszczęsnej Libii. Ofiarą padł też piękny chłopiec, syn pierwszej żony zwanej Darin Salimi i przeklętego zbrodniarza. Ten cudny jak z obrazka malec nagle i niespodziewanie ucichł, osłabł w matczynych ramionach, którymi nie była w stanie go osłonić przed twardą, metalową kulą. Kiedy jeden z napastników chwycił go za kark jak szczenię i rzucił na ziemię, serce matki rozpękło się na tysiące maleńkich kawałeczków. Tym agresorem, który zabrał kobiecie syna, okazał się książę Anwar al-Saud, jej niby-przyjaciel i wieloletni skryty adorator. Nieszczęsna matka teraz jego i tylko jego wini za prawdopodobną śmierć dziecka, co stało się na skutek ataku, przypadkowego zranienia i ostatecznego pozostawienia chłopca na łaskę i niełaskę, bez pomocy lekarskiej i na dokładkę w kraju ogarniętym chaosem. Kobieta zupełnie nie rozumie przyczyny porwania i wywiezienia jej w nieznanym kierunku. Po co? Na co? Dlaczego? Te pytania ciągle kołaczą się po głowie wykrwawiającej się rannej. Od tej chwili ten mężczyzna, książę Anwar al-Saud, staje się największym wrogiem i znienawidzonym prześladowcą Darii.
Oczyma wyobraźni matka widzi roześmianą, uroczą buzię Ahmeda. Po jej policzkach bezwiednie spływają łzy, które wypalają