chłopaki." Wiedział, że zdawali sobie sprawę, że nie jest mu ani trochę przykro, sądząc po sposobie, w jaki na niego patrzyli, ale nie obchodziło go to, co myśleli. "Wygląda na to, że w końcu będę musiał to zrobić sam."
Nie zważając na nich, odwrócił się i rozejrzał po sklepie w poszukiwaniu starego dziadka lub wnuczki, z którą przyszedł się zobaczyć.
Nick wyprostował się i wsunął rękę do głębokiej kieszeni swojego prochowca, w której wycięto podszewkę, dając mu łatwy dostęp do innych rzeczy wszytych w skórę. Miał mały arsenał broni, której nie zawahałby się użyć, przedmioty, których mógłby użyć na wrogu bez zwracania na siebie uwagi innych klientów.
Podążał za mężczyzną, gdy ten szedł w stronę lady i zauważył, że nie patrzył na nic innego w sklepie. Nick miał przeczucie, że nieznajomy nie był tu jako klient, a jego demoniczne psy stróżujące, które obserwowały go teraz przez okno, nie były dobrym znakiem dla pierwszego dnia działalności Gypsy.
Nieznajomy wpatrywał się z zaciekawieniem w Gypsy, gdy ta wychodziła z zaplecza z pudełkiem i podchodziła do drugiej lady, gdzie czekała na nią kobieta.
Nick stanął pomiędzy Gypsy a dziwnym mężczyzną, który ją obserwował. "W czym mogę pomóc?"
Mężczyzna obrzucił go spojrzeniem ze znudzonym wyrazem twarzy sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki. Wyjął formalnie wyglądającą kopertę. "Jestem tylko posłańcem i nie mam złych zamiarów. Mam zaproszenie dla właściciela tego lokalu." Niechętnie odpowiedział bramkarzowi, ale nie dał się tak łatwo zastraszyć.
Nick sięgnął po kopertę, ale mężczyzna odciągnął ją, wkładając z powrotem do marynarki.
"Do rąk własnych" - poinformował go nieznajomy z brytyjskim akcentem i uniesieniem eleganckiej brwi.
Nick wziął głęboki wdech, ale wyczuł tylko zapach człowieka. Odwrócił się i oparł o ladę, spoglądając na dwa demony wpatrujące się w nieznajomego swoimi ciemnymi oczami.
" Masz bardzo dziwne towarzystwo jak na człowieka" - skomentował Nick, nie oczekując odpowiedzi i nie doczekał się jej.
Gypsy spojrzała w stronę okna i zobaczyła dwóch mężczyzn, którzy zamiast wejść do sklepu, wpatrywali się w niego. Natychmiast rozejrzała się za Nickiem i znalazła go z mężczyzną, którego nigdy wcześniej nie widziała.
Mężczyzna miał czarne, jedwabiste włosy, lekko falujące, ledwo sięgające ramion i gruby złoty kolczyk w jednym uchu. Jego opalone policzki były gładkie, wąsy oraz broda dokładnie i designersko przystrzyżone tak, że stanowiły obramowanie idealnych ust. Perfekcja nie kończyła się na tym, zauważyła też długie ciemne rzęsy, które otaczały ciemnobrązowe oczy, będące personą oczu sypialni.
Nie miała wątpliwości, że mógłby uwieść każdą kobietę, która stanęłaby mu na drodze, bez większego wysiłku. Tak, facet był niesamowity i jeśli ostatnie kilka dni czegoś ją nauczyły, to tego, że normalni ludzie nigdy nie wyglądali tak dobrze. Ta wiedza sprawiła, że zdenerwowała się, gdy usiłowała pospiesznie załatwić sprawę zakupu tej kobiety.
Gypsy bardzo się zdenerwowała, spojrzała przez ladę na ładną dziewczynę, która zawsze wydawała tak dużo pieniędzy w jej sklepie, po czym westchnęła z wdzięcznością, gdy wręczono jej duży zwitek gotówki i kazano zatrzymać resztę.
Gypsy uśmiechnęła się, po czym zauważyła, że wśród gotówki znajduje się lista drogich, trudnych do znalezienia przedmiotów zapisanych na kartce papieru. Zerknęła na drugą kobietę, zdając sobie sprawę, że musi ona wiedzieć o nagłym napływie demonów, skoro składa tak dziwne prośby, ale nie miała teraz czasu, by o tym dyskutować.
Gypsy skinęła głową, jakby po prostu zamówiła pudełko czekoladek.
