Jest taki stary dowcip. Dwie kobiety w podeszłym
wieku spędzają wakacje w Catskill Mountains Resort.
Jedna z nich mówi: „Jedzenie jest tutaj okropne!”,
na co druga odpowiada: „Wiem! I w dodatku takie małe porcje”.
Cóż, to znakomicie obrazuje mój stosunek do życia.
Jest pełne samotności, nieszczęścia i cierpienia,
a w dodatku tak szybko się kończy.
Woody Allen
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
CZĘŚĆ PIERWSZA
1. Wprowadzenie
Rok 1905 zaowocował wydaniem przez Sigmunda Freuda aż trzech kluczowych w jego dorobku dzieł: Fragmentu analizy pewnej histerii, Trzech rozpraw z teorii seksualnej oraz Dowcipu i jego stosunku do nieświadomości (Der Witz und seine Beziehung zum Unbewußten). Choć pierwsze z nich (Freud, 1905a/2014), opisujące przypadek choroby nerwowej osiemnastoletniej Dory, powstało częściowo już na początku 1901 roku (w grudniu 1900 roku po około trzech miesiącach zakończyła się terapia pacjentki), wszystkie noszą ślady odkryć dokonanych przez autora w trakcie pracy nad przełomowym Objaśnianiem marzeń sennych (Die Traumdeutung). Ponieważ Freud pracował nad Dowcipem… i Trzema rozprawami… w tym samym czasie, obydwa rękopisy spoczywały równocześnie na jego biurku, w dwóch oddzielnych stosach. Ernest Jones, bliski przyjaciel i autor pierwszej biografii twórcy psychoanalizy wspomina, że Freud w zależności od nastroju pracował bądź to nad jednym, bądź to nad drugim (Jones, 1993).
Do zajęcia się problematyką dowcipu nakłoniły Freuda między innymi uwagi Wilhelma Fliessa, który w 1899 roku, otrzymawszy do recenzji gotowe dzieło poświęcone marzeniom sennym, zauważył, że charakterystyczne dla przytaczanych w nim przykładów snów są gra słów i dowcipność. Freud odpisał przyjacielowi, że „wszyscy śniący są po równo nieodzownie dowcipni, i musi tak być, ponieważ znajdują się oni pod presją i bezpośrednia droga jest dla nich zamknięta” (Quinodoz, 2004, s. 51), dodając, że jeśli tamten uzna to za konieczne, weźmie ten efekt pod uwagę w którejś ze swoich prac oraz że „pozorna dowcipność wszystkich nieświadomych procesów jest ściśle związana z teorią dowcipu i komiki” (Freud i Fliess, 1985, s. 371).
Nie jest to jednak najwcześniejsza wzmianka wskazująca na zainteresowanie austriackiego lekarza dowcipami. W liście do Fliessa z 22 czerwca 1897 roku pisze: „chciałbym wyznać, że ostatnio założyłem kolekcję anegdotek żydowskich o głębszym sensie” (Freud i Fliess, 1985, s. 254). Niebawem okaże się, że posłużą mu one jako materiał do pracy nad kluczowymi koncepcjami związanymi z Objaśnianiem marzeń sennych (Quinodoz, 2004). Nie ulega wątpliwości, że wiele przykładów przytaczanych w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości również pochodzi ze wspomnianego zbioru.
Jak przyznaje sam Freud (1905b/1997), asumpt do zajęcia się dowcipem dała mu także wydana w 1898 roku przez niemieckiego filozofa i psychologa Theodora Lippsa praca Komizm i humor (Komik und Humor). Do bogatego dorobku naukowego tego badacza należy opracowanie na gruncie badań nad estetyką ukutego przez Roberta Vischera pojęcia die Einfühlung – oznaczającego wczucie, empatię (Pigman, 1995). Pojęcie to odegra pewną rolę także w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości.
Lipps był ponadto cenionym przez Freuda orędownikiem idei nieświadomości, z którą wiązał zresztą swoją teorię komiki (Freud, 1905b/1997). Jego rozumienie nieświadomości nie pokrywało się jednak do końca z Freudowskim. Jak wiadomo, postulaty dotyczące nieświadomego życia psychicznego wysuwane przez twórcę psychoanalizy nie ograniczały się do tego, że większość procesów zachodzących w naszej psyche nie wymaga uświadomienia, aby działać poprawnie. W jego przekonaniu nieświadomą można nazwać również taką część psychiki, która nie może przejść do świadomości i rządzi się innymi prawami aniżeli ta część, która jest do tego zdolna. Inaczej mówiąc, Freud postulował istnienie dwóch rodzajów nieświadomości: jeden z nich oznacza stan, w którym znajdują się myśli niebędące w danej chwili w polu świadomości, drugi natomiast odnosi się do pewnego systemu, który charakteryzuje się specyficzną dynamiką, a o jego istnieniu świadczą pewne pośrednie, aczkolwiek przekonujące dowody (Freud, 1900/2015).
