Jacek Leociak

Młyny boże


Скачать книгу

wybuchu wojny Orsenigo raportował do Watykanu: „Cztery miliony Żydów z pewnością zrobią wszystko, co w ich mocy, aby nakłaniać innych do walki z Niemcami i im pomagać, sami jednak […] nie będą walczyć, gdyż Żydzi są samolubni i walczyć nie lubią”. A więc to jednak Żydzi rozpętali II wojnę światową, co swoim duchowym autorytetem potwierdza nuncjusz. Otóż nuncjusz Orsenigo miał asystenta księdza, który potajemnie zapisał się do NSDAP. No i dlaczego potajemnie? Po co „posiadający swoje poglądy polityczne” asystent narażał się na konflikt sumienia? Dlaczego nie wstąpił do NSDAP jawnie, z otwartą przyłbicą? Dlaczego przy podniesionej kurtynie nie mógł pić piwa ze swoimi Parteigenossen w Bürgerbräukeller w Monachium? Po co ta hipokryzja? W lutym 1945 roku nuncjusz Orsenigo postanowił nie czekać, aż wyzwoli go Armia Czerwona, lecz usiłował czym prędzej znaleźć się od niej jak najdalej. Rozumiem go doskonale. Zmarł 1 kwietnia 1946 roku, w wieku siedemdziesięciu dwóch lat.

      [9]

      Blisko sześćdziesiąt lat po wojnie Watykan zdecydował się udostępnić historykom część tajnych archiwów z lat 1922–1933. Dzięki temu poznaliśmy list Edyty Stein do papieża Piusa XI. Pismo nosi datę 12 kwietnia 1933 roku – dwa i pół miesiąca po tym, jak Hitler został mianowany kanclerzem Trzeciej Rzeszy, a jedenaście dni po zarządzonym przez nazistowskie władze legalnym bojkocie żydowskich właścicieli sklepów, lekarzy, prawników oraz sformułowaniu przez nazistów żądań usunięcia żydowskich uczniów i studentów ze szkół i z uczelni. Akcji bojkotu towarzyszyły gwałt i przemoc. Edyta Stein była wówczas docentem w katolickim Niemieckim Instytucie Nauk Pedagogicznych w Münsterze. Prosiła usilnie papieża o interwencję w obronie prześladowanych Żydów, pochylając się „do stóp Waszej Świątobliwości, z prośbą o błogosławieństwo apostolskie”. Po paru latach potwierdziła, że papieskie błogosławieństwo otrzymała. Papież nie zrobił jednak nic ponad to.

      Ekscesy podczas tego legalnego bojkotu odbiły się szerokim echem w świecie. Kościoły chrześcijańskie w Trzeciej Rzeszy (przede wszystkim protestanckie) schowały głowy w piasek i poszukiwały jakiegoś modus vivendi z rządzącymi nazistami. Istniejący od 1932 roku Niemieccy Chrześcijanie (Deutsche Christen) budowali narodowosocjalistyczną wersję chrześcijaństwa i na swojej fladze umieścili swastykę. Na tym tle wystąpienie Edyty Stein do papieża wyróżnia się odwagą. Ale było jedynie elementem prywatnej korespondencji, bez jakiegokolwiek skutku – poza papieskim błogosławieństwem.

      Cytuję obszerne fragmenty listu Edyty Stein do Ambrogia Damiana Achillego Rattiego – papieża Piusa XI.

      Ojcze Święty!

      Jako dziecko narodu żydowskiego, które przez łaskę Boga od 11 lat jest dzieckiem Kościoła katolickiego, ośmielam się wyrazić przed Ojcem chrześcijaństwa to, co boli miliony Niemców. Od tygodni jesteśmy w Niemczech świadkami czynów, które urągają wszelkiej sprawiedliwości i człowieczeństwu, nie wspominając już o miłości bliźniego. Przez całe lata narodowosocjalistyczni przywódcy głosili nienawiść do Żydów. Ten zasiew nienawiści wzeszedł, odkąd dostali w ręce rządowy aparat przemocy i uzbroili swoich stronników, wśród których niewątpliwie są elementy przestępcze.

      Niedawno rząd przyznał, że dochodzi do ekscesów. Jaka jest ich skala, nie możemy sobie wyobrazić, bo opinia publiczna jest zakneblowana. Ale oceniając na podstawie tego, co można dowiedzieć się tylko przez kontakty osobiste, nie chodzi w żadnym razie o odosobnione, wyjątkowe przypadki. […]

      W ostatnim tygodniu powiadomiono mnie przez prywatne źródła o pięciu przypadkach samobójstw na skutek tych prześladowań. Jestem przekonana, że chodzi tu o powszechne zjawisko, które pochłonie jeszcze wiele ofiar. Można żałować, że nieszczęśnicy nie mają już więcej wewnętrznej siły, by dźwignąć swój los. Odpowiedzialność spada jednak w dużej mierze na tych, którzy doprowadzili ich do ostateczności, a także na tych, którzy milczą w tej sprawie.

