Emmanuel Bodin

W Letnim Słońcu


Скачать книгу

radością. W głębi duszy zaczynała być zakochana, a jej życie zaczynało nabierać smaku.

      Swietłana nie była za bardzo głodna, nie zdecydowali się więc na obfity posiłek. Franck otworzył butelkę białego wina, a do tego podał wędzonego łososia w plastrach. Swietłana nie jadła zbyt wiele wieczorami. Na ogół zaspakajała głód zjadając kilka owoców. Była przekonana, że zapewnia to równowagę organizmu. Często porównywała się ze swoją matką o bardziej smukłej sylwetce. Swietłana uważała się za nie dość szczupłą, chociaż nie miała na tym punkcie kompleksów.

      Usiedli obok siebie na łóżku, przed którym znajdował się niski stolik. Swietłana próbowała nauczyć Francka kilku słów po rosyjsku. Niezdarnie powtarzał za nią, ale po chwili ich obce brzmienie ulatywało mu z pamięci. W przeciwieństwie do Swietłany, Franck nie miał zdolności językowych. Jedyny język, jaki udało mu się opanować, to francuski. Kazała mu powiedzieć po rosyjsku: ja lublu tiebia, czyli kocham cię. Z trudem przychodziło mu powtarzanie słów, a Swietłana zanosiła się śmiechem. Bawił ją jego akcent i nie mogła powściągnąć rozbawienia. Franck poczuł nagle gwałtowny przypływ pożądania i zachłannie zaczął ją całować. Swietłana dała się ponieść uniesieniu i w uścisku opadli na materac.

      Namiętnie całując Swietłanę, Franck przesunął dłonie nieco niżej, ale Swietłana odepchnęła go i zapytała, czego od niej tak naprawdę oczekuje. Chociaż sytuacja wydawała się oczywista, chciała wiedzieć, dlaczego zaprosił ją do siebie. Franck wyznał szczerze, że już w parku urzekła go jej spontaniczność i naturalność. Po prostu podobała mu się. Swietłana uśmiechnęła się na te słowa.

      – No dobrze – zawyrokowała. Ta krótka wypowiedź oznaczała zgodę na dalszy ciąg tego, czym i tak już się zajmowali. Kiedy zaczął ją znowu całować, zapytała, czy we Francji relacje zawsze tak szybko się rozwijają. Franck tylko się na to uśmiechnął i wyciągnął rękę w kierunku jej piersi.

      Swietłana wyczuwała szczerość zamiarów Francka, dlatego zgodziła się posunąć tak daleko tego dnia. Nigdy nie spieszyła się z seksem, ale tym razem czuła, że zaszła w niej jakaś zmiana. Stwierdziła, że zachowuje się jak niecierpliwy podlotek, z libido rozpalonym do granic możliwości. Dotychczas, gdy umawiała się z kimś, kolejne spotkania powoli prowadziły do bliższej zażyłości. Francuzi wydawali się bardziej pewni siebie i skoncentrowani na doznaniach zmysłowych. Swietłana zdała sobie sprawę, że najwyraźniej międzynarodowa reputacja francuskiego kochanka nie była przesadą, lecz zaczynała się tym delektować.

      Kiedy ich nagie ciała zetknęły się gwałtownie, Swietłana powiedziała, że nie chciałaby zajść w ciążę i że Franck ma założyć prezerwatywę. Ten uśmiechnął się pod nosem, bo miłość bez zabezpieczenia nie przeszła mu nawet przez myśl. Docenił jednak jej rozwagę, wyjmując z szafki dwa różne opakowania do wyboru. Najwyraźniej dobrze był przygotowany na tę okazję. Swietłana odrzuciła markę, której nie znała, co rozbawiło Francka. Obydwie miały podobną jakość, a Franck nawet wolałby tę drugą, bo była cieńsza, co gwarantowało lepsze doznania. Nieważne – chodziło mu głównie o to, żeby partnerka czuła się pewnie. Założył gumkę odpakowaną przez Swietłanę, która wyciągnęła się na łóżku, gotowa, by w nią wszedł. Zanim przeszli do konkretów, Franck zatopił twarz między uda Swietłany – rzadkością jest, aby kobieta pozostała obojętna na cunnilingus. Swietłana wydała mu się gotowa, aby ją posiąść, co dało mu podstawy do podejrzeń, że jej dotychczasowe doświadczenia nie były nadzwyczajne.

      Swietłana zamknęła oczy, a jej ciałem wstrząsały dreszcze rozkoszy. Ich igraszki były niespieszne, ale dziewczyna pragnęła silniejszych doznań. Seksualność kobiet jest tak różna, że mężczyzna nie jest w stanie niczego przewidzieć do chwili, gdy nastąpi pierwsze zbliżenie. Swietłana była zwolenniczką mocnych wrażeń – dała mu do zrozumienia, że odpowiadają jej energiczne ruchy. Francka nie trzeba było długo prosić – nacierał na nią jak rozjuszony buhaj. Łóżko trzeszczało i podskakiwało rytmicznie, a pokój zalała fala ukropu. Było gorąco jak w saunie – aż zaparowały okna. Swietłana jęczała przepełniona rozkoszą, ale nagle krzyknęła z bólu. Franck ugodził ją w udo – okazał się zbyt żywiołowy. Swietłana poprosiła, aby nieco powściągnął swe żądze. Franck chętnie przystał na to – nie mógłby bez końca utrzymywać nieokiełznanego rytmu. Gra zmysłów łagodnie toczyła się dalej.

      Każde z nich wzięło szybki prysznic, a potem położyli się na łóżku, które przed chwilą było świadkiem ich burzliwych uniesień miłosnych. Swietłana wtuliła się w ramiona partnera, składając głowę na jego piersi – można by powiedzieć, że jego ciało zmieniło się w poduszkę rozkoszy.

      Franck delikatnie pieścił jej włosy, okrywając twarz pocałunkami. Między jednym muśnięciem a drugim zapytał, o której musi jutro wstać, żeby pójść do pracy. Franck nastawił sobie budzik na siódmą, żeby się przygotować. Swietłana zerwała się zaskoczona, tłumiąc wściekłość, nie raczyła odpowiedzieć mu na pytanie.

      – Jak to? Pracujesz jutro? Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś?

      Franck zaniemówił, zaskoczony jej gwałtowną reakcją. Zupełnie się tego nie spodziewał. Przyglądał się spokojnie, jak na nadąsanej twarzy Swietłany pojawia się wyraz dezaprobaty.

      – Rozczarowałeś mnie Franck. Myślałam, że razem spędzimy ranek. Gdybym wiedziała, wróciłabym do siebie.

      – Nie podobał ci się nasz wieczór?

      – Nie o to chodzi! Bardzo mi się podobał. Był bardzo…

      – Przyjemny? – zapytał Franck, wchodząc jej w słowo.

      – Nie! Dużo lepszy! Brak mi słów, żeby opisać, jak mi było. Ale po prostu chciałam się jutro wyspać. Jestem bardzo zmęczona po podróży.

      – Możesz zostać u mnie i spać tak długo jak chcesz, Swieta. Kiedy będziesz chciała wyjść, po prostu zatrzaśnij drzwi, dobrze?

      – Niech będzie.

      Uśmiech powrócił na twarz Swietłany. Znów położyli się, a dziewczyna oparła głowę na piersi Francka. Głaszcząc jej bujne włosy, Franck zastanawiał się, czy dobrze robi, pozwalając jej zostać w swoim mieszkaniu. Poznali się zaledwie kