Luis Sepulveda

Koniec historii


Скачать книгу

c historii"/>

      Spis treści

      Karta redakcyjna

      Dedykacja

      CZĘŚĆ PIERWSZA

      1. Szerokość północna 55°

      2. Równoleżnik południowy 33°

      3. Szerokość północna 46°

      4. Szerokość południowa 33°

      5. Równoleżnik północny 48°

      6. Równoleżnik południowy 33°

      7. Szerokość północna 57°

      8. Równoleżnik południowy 33°

      CZĘŚĆ DRUGA

      1. Równoleżnik południowy 30°

      2. Równoleżnik północny 55°

      3. Równoleżnik południowy 33°

      4. Równoleżnik północny 55°

      5. Równoleżnik południowy 33°

      6. Równoleżnik południowy 30°

      7. Równoleżnik północny 55°

      8. Równoleżnik południowy 33°

      9. Równoleżnik południowy 37°

      10. Równoleżnik południowy 33°

      11. Równoleżnik południowy 43°

      12. Równoleżnik południowy 33°

      Epilog

      Podziękowania

      Aneks

      Przypisy

      Inne książki Luisa Sepúlvedy

      Tytuł oryginału: Fin de la historia

      Opracowanie redakcyjne: ANNA BRZEZIŃSKA

      Korekta: BEATA WYRZYKOWSKA, AGATA NOCUŃ

      Projekt okładki: TOMASZ LEC z wykorzystaniem grafiki ©gagarych/123rf

      © Luis Sepúlveda, 2017

      All rights reserved

      For the Polish edition Copyright © 2021, Noir sur Blanc, Warszawa

      ISBN 978-83-7392-715-5

      Oficyna Literacka Noir sur Blanc Sp. z o.o.

      ul. Frascati 18, 00-483 Warszawa

      e-mail: [email protected] księgarnia internetowa: www.noirsurblanc.pl

      Konwersja: eLitera s.c.

      Dla Carmen Yáñez, „Soni”, więźniarki nr 824

      Dla wszystkich kobiet i mężczyzn, którzy przeszli

      przez piekło Villi Grimaldi

      CZĘŚĆ PIERWSZA

      Udźwignięcia kosmyka zajęczego futra nie można uznać za przejaw wielkiej siły. O tym, kto widzi słońce i księżyc, nie można powiedzieć, że ma dobry wzrok. Do usłyszenia grzmotu burzy nie jest potrzebny doskonały słuch.

      Sun Tzu, Sztuka wojny

      1

      Szerokość północna 55°

      Szanowni Towarzysze,

      Wiem, że zamierzacie zamieścić na okładce najbliższego numeru „The Liberator” fotografię Lwa Trockiego, i wydaje mi się to zasłużonym hołdem. Miesiąc temu wysłałem Wam kronikę ostatnich walk w Piotrogrodzie, mieście obleganym przez białe oddziały generała Judenicza i Kozaków atamana Krasnowa. Trocki objął dowodzenie oddziałami świeżo utworzonej Armii Czerwonej i zdołał ustanowić władzę rad w mieście kolebce rewolucji tuż przed drugą rocznicą jej wybuchu, konsolidując definitywnie rząd rad robotników, chłopów, studentów i żołnierzy od Bałtyku po Krym.

      W chwilach poprzedzających przybycie Lenina na obchody rocznicy zwycięstwa miałem okazję towarzyszyć Trockiemu w sytuacji, którą sama historia oceni: do pierwszego komisarza ludowego przyprowadzono atamana Piotra Nikołajewicza Krasnowa, pokonanego Kozaka o błagalnym spojrzeniu, drżącego na całym ciele; nie ośmielał się on nawet spojrzeć zwycięzcy w oczy, tylko pojękiwał błagalnie, mając nadzieję zachować życie. Nic nie pozostało z dumnego atamana dońskich Kozaków, który poprzysiągł sobie zabić wszystkich bolszewików Piotrogrodu.

      Z Newskiego Prospektu dobiegały krzyki żądających śmierci atamana; Trocki obserwował go jedynie w ciszy, z poważnym, acz niepozbawionym współczucia wobec pokonanego wyrazem twarzy. Na rozkaz pierwszego komisarza ludowego czerwonoarmista położył na stole wstrząsającą fotografię ukazującą pięćdziesięciu robotników powieszonych przez oddziały Kozaków w Jekatierinosławiu i zmusił atamana do spojrzenia na zdjęcie.

      Kozak zachwiał się, niewiele brakowało, a upadłby na ziemię; czerwonoarmiści musieli go podtrzymać. Miał przed oczyma niepodważalny dowód licznych zbrodni przeciw narodowi rosyjskiemu i w tym momencie zrozumiał, że czeka na niego pluton egzekucyjny, lecz Trocki uspokoił go słowami, które zacytuję: „Piotrze Nikołajewiczu, czy zobowiąże się pan do zaprzestania jakichkolwiek ataków na władzę radziecką? Zobowiąże się pan, pod słowem honoru, powrócić spokojnie do swej ojczyzny i nigdy więcej nie podnieść kozackiej broni przeciw radom robotników, chłopów, studentów i żołnierzy?”.

      Piotr Nikołajewicz Krasnow, ataman dońskich Kozaków, skinął głową na znak zgody, wymamrotał coś o wdzięczności za darowanie życia głosem zduszonym przez szloch i odszedł w eskorcie dwóch czerwonoarmistów.

      W przestronnej sali Instytutu Smolnego pozostaliśmy tylko my – pierwszy komisarz ludowy i ja. Trocki domyślił się najwyraźniej, jakie pytania chciałem mu zadać, i uprzedził je, mówiąc: „Nic nie wzmocniłoby bardziej kontrrewolucji niż męczennik z kategorii «ataman kozacki». Nic jej bardziej nie osłabi niż ta niegodna klęska”.

      Historia osądzi, czy Lew Dawidowicz Bronstein-Trocki dobrze uczynił, darując życie atamanowi.

      John Reed

      2

      Równoleżnik południowy 33°

      Od dwudziestu