w czasie pacyfikacji Bereżnicy Niżnej nie zajęły się ogniem, aby sprawdzili wszystkie zakamarki, zaglądała do ziemianek i piwniczek, zapuszczała się w ich najdalszy kąt, bo gdzieś tam mogła ukryć się córka, wreszcie zaczęła rozgrzebywać gołymi rękoma gorące świeże zgliszcza, sztachetami przepychała żarzące się belki.
Zawołał ją jeden z gospodarzy. Spod gorących popiołów na miejscu jego chaty wystawało coś, co mogło być dziecięcą rączką. Najbliżej stojący pomogli matce wydobyć zwęglone szczątki dziewczynki. I znów rozległ się ten krzyk: „Niusia!”, ale tym razem znacznie głębszy, mroczniejszy, przechodzący w wycie, wypełniony już tylko bezdenną rozpaczą.
Wieczorem Nina znała już smak nienawiści. Jej wszystkie zmysły zostały okaleczone cierpieniem. Wiedziała, jak brzmią krzyki palonych żywcem. Chciałaby być ślepa i głucha, chciałaby nie żyć. Nauczyła się czegoś nowego: potrafiła wcisnąć głowę między ramiona, kiedy słyszała strzały. Wiedziała, jak skomleć. Wiedziała, że to jedyny znak sprzeciwu. Wiedziała, że trzeba zginąć wiele razy, zanim przyjdzie śmierć.
4
Nad ranem poprószył śnieg i Nina obudziła się przemarznięta. Przez chwilę wydawało się jej, że leży w chacie, a jej sen, w którym krzyk ludzi mieszał się z trzaskiem płonących chat, to naprawdę tylko sen i nic więcej. Kiedy jednak otworzyła oczy, spojrzała prosto na chmury ciężko osiadłe nad polem ziemniaków. Uświadomiła sobie, gdzie jest – na prowizorycznym posłaniu z trawy i gałązek, w płytkim dole na rozkopanym kartoflisku – i kim jest – ocalałą z masakry, bezdomną dziewczyną, która z lękiem myśli o tym, czy tego dnia nie pojawi się aby na drodze kolejny oddział ludzi z bronią.
Ze zbocza, na którym znajdowało się pole, widać było zgliszcza. W dzień porządkowane przez tych, których Niemcy nie wywieźli na roboty do Reichu, którzy nie poszli do ukraińskiej milicji, których nie wzięły ze sobą uciekające oddziały niemieckich, węgierskich, słowackich i ukraińskich dywizji jako poganiaczy bydła, masarzy, kołodziejów i żołnierzy, którzy nie zniknęli w lesie włączeni do oddziałów UPA i którzy, wreszcie, po tych miesiącach narastającej grozy przetrwali też pacyfikację, jakiej dokonały NKWD i Ludowe Wojsko Polskie.
Kilka metrów od niej stały dwa straszki, zapomniane przy okazji wykopek, a może specjalnie pozostawione przez kogoś: tyczki z trzema gałązkami, na których wisiały białe skorupki jajek. Nina wpatrywała się w nie długą chwilę, przez kilka minut, z szeroko otwartymi oczyma, jakby próbowała pojąć dysproporcję między środkami, którymi dysponowali Bojkowie, a grozą świata. Straszki służyły do odwracania uwagi przechodnia od kartofliska. Nie mógł już rzucić uroku na zagony ziemniaków, raz spojrzawszy na jajka. Ale jakże śmieszne były te kijki w porównaniu z karabinami żołnierzy.
Widok wstających w dużej odległości od siebie postaci, które wyłaniały się jak spod ziemi, podobny był wizji zmartwychwstania dusz przed Sądem Ostatecznym. W oparach porannej mgły starsi ludzie i nieliczne młode kobiety, których UPA jeszcze nie wzięło ze sobą, by służyły im jako praczki, kurwy, sanitariuszki i kurierki, dźwigali się powoli, wszyscy tak samo zmarznięci, tak samo zrozpaczeni, tak samo bezbronni.
Nina weszła do domu przez ogródek. Minęła grządki, zdeptane i pokryte warstwą popiołów ze zgliszczy. Oglądała krajobraz wsi przez grabowy żywopłot złożony z powyginanych, gołych teraz gałęzi. Stawała na znajomych płaskich kamieniach starannie ułożonych przed drzwiami do chyży. Wchodziła do sieni, ostrożnie stąpała po miękkiej podłodze. Z miejsca, gdzie było okno, rozciągał się rozległy widok na tarasowe pola. Teraz wszystko było oknem.
Belki, pomalowane ogniem na gruzłowatą czerń, ciągle leżały na podłodze, posrebrzone szronem i drobinkami śniegu. Cały dom chrupał, trzeszczał i ruszał się, a każdy krok dopełniał dzieła rozkładu.
– Nina! – usłyszała głos ojca. – Gdzie łazisz?!
Wyszła z domu. Ich domem tej zimy będzie kamienna piwniczka, nad którą postawili coś w rodzaju szałasu. Z zimą ścigali się w piątkę: Nina, rodzice, siostra i Orest, który uzyskał w swoim oddziale rodzaj tygodniowej przepustki w celu pomocy rodzinie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.