do Chmielnickiego, a natomiast, przeciwnie, głośno opowiadali się przy Rzeczypospolitej, przeto hetman wielki im właśnie wyznaczył postój w Czehrynie i strażować tam rozkazał. Bohun siadł za stołem i począł badać przybyłych.
Starszy, który wiózł list pana Grodzickiego, odpowiedział za siebie i za Rzędziana. Po obejrzeniu listu młody podpułkownik począł troskliwie wypytywać, co w Kudaku słychać, i widocznym było, iż miał wielką ochotę wywiedzieć się, z czym pan Grodzicki do hetmana wielkiego ludzi i czajkę wysyłał. Ale starszy nie umiał mu na to odpowiedzieć, a list był sygnetem pana Grodzickiego przywarty. Wybadawszy ich tedy Bohun już miał odprawiać i do kalety sięgał, aby zaś napiwek od niego mieli, gdy wtem drzwi się otwarły i pan Zagłoba wleciał jak piorun do izby.
– Słuchaj, Bohun! – wołał – zdrajca Dopuło najlepszy trójniak utaił. Poszedłem z nim do piwnicy – patrzę: siano, nie siano wedle węgła. Pytam: co jest? rzeknie: suche siano! Kiedy nie spojrzę bliżej, aż tu łeb od gąsiorka wygląda jak Tatar z trawy. O! Taki synu! Mówię, podzielimy się robotą, ty zjesz siano, boś wół, a ja miód wypiję, bom człowiek. Przyniosłem też gąsiorek na godziwą próbę, daj jeno kubków.
To rzekłszy pan Zagłoba jedną ręką pod bok się ułapił, drugą podniósł gąsiorek nad głową i śpiewać począł:
Hej, Jaguś, hej, Kunduś, daj jeno szklanic.
Daj autem1276 i pysia, nie zważaj na nic.
Tu pan Zagłoba przerwał nagle, ujrzawszy Rzędziana, postawił gąsiorek na stole i rzekł:
– O, jak mnie Bóg miły! Toż to pachołek pana Skrzetuskiego!
– Czyj? – spytał spiesznie Bohun.
– Pana Skrzetuskiego, namiestnika, któren do Kudaku1277 pojechał, a mnie tu przed wyjazdem takim miodem łubniańskim częstował, że niech się każdy inny spod wiechy schowa. Co zaś się z twoim panem dzieje? co? Zdrów-li?
– Zdrów i kazał się waszmości kłaniać – rzekł zmieszany Rzędzian.
– Wielkiej to jest fantazji kawaler. A ty jakże się w Czehrynie znalazłeś? Czemu cię to pan z Kudaku odesłał?
– Pan jako pan – rzecze na to pacholik – ma swoje sprawy w Łubniach1278, za którymi mnie wrócić kazał, bo i nie miałem co robić w Kudaku.
Przez cały ten czas Bohun patrzył bystro na Rzęddziana; nagle rzekł:
– Znam i ja twego pana, widziałem go w Rozłogach.
Rzędzian przekrzywił głowę i nadstawiwszy ucha, niby to nie dosłyszawszy, spytał:
– Gdzie?
– W Rozłogach.
– To Kurcewiczów – rzekł Zagłoba.
– Czyje? – pytał znów Rzędzian.
– Widzę, żeś coś ogłuchł – zauważył sucho Bohun.
– Bom się też nie wyspał.
– To się jeszcze wyśpisz. Powiadasz tedy, że twój pan wysłał cię do Łubniów?
– A jakże.
– Pewnie tam ma jaką podwikę1279 – wtrącił pan Zagłoba – do której afekt przez ciebie przesyła.
– Czy ja tam wiem, mój jegomość!… Może ma, a może i nie ma – rzecze Rzędzian.
Następnie skłonił się Bohunowi i panu Zagłobie.
– Niech będzie pochwalony – rzekł zabierając się do odejścia.