Gdy klientka odeszła z pudełkiem wątpliwych przedmiotów, Gypsy zerknęła w stronę Nicka, widząc, że dwaj mężczyźni stoją naprzeciwko siebie i patrząc na siebie, oceniają się nawzajem.
"W czym mogę pomóc?" zapytała Gypsy podchodząc z drugiej strony lady.
Nieznajomy odwrócił się od Nicka z uśmiechem, "Mam nadzieję, że tak. Czy przypadkiem nie ma tu dzisiaj tego starego pryka, który prowadzi ten sklep?".
Uprzejmy uśmiech Gypsy osłabł, ale już nie raz odpowiadała na to pytanie, odkąd przejęła sklep. "Przykro mi, ale zmarł nieco ponad miesiąc temu. Obserwowała, jak cichy smutek wkradł się do oczu mężczyzny i to ją uspokoiło. Z taką reakcją, na pewno nie był tu po to, by sprawiać kłopoty.
"To może jego wnuczka jest dostępna?" - zapytał spokojnie mężczyzna.
"Jestem jego wnuczką. Czy jest coś, w czym mogę panu pomóc?" zapytała uprzejmie Gypsy.
Mężczyzna zmarszczył lekko brwi w zakłopotaniu, ale szybko ukrył to uprzejmym uśmiechem, "Może. Powiedziano mi, żebym przekazał to właścicielowi." Wysunął kopertę z kieszeni tak, że mogła zobaczyć jej brzeg. Mając obok siebie Pana Szybkiego Rysia, nie był pewien, czy nie zostanie ona wyrwana.
"Jestem współwłaścicielką" - powiedziała Gypsy z dumą, teraz, gdy Lacey wróciła.
Mężczyzna wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, ale w końcu położył kopertę na szklanej powierzchni i popchnął ją w jej stronę.
Zanim Gypsy zdążyła po nią sięgnąć, Nick błyskawicznym refleksem przechwycił kopertę i otworzył tylną klapkę. Przeskanował grubą kartkę papieru w złotym liście, zanim ponownie spojrzał na nieznajomego. Mężczyzna tylko wpatrywał się w niego, jakby był znudzony.
Gypsy skrzywiła się na nadmierną opiekuńczość Nicka, ale kamienny wyraz jego twarzy powstrzymał ją od zażądania koperty. Zważywszy na to, co się tutaj działo, z tego, co wiedziała, wynikało, że jest to groźba śmierci, choć musiała przyznać, że była cholernie ciekawa.
Nick przeszedł na drugą stronę lady, gdzie stała Gypsy i wyjął spod koszuli kaliber 9 mm. Trzymał broń nisko, tak by nikt inny w pomieszczeniu nie mógł zobaczyć wymiany zdań za ladą, z wyjątkiem mężczyzny stojącego bezpośrednio po jej drugiej stronie. Bicie serca mężczyzny było równomierne, podobnie jak jego oddech, więc Nick uznał, że nie stanowi on większego zagrożenia, ale chciał, żeby Gypsy miała się na wszelki wypadek na baczności.
"Zaraz wracam. Nie zapraszaj nikogo do sklepu, gdy mnie nie będzie i zastrzel go, jeśli będzie zbyt blisko", głos Nicka posiadał nutę ostrzeżenia, patrząc na tego drugiego mężczyznę.
"Co," Gypsy zapytała zszokowanym szeptem i spojrzała na Nicka, jakby stracił rozum. "Co jest napisane w tym liście?"
"To tylko zaproszenie, ale mam przeczucie, że zainteresuje Rena. Wyjaśnię Ci, gdy tylko to przejrzy," odpowiedział Nick i skierował się w stronę zaplecza.
Gypsy przeniosła wzrok z powrotem na stojącego przed nią mężczyznę i zapytała cicho: "Co to za zaproszenie?".
Trzymała pistolet za ladą, ale nie spuszczała go z oka. Nie mogła się powstrzymać, ale zarumieniła się, wiedząc, że gdyby teraz pociągnęła za spust, kula trafiłaby go w miejsce, którego żaden mężczyzna nie chciałby zranić. Miała nadzieję, że weźmie to pod uwagę i nie spróbuje niczego głupiego.
"Na cholernie ważną aukcję" - odpowiedział mężczyzna z seksownym uśmiechem.
Oczy Gypsy rozbłysły, gdy usłyszała słowo "aukcja", ale zaraz potem zmarszczyła brwi, zastanawiając się, dlaczego Nick sądzi, że Ren miałby chcieć zobaczyć zaproszenie na aukcję, nawet jeśli byłaby to aukcja podziemna. To nie był pierwszy raz, kiedy dostała zaproszenie przez posłańca.
"Jak ważna?", zapytała całkowicie