a wszystkim narodom kontynentu – dobrodziejstwo wspólnej pracy. Oświadczenie to nie miało żadnych praktycznych konsekwencji.
Próby zawarcia separatystycznego pokoju przez Austro-Węgry
Ciężary wojny sprawiły, że w monarchii zaczęto myśleć o zawarciu kompromisowego pokoju. Wspólny minister spraw zagranicznych Ottokar Czernin trzeźwo oceniał, że ponieważ pokonanie przeciwnika jest nierealne, należy dążyć do pokoju kompromisowego. Znaczące było spotkanie z niemieckim sojusznikiem, do którego doszło w Wiedniu 16 marca 1917 r. Czernin oświadczył, że siły Monarchii Austro-Węgierskiej są wyczerpane i dalsza walka jest praktycznie niemożliwa. Poinformował o zamiarze wyprawienia do Szwajcarii w misji pokojowej byłego długoletniego ambasadora na Dworze św. Jakuba hr. Alberta von Mensdorff-Pouilly-Dietrichstein. Instrukcje dla niego chciał minister uzgodnić z niemieckim sprzymierzeńcem. Po dłuższej wymianie poglądów kanclerz von Bethmann Hollweg zrekapitulował, że porozumienie z Francją jest możliwe, jeśli zostanie dokonana wymiana terytoriów w Europie (zagłębie Briey-Longwy w zamian za część Lotaryngii lub Alzacji), zawarty zostanie ogólny układ kolonialny, a także zapadnie decyzja o kompensatach gospodarczych. Do ponownego spotkania doszło 26 marca w Berlinie. Uzgodniono wówczas, że państwa centralne zgodzą się na wycofanie swoich wojsk z Rosji, Czarnogóry, Serbii, Albanii i Rumunii w zamian za przywrócenie status quo ante bellum. Ostatecznie hr. Mensdorff wyjechał do Szwajcarii 21 marca, ale – w zasadzie bezowocnie – spędził tam zaledwie kilkanaście dni. Nawiązał jedynie kontakt z poselstwem brytyjskim w Bernie, nie spotkał się natomiast z Francuzami.
Kolejne starania to próba mediacji przez spokrewnionych z Habsburgami Burbonów, braci cesarzowej Zyty – Sykstusa i Ksawerego. W trzeciej dekadzie marca 1917 r. spotykali się oni z prezydentem Francji Raymondem Poincaré, brytyjskim premierem Davidem Lloyd George’em, a nawet z królem Jerzym V. Koalicjanci byli w tej materii podzieleni. Mediację znacznie przychylniej potraktowali Brytyjczycy niż Francuzi. Ostatecznie zarówno Lloyd George, jak i jego francuski odpowiednik Alexandre Ribot zadecydowali, że należy o tym powiadomić Włochów. Doszło do tego 19 kwietnia 1917 r. na spotkaniu w Saint-Jean-de-Maurienne. Baron Sydney Sonnino, wsparty przez Ribota, rozwiał jakiekolwiek nadzieje na porozumienie. Dnia 20 maja Poincaré poinformował ks. Sykstusa, że mediacja nie jest możliwa. Burbon nie dał jednak za wygraną i nakłonił Lloyda George’a do lansowania pomysłu spotkania we Francji monarchów Anglii i Włoch z prezydentem Poincaré. I ten pomysł Włosi jednak utrącili.
Tymczasem toczyły się rokowania w gronie państw centralnych. Czernin przekonywał swojego niemieckiego sojusznika, że monarchia nie ma sił na kontynuowanie wojny. Zarazem czynił aluzje, że Wiedeń wstępnie porozumiał się z Paryżem. W rezultacie 2 kwietnia 1917 r. doszło do spotkania obu monarchów w Bad Homburg. Oferta austriacka, aby Niemcy zrezygnowali z Alzacji i wschodniej Lotaryngii, a w zamian zadowolili się ziemiami polskimi – nie tylko Królestwem, ale także Galicją – została przez gospodarzy odrzucona. Czernin, świadom powagi sytuacji, nie ustawał jednak w staraniach o doprowadzenie do pokoju. Kierował się zarówno tym, by rozpocząć rokowania, dopóki przeciwnicy nie dostrzegą zamierających sił monarchii, jak i groźbą zrewoltowania kontynentu. Ostatecznie rządy państw centralnych opracowały wspólne stanowisko na konferencji w Kreuznach 17 i 18 maja 1917 r. Po pierwsze, miano zachować pełną integralność monarchii. Po drugie, „Mała” Serbia (bez dostępu do morza), Czarnogóra i Albania miały pozostać uzależnione od Austro-Węgier. Jedyne możliwe ustępstwo to powstanie „Nowej Serbii” z dostępem do Adriatyku. Po trzecie, Bułgarzy mieli zrealizować swoje postulaty w Macedonii i Dobrudży. Po czwarte ustalono, że jeśli Niemcy zdołają zawładnąć Kurlandią i Litwą oraz podporządkować sobie ziemie polskie, to Rumunia – jednak bez Dobrudży – przypadnie Austro-Węgrom, jednak z zachowaniem odrębności państwowej i zawarowaniem interesów Niemiec.
