Laurelin Paige

Perwersyjna miłość. Kuszący duet. Tom 2


Скачать книгу

Jak czekolada i wanilia – potwierdziła Audrey. – Całe my.

      – Jest Weston? – zapytałam i skinęłam głową w stronę gabinetu znajdującego się za Roxie. Drzwi wciąż były otwarte, a światła się paliły, ale nie widziałam go za biurkiem.

      – Nie, ale powinien zaraz wrócić. Możesz poczekać na niego. – Roxie zapięła płaszcz i wzięła torebkę. – Ma dzisiaj humor. Nie przeszkodzi mu.

      Pożegnałyśmy się, a po odejściu Roxie szybko zaprowadziłam Audrey do przestronnego narożnego gabinetu Westona. Zgasiłam za nami światła.

      Efekt był natychmiastowy.

      – Chryste Panie na dmuchanym bananie! – krzyknęła Audrey. – Ale czad! – Podbiegła do najbliższej szklanej ściany i wyjrzała na miasto. – To nieskończone morze światełek! Idę o zakład, że za dnia widać wszystko.

      – Nie wszystko, ale sporo. – Stałam za siostrą, obserwując ją z uśmiechem. Ja kiedyś podobnie zareagowałam na ten widok. To było porywające doświadczenie, ale nie tylko przez to, że tak wiele mogłam stąd zobaczyć, lecz dlatego, że w końcu czułam się, jakbym znajdowała się na szczycie świata.

      A potem wszedł Donovan i mój nowy świat zawirował. Przypomniał mi, że najpierw to był jego świat.

      Nieważne. Teraz był mój. Jego tu nie było, ale ja – tak. I nigdzie się nie wybierałam.

      Audrey nachyliła się w stronę szyby.

      – Jeśli to nie jest wszystko, to jesteś zbyt zachłanna. To imperium! Dlaczego ten gabinet nie należy do ciebie?

      – Niedługo będzie – odezwał się za mną baryton Westona. – Bo Sabrina wykonuje niezłą robotę.

      Przewróciłam oczami, gdy on stanął obok mnie.

      – Och, daj spokój.

      Weston zmarszczył brwi, jakbym go obraziła.

      – Mówię poważnie. Twoje nazwisko jest pierwsze na krótkiej liście moich potencjalnych zastępców, w razie gdybym odszedł.

      Weston lubił słodzić. Wszystkie rozsądne kobiety o tym wiedziały. Mimo to komplement miło mnie połechtał, chociaż wolałabym usłyszeć coś innego.

      – Ty nigdy stąd nie odejdziesz – rzuciłam lekceważąco. – Nie masz nic przeciwko temu, że tu jesteśmy, prawda? Pokazywałam siostrze widoki. To jest Audrey.

      Jaśniejsza i młodsza wersja mnie już przestała skupiać się na widoku za oknem i teraz skradała się w naszą stronę, trzymając ręce za plecami.

      – Niech zgadnę. Ty jesteś Weston.

      Weston włożył ręce do kieszeni i dumnie uniósł głowę.

      – A więc opowiadałaś jej o mnie.

      – Jesteśmy ze sobą blisko.

      Z obawą obserwowałam, jak Audrey okrąża mojego szefa, mierząc go wzrokiem. Doskonale wiedziałam, że nie patrzy na niego przez pryzmat mojego szefa, co i tak byłoby żenujące. O nie, ona próbowała odgadnąć, co w nim takiego było, że na początku roku spędziłam w jego łóżku cały weekend.

      W sumie to było oczywiste – niebieskie oczy, blond włosy, zbudowany jak trener personalny, a nie jak dyrektor generalny. Zdecydowanie było na co popatrzeć. Do tego był czarujący i inteligentny – nic więc dziwnego, że majtki mi spadły.

      – Nieźle – oceniła. – Wow. Naprawdę nieźle – dodała, kiedy spojrzała na niego od tyłu. – Dobra robota, siostrzyczko.

      Weston wytrzeszczył oczy.

      – Och, a więc rzeczywiście jej o mnie opowiadałaś. – Przeniósł uwagę na moją siostrę. – Może Sabrina nie miała okazji ci powiedzieć, że jestem teraz z kimś innym. Zaręczyłem się.