Wiele wskazuje na to, że autor Dowcipu… nie był człowiekiem pozbawionym poczucia humoru. Znana wśród jego biografów anegdota głosi, że kiedy zmuszony do opuszczenia ojczyzny w 1938 roku Freud miał podpisać zaświadczenie o właściwym traktowaniu go przez władze, dodał od siebie uwagę, że każdemu serdecznie poleca usługi gestapo (Quinodoz, 2004). Naturalnie nie mógł wiedzieć, że jego cztery siostry zostaną wkrótce zamordowane przez hitlerowców (Kästner i Schröder, 1997).
Austriacki badacz był przekonany, że dowcip należy uważać za zjawisko odrębne od innych zbliżonych form i jako takie poddać szczegółowemu badaniu. Dowcipność nie jest więc w jego dziele synonimem komiczności, żart (der Scherz) natomiast jest wprawdzie spokrewniony z dowcipem, lecz na szczególnych zasadach, którym Freud poświęca dość szczegółowe omówienie (Freud, 1905b/1997). Choć dowcip nie pokrywa się z komiką, kwestia ich wzajemnych zależności jest złożona i dopiero szczegółowa analiza ostatniego rozdziału Dowcipu i jego stosunku do nieświadomości pozwala na wyciągnięcie w miarę pewnych hipotez na temat tego, jakie rozwiązanie znalazł dla niej ojciec psychoanalizy. Problematyczny może być również stosunek dowcipu do humoru. Tym ostatnim zajął się badacz w końcowej części wyżej wymienionej książki oraz w krótkim eseju zatytułowanym po prostu Humor. Wydaje się, że taki podział w obrębie zjawisk wywołujących śmiech pozostaje autorskim pomysłem Freuda i nie pokrywa się ze stosowaną zwykle w dziedzinie badań nad śmiechem klasyfikacją, gdzie komika bądź humor są traktowane jako kategorie nadrzędne (por. np. Dziemidok, 2011).
Warto także zwrócić uwagę na kwestię przekładu Freudowskich terminów. Autor Dowcipu i jego stosunku do nieświadomości konsekwentnie posługuje się słowem der Witz (Freud, 1948), które przez Roberta Reszkego zostało przetłumaczone jako „dowcip” i wyłącznie ta forma jest używana poniżej, mimo że w języku polskim występuje w zasadzie synonimiczny wyraz „kawał”. Jeśli natomiast chodzi o komikę, komizm i komiczność, to dalej nie czyniono między nimi żadnych rozróżnień. Nawiasem mówiąc, odbiór Dowcipu… dodatkowo utrudnia fakt, że jego autor zdaje się w ogóle nie interesować rozstrzygnięciami terminologicznymi, które byłyby oparte na innych niż psychoanalityczne przesłankach.
W pierwszej części swej rozprawy Freud, analizując dowcipy, posługuje się metodą polegającą na kolejnym wykluczaniu poszczególnych ich właściwości, aż do momentu, kiedy pozostaje ostatnia, której zniesienie przesądziłoby o tym, że dana wypowiedź nie jest już dowcipem. Ostatecznie jednak ocena „dowcipności” – czyli tego, na ile zredukowany już do minimum dowcip jest w stanie pobudzić doznanie rozkoszy wyrażającej się śmiechem – pozostaje kwestią subiektywnego osądu. Freud mówi o szczególnym rodzaju rozkoszy wywoływanej przez dowcip, a im głośniejszym i gwałtowniejszym śmiechem się ona manifestuje, tym dowcip jest według niego lepszy (Freud, 1905b/1997). Żadne obiektywne kryterium podziału między dowcipami a niedowcipami zdaje się więc nie istnieć, a przynajmniej nie da się go wyprowadzić z dzieła Freuda. Zresztą wydaje się, że istnieją powody, dla których sam autor Dowcipu… mógłby zaakceptować taką konstatację. Jak można się przekonać na podstawie jego wywodów, dowcip jest zjawiskiem na wskroś subiektywnym. Oznacza to, że specyficzne warunki decydujące o tym, co w poszczególnym przypadku zasługuje na miano dowcipu, związane są z konstrukcją psychiczną zarówno twórcy, jak i odbiorcy konkretnego dowcipu. Poza tym, zdaniem niektórych, pewnego rodzaju subiektywność jest w ogóle domeną teorii psychoanalitycznej, która w związku