      Wszystko, co się stało i co się dzieje każdego dnia, pochodzi od rządu, który nazywa siebie „chrześcijańskim”. Od tygodni nie tylko Żydzi, ale i tysiące wiernych katolików w Niemczech i, jak myślę, na całym świecie czekają i żywią nadzieję, że Kościół Chrystusowy podniesie głos, by położyć kres nadużywaniu imienia Chrystusa. Czy to ubóstwienie rasy i państwowej przemocy, które codziennie radio wbija masom do głów, nie jest jawną herezją? Czy walka niosąca eksterminację żydowskiej krwi nie jest obelgą dla przenajświętszego człowieczeństwa naszego Odkupiciela, Najświętszej Dziewicy i Apostołów? Czy to wszystko nie stoi w drastycznej sprzeczności z postępowaniem naszego Pana i Zbawiciela, który jeszcze na krzyżu modlił się za swoich prześladowców?

      Edyta Stein zadaje papieżowi te wszystkie pytania dokładnie dziewięćdziesiąt dziewięć dni przed znamienną w dwudziestowiecznej historii Kościoła katolickiego datą, czyli przed zawarciem Reichskonkordatu między Stolicą Apostolską a Trzecią Rzeszą, który w Rzymie 20 lipca 1933 roku podpisali: w imieniu papieża Piusa XI – watykański sekretarz stanu Eugenio Pacelli (późniejszy Pius XII), a w imieniu prezydenta Paula von Hindenburga – wicekanclerz Trzeciej Rzeszy Franz von Papen. Adolf Hitler na mocy przyjętej 1 sierpnia 1934 roku Ustawy o Naczelniku Rzeszy Niemieckiej połączył urząd prezydenta i kanclerza, stając się Führerem. Obie strony były wówczas z Reichskonkordatu zadowolone. Zatem dramatyczne pytania Edyty Stein znalazły wkrótce odpowiedź płynącą z Rzymu – ze Stolicy Piotrowej, na której zasiada zastępca Chrystusa na ziemi: to, co się dzieje w Trzeciej Rzeszy, nie jest jawną herezją, nie jest obelgą dla Odkupiciela, Najświętszej Dziewicy i Apostołów oraz nie stoi w sprzeczności z nauką Chrystusa.

      Kończąc swój list do papieża, Edyta Stein pisała:

      My wszyscy, którzy jesteśmy wiernymi dziećmi Kościoła i z otwartymi oczami patrzymy na sytuację w Niemczech, obawiamy się, że jeśli milczenie będzie trwało dłużej, wizerunek Kościoła będzie jak najgorszy. Jesteśmy również przekonani, że to milczenie nie będzie w stanie okupić na dłuższą metę pokoju z obecnym niemieckim rządem.

      W ustach mistyczki zafascynowanej dziełami Świętego Jana od Krzyża jest to nadspodziewanie trzeźwa i realistyczna ocena sytuacji.

      Już u progu nazistowskich prześladowań prowadzących do Endlösung der Judenfrage Edyta Stein podniosła protest skierowany do najwyższego zwierzchnika Kościoła katolickiego. Apel o działanie, apel o zaangażowanie autorytetu Kościoła i Stolicy Apostolskiej w obronie Żydów. Nie tylko Żydów katolików, ale wszystkich Żydów. Błagała o przerwanie milczenia. Na próżno. W tej sztuce milczenia ćwiczyć się będzie wytrwale przez lata wojny papież Pius XII, sygnatariusz Reichskonkordatu. Obszerny życiorys Edyty Stein zamieszczony na internetowych stronach watykańskich nie wspomina ani słowem o tym liście. Ciekawe dlaczego? To przecież bardzo piękny przyczynek do życiorysu świętej męczennicy Kościoła.

      Edyta Stein 15 kwietnia 1934 roku wstąpiła do klasztoru i została karmelitanką, przybierając imię siostry Teresy Benedykty od Krzyża, Benedicta a Cruce, czyli „Pobłogosławiona przez Krzyż”. Miała szczególne nabożeństwo do krzyża Chrystusa. W 1938 roku pisała:

      Pod krzyżem zrozumiałam los Ludu Bożego, którego zapowiedź już wówczas [chodzi o 1933 rok, czas objęcia władzy przez nazistów – przyp. J. L.] zaczęła się pojawiać. Myślałam, że zrozumieją, iż jest to Krzyż Chrystusowy, który muszą przyjąć na siebie w imieniu wszystkich. Dzisiaj z pewnością wiem więcej o tym, co znaczy zawrzeć ślub z Panem w znaku Krzyża. Z pewnością nigdy nie będzie można tego pojąć, jest to bowiem tajemnica.

      Z pewnością jest to tajemnica nie do pojęcia przede wszystkim dla kogoś, kto jest poza chrześcijaństwem, tak jak miliony Żydów, wyznawców judaizmu, przeznaczonych na Zagładę. A to niewątpliwie