      – To były zaręczyny na niby – poprawiła go Audrey.

      Weston obrócił głowę i spiorunował mnie wzrokiem.

      – A więc powiedziałaś jej dosłownie wszystko. Wow.

      – Audrey! – Spiekłam raka. – Ona nikomu nie powie. Obiecuję. – Przeniosłam karcące spojrzenie na siostrę. – To miał być sekret.

      Zaręczyny Westona z Elizabeth Dyson i ich zbliżające się wesele były tylko układem, który pozwoli jej dobrać się do pieniędzy z funduszu powierniczego, a Reach Inc., nasza firma, zyska dostęp do firmy marketingowej we Francji, której ona jest właścicielką. Po ślubie, gdy Elizabeth dostanie swoje pieniądze, sprzeda nam firmę, a ona i Weston się rozwiodą.

      A przynajmniej tak przedstawiał się plan.

      I rzekomo dlatego Donovan był teraz we Francji – by ułatwić nam fuzję. Tylko ja i Weston wiedzieliśmy, że tak naprawdę to była tylko wymówka, by przede mną uciec.

      Niewielu ludzi wiedziało o tym fikcyjnym małżeństwie – tylko Elizabeth, pięciu facetów będących właścicielami Reach i ja, a teraz również moja siostra.

      Weston zachichotał.

      – W porządku. No, chyba że w tajemnicy jesteś szpiegiem Dysona, co?

      Audrey uniosła brew.

      – Nie jestem.

      – W takim razie nie ma problemu. Poza tym to już nie są udawane zaręczyny. A przynajmniej to nie jest udawany związek.

      Siostra uniosła brwi i spojrzała na mnie oskarżycielskim wzrokiem.

      – Tego jeszcze nie słyszałam.

      – Weston i Elizabeth naprawdę się polubili. No i proszę, teraz zadowolona? – Nie dałam jej czasu na odpowiedź. – To nie miało ze mną nic wspólnego, więc cię nie wtajemniczyłam – dodałam bez cienia skruchy.

      Poza tym rozmawianie z kimś, kto szczęśliwie znalazł miłość, gdy moje serce cierpiało, nie było niczym przyjemnym.

      Audrey klasnęła w dłonie.

      – Oczywiście, że jestem zadowolona. Uwielbiam dobrze dobrane pary! Opowiedz nam coś jeszcze, Westonie.

      – Elizabeth wyjechała dzisiaj do swojej babci na Święto Dziękczynienia – powiedział do mnie pomimo zainteresowania Audrey. – Zamierzam dołączyć do niej w środę wieczorem i wtedy odstawimy całą tę szopkę, ale ja jestem w stanie myśleć tylko: „Poznam jej babcię”. To najważniejsza osoba w życiu Elizabeth. Nie powinno to mieć znaczenia, bo cały ten związek jest tymczasowy. Ale może nie jest. Może to coś więcej.

      Gdy Weston po raz ostatni rozmawiał ze mną o swoim związku z Elizabeth, akurat się ze sobą przespali. I wtedy nie wspominał, że „może być coś więcej”.

      – Czyli między wami wszystko w porządku?

      Westchnął i przeczesał ręką włosy.

      – Szczerze mówiąc, nie wiem, jak jest między nami. To skomplikowane. Przez większość czasu mam jej ochotę skręcić kark i wydaje mi się, że ona też mnie nie za bardzo lubi, ale jakimś cudem nie potrafię wytrzymać bez niej jednego dnia. Tak to właśnie wygląda, cokolwiek ma to znaczyć.

      – To miłość – stwierdziła moja siostra rozmarzonym głosem.

      Jęknęłam.

      – Audrey jest beznadziejną romantyczką. To jej jedyna wada.

      Ale jej słowa mnie zastanowiły. Sytuacja między mną a Donovanem też była skomplikowana. Miałam ochotę skręcić mu kark, a jednocześnie cierpiałam w duchu, gdy był tak daleko. Czy już tak bardzo w tym ugrzęzłam, że można to było nazwać miłością?

      Cóż,