Tymczasem w maju 1917 r., jak już wspomniano, misja księcia Parmy Sykstusa nie przyniosła pozytywnych rezultatów. Nie powiodły się także kolejne rozmowy, podejmowane wszakże na niższych szczeblach. W tym momencie pojawił się wątek polski. Otóż w trzeciej dekadzie listopada 1917 r. złożyli wizytę w Paryżu Lloyd George i Arthur Balfour. Mieli oni wespół ze swoimi francuskimi odpowiednikami dokonać przeglądu sytuacji wojennej, zwłaszcza że Rosja wycofywała się z wojny. Powstałą sytuację starali się wykorzystać reprezentanci rezydującego już nad Sekwaną Komitetu Narodowego Polskiego. Uznali oni, że w sferze politycznej będzie można boleśnie ugodzić przeciwnika, podnosząc kwestie: austro-węgierską i polską. Po pierwsze, deklaracja o przyznaniu niepodległości nieniemieckim i niewęgierskim narodom monarchii wytrąciłaby ją z wojny. Po drugie, po wojnie jedyną przeciwwagą na wschodzie dla Rzeszy może być Polska. Koncepcje te znalazły uznanie najpierw w oczach dyrektora politycznego francuskiego MSZ Pierre’a de Margerie, a następnie ministra Stéphena Pichona. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ w umysłach elit francuskich dominowało niebezpieczeństwo niemieckie. De Margerie sugerował ministrowi zdecydowane działania zmierzające do podważenia morale przeciwnika. W kwestii polskiej zaznaczał, że ponieważ po wojnie odbudowana Polska mogłaby odegrać rolę ważkiego czynnika równowagi europejskiej, to już u schyłku 1917 r. alianci winni sprecyzować swoje poglądy w tej mierze. W notatce dla ministra podniesiono również problem czechosłowacki.
Inaczej wszakże na te sprawy zapatrywali się Brytyjczycy. Na arenie międzynarodowej niezmiennie trzymali się „polityki równowagi”, której to zasadzie hołdowali od stuleci. Rzesza była wrogiem, gdy weszła w rolę dominującego mocarstwa. Rosja z kolei była jedynie koalicjantem chwilowym. W nieodległej przyszłości mogła ponownie stać się istotnym oponentem interesów brytyjskich. W tym stanie rzeczy Brytyjczycy opowiadali się za neutralizowaniem groźby niemieckiej nie przez słabą Polskę, ale znaczącego, wielowiekowego rywala Prus, a potem II Rzeszy – Austrię, przeobrażoną następnie w monarchię dualistyczną. W tym stanie rzeczy do różnicy poglądów w kwestii polskiej doszło już 29 listopada 1917 r. Wówczas to minister Pichon mówił o konieczności odbudowy niepodległej Polski. Jego pogląd kontrował Lloyd George, twierdząc, że zaważy on negatywnie na wymianie poglądów z Austrią. Opowiadał się w tym kontekście za rozwiązaniem austro-polskim. Tego samego dnia w węższym gronie Brytyjczycy powiadomili gospodarzy, Włochów i Amerykanów, których reprezentował płk Edward House, że Władysław Skrzyński przedłożył w imieniu strony austro-węgierskiej propozycję niejawnych i najpewniej nieoficjalnych rozmów w Szwajcarii na temat separatystycznego pokoju. Brytyjski Gabinet Wojenny mniemał, że pertraktacje z Wiedniem należy prowadzić, Niemcy bowiem wciąż nie porzuciły myśli o zwycięstwie i wobec tego powszechne rozmowy pokojowe są przedwczesne. Brytyjczycy zakładali ponadto, że warto rozmawiać nie tylko z Austro-Węgrami ale również z Imperium Osmańskim. Ostatecznie 18 grudnia doszło do dwóch rozmów w Genewie między Albertem von Mensdorffem a gen. Ianem Smutsem. Generałowi postawiono trzy zadania: rozluźnienie więzów między Austrią a Niemcami, zebranie informacji, skłonienie Wiednia do prowadzenia rozmów w sprawie separatystycznego pokoju. Wymiana poglądów nie była zbyt owocna. Austriacy – ze względów wojskowo-gospodarczych – nie byli skłonni do porzucenia Niemców. Generał Smuts z kolei roztaczał przed swoim interlokutorem miraże potężnych Austro-Węgier skutecznie szachujących Rzeszę. Droga ku temu wiodła poprzez upodmiotowienie narodów zamieszkujących monarchię. W tym kontekście pojawiło się rozwiązanie austro-polskie. Von Mensdorff nie komentował szerzej tych wynurzeń. Obaj rozmówcy różnili się natomiast wyraźnie w kwestiach: rumuńskiej, serbskiej, a szczególnie włoskiej. Ostatecznie uzgodniono jedynie podtrzymanie kontaktów.
Do drugiej i zarazem ostatniej rundy rozmów doszło 14 marca 1918 r. w Montreux, a rozmówcami byli sekretarz brytyjskiego premiera Philip H. Kerr i Skrzyński. Nie udało się wówczas uzgodnić warunków spotkania reprezentanta Gabinetu Wojennego