dzień i noc. Coraz dalej od domu i dalej. Jadą drugi dzień i noc.
Niewygodnie. Ciasno. Duszno. Trudno było wtedy podróżować.
Są w Paryżu.
Nareszcie są już w Paryżu.
Kto chce wiedzieć, jaki był Pasteur – uczony, niech czyta jego książki; kto chce wiedzieć, jaki był Ludwik Pasteur – syn i brat, niech czyta jego listy.
W książce uczony pisze, co myśli, co ma w głowie; z listów można wyczytać, co czuje, jak żyje jego serce.
Myślą ludzie, że list – to mało ważny papierek. Nieprawda. Myślą ludzie, że list można wyrzucić. Nieprawda.
Wiele listów Ludwika zaginęło. Nie wiemy, co pisał z Paryża do domu. Wiemy tylko, że mu się nie udało.
Tylko miesiąc był Ludwik w stolicy. Zachorował.
Nie może spać, nie chce jeść, nie może się uczyć. Smutny. Tęskni. A taka choroba nazywa się: nostalgia.
Zaniepokoił się pan Barbet i napisał do ojca o chorobie Ludwika.
Tylko miesiąc był Ludwik w Paryżu.
Ojciec przyjechał, żeby go zabrać do domu.
Nie lubił ojciec wiele mówić. Powiedział tylko:
– Przyjechałem po ciebie.
I znów długa droga, znów podróż daleka.
Wrócili do domu.
7
Nie gniewał się ojciec na Ludwika.
Wspomina własne życie.
Po wojnie trudne były czasy. A wielkie były wojny Napoleona.
Trudno było o zarobek. Trudno o dach nad głową. Trudno i o naukę.
Kręcił się ojciec Ludwika tu i tam. Szukał tu i tam, próbował tak i tak. Już nawet ożenił się, a jeszcze szuka miejsca.
Źle było w Salins (wymawia się Salę). Pojechał do Dôle (wymawia się Dol). Źle było w Dôle. Pojechał do Marnoz (wymawia się Marno). Aż znalazł zarobek w Arbois (Arbua). Odtąd tam pracuje i mieszka.
Wie ojciec, że i syn, który szuka nauki, różnie musi próbować.
Nie gniewa się na Ludwika.
Nie udało się w Paryżu. Dobrze będzie w Besançon (Bezansą). Miasto małe, szkoła nie taka mądra jak w stolicy, ale – kto chce się uczyć, kto chce naprawdę, ten wszędzie znajdzie książkę i nauczyciela.
A Ludwik jest uparty.
Chce wiedzieć, co napisane jest w książkach. I więcej chce. Chce Ludwik poznać to, czego nikt nie może, czego nikt na świecie nie wie i nie umie. Żaden uczony.
Pojechał Ludwik do nowej szkoły, niedaleko. Udało się.
Czy uczył się dobrze? – Tak. – Czy był pierwszym w klasie? – Nie. – Czy jednym z pierwszych? – Nie.
Ale był pracowity i uparty. Jeżeli nie rozumiał czegoś w szkole, szedł do apteki. Nauczyciel dobrze nie wytłumaczył, szedł Ludwik do aptekarza i prosił, żeby pan aptekarz pomógł, bo chce dobrze rozumieć.
Napisał list. Tak pisał:
– Kto raz pokocha pracę, nie może już żyć bez pracy.
Napisał tak do siostry:
– Są trzy rzeczy ważne: silna wola, praca i powodzenie. Po francusku: la volonté, le travail et le succès.
Napisał Ludwik do domu:
– Kupiłem dla siostry ciekawą książkę.
Potem będzie zarabiał i napisze, że chce płacić za szkołę, żeby się siostry uczyły.
Napisze:
– Nie będzie mi trudno płacić. Daję lekcje. Zarabiam.
Prosi, żeby się nie martwili, że pracuje dużo, bo jest zdrów, ma czas na czytanie i na odpoczynek.
Dostał książkę od pana Droza10:
Sposób na to, żeby być szczęśliwym. I jest zadowolony.
Uczy się, daje lekcje, zarabia, ma przyjaciela Karola.
Ma własny pokój.
– Mam własny pokój. Nikt mi teraz nie przeszkadza. Mogę być sam. Czuję się doskonale.
Cieszą się rodzice, że Ludwik będzie nauczycielem.
Odwiedza go ojciec, który przywozi ze swojej garbarni skóry na jarmarki, na sprzedaż.
8
Cztery lata czeka Ludwik, zanim znów pojedzie do Paryża.
Uczy się. Uczy innych. Płacą mu. Ma pieniądze.
Ma blisko rodzinę. Ma kolegów życzliwych. Lubią go chłopcy. Szanują go ich rodzice.
Nauka nie przychodzi mu łatwo. Ale zdał egzamin.
Może być już nauczycielem.
Po co chce znów jechać do Paryża?
Był przecież tam raz. Było mu źle. Więc po co chce jechać?
Uparty.
Ludwik znów jest w Paryżu.
Tak bardzo cieszył się, że ma własny pokój i nikt mu nie przeszkadza. A teraz mieszka razem z chłopakami.
Tak bardzo cieszył się, że zarabia. Teraz znów jest biedny, i nawet głodny.
Może być nauczycielem w szkole. Dlaczego nie chce?
Mówi kolega:
– Zdałem egzamin. Już wiem i umiem.
A Ludwik mówi:
– Mało umiem. Źle umiem. Nie rozumiem.
Czego chce? Sam nie wie. Szuka dopiero.
Sławny jego uczeń tak o nim kiedyś napisze:
„Myśl uczonego jest jak ptak. Gdy zaczyna lot, kto zgadnie, dokąd frunie? Dlaczego tu, nie tam? I Kolumb, gdy wypłynął na morze, nie wiedział, gdzie wyląduje”.
Boi się ojciec o syna. Pisze list do Ludwika, do Paryża:
– Ty wiesz, jak bardzo boimy się o twoje zdrowie. Nie pracuj za wiele. Czy nie uczysz się w nocy?
Pisze ojciec do Karola:
– Uważaj na Ludwika. Jesteś jego przyjacielem. Niech się nie męczy, bo znów zachoruje. Czy co dzień je obiad? Czy jest piec w jego pokoju?
Jest piec, ale tylko trzy razy palili w piecu, kiedy zimno było.
– Nie trzeba się tak śpieszyć – pisze stary sierżant do syna. – Nie od razu wszystko. Żeby być kapitanem, trzeba być naprzód11 podporucznikiem.
Głodno i chłodno.
Ale są książki, wykłady, pracownia. Ludwik słucha, notuje, co mówią uczeni. Czyta uważnie, powoli, po kilka razy czyta to samo.
Chce wszystko słyszeć, chce być wszędzie.
Prosi go Karol:
– Pójdziemy do teatru. Chodź do ogrodu. Chodź na obiad.
Ludwik nie ma czasu.
Zapłakał raz przy czytaniu.
Łzy płyną mu z oczu, gdy profesor pięknie wykłada.
Notuje młody student w zeszycie. Pozna go profesor tak, jak poznał go pan Romanet w szkole powszechnej. I powie: Pasteur będzie uczonym.
Powiedział