– Na wieki! – odparł Bohun. – Poczekaj no, ptaszku, nie śpiesz się. A czemuś to ty przede mną taił, żeś jest pacholikiem pana Skrzetuskiego?
– A bo mnie jegomość nie pytał, a ja sobie myślę: co mam o byle czym mówić? Niech będzie pochwalo…
– Poczekaj, mówię. Listy jakowe od pana wieziesz?
– Pańska rzecz pisać, a moja, jako sługi, oddać, ale jeno temu, do kogo są pisane, zaczem niech mi będzie wolno pożegnać waszmość panów.
Bohun zmarszczył swe sobole brwi i w ręce klasnął. Natychmiast dwóch semenów wpadło do izby.
– Obszukać go! – zawołał, wskazując na Rzędziana.
– Jakom żyw, gwałt mi się tu dzieje! – wrzeszczał Rzędzian. – Jam jest też szlachcic, choć sługa, a waszmość panowie w grodzie za ten postępek będziecie odpowiadali.
– Bohun! Zaniechaj go! – wtrącił pan Zagłoba.
Ale tymczasem jeden z semenów znalazł w Rzędzianowym zanadrzu dwa listy i oddał je podpułkownikowi. Bohun kazał zaraz pójść precz semenom, bo nie umiejąc czytać nie chciał się z tym przed nimi zdradzić. Po czym, zwróciwszy się do Zagłoby rzekł:
– Czytaj, a ja na pachołka uważać będę.
Zagłoba przymknął lewe oko, na którym miał skałkę, i czytał adres:
– „Mnie wielce miłościwej pani i jejmości dobrodzice J. O.1280 kniahini Kurcewiczowej w Rozłogach.”
– Toś ty, rarożku, do Łubniów1281 jechał i nie wiesz, gdzie Rozłogi? – rzekł Bohun poglądając strasznym wzrokiem na Rzędziana.
– Gdzie mi kazali, tamem jechał! – odparł pachołek.
– Mam-li otworzyć? Sigillum1282 szlacheckie święta rzecz – zauważył Zagłoba.
– Mnie tu hetman wielki dał prawo wszelakie pisma przeglądać. Otwieraj i czytaj.
Zagłoba otworzył i czytał:
– „Mnie wielce miłościwa pani, etc. Donoszę W. M. Pani, jakom już w Kudaku stanął, skąd, daj Boże szczęśliwie, dzisiejszego rana na Sicz1283 jechał będę, a teraz nocą tu piszę, od niespokojności spać nie mogąc, aby was zaś jaka przygoda od tego zbója Bohuna i jego hultajów nie spotkała. A że mnie tu i pan Krzysztof Grodzicki powiadał, że rychło patrzyć, jak wielka wojna wybuchnie, od której się też i czerń podniesie, przeto zaklinam i błagam W. M. Panią, byś eo instante1284, choćby i stepy nie wyschły, choćby wierzchem, zaraz z kniaziówną do Łubniów jechać raczyła i tego nie poniechała, gdyż ja na czas wrócić nie zdołam. Którą prośbę racz W. M. Pani zaraz spełnić, abym o szczęśliwość mnie przyrzeczoną mógł być bezpiecznym i za powrotem się rozradować. A co masz W. M. Pani z Bohunem kunktować1285 i mnie przyrzekłszy dziewkę, jemu ze strachu piaskiem w oczy rzucać, to lepiej sub tutelam1286 księcia, mego pana, się schronić, któren praesidium1287 do Rozłogów wysłać nie omieszka, a tak i majętność ocalicie. Przy czym mam zaszczyt etc., etc.”
– Hm! mości Bohunie – rzekł pan Zagłoba – usarz coś rogi ci chce przyprawić. Toście do jednej dziewki szli w koperczaki? Czemuś nie mówił? Aleć się pociesz, bo i mnie się raz zdarzyło…
Nagle rozpoczęta facecja1288 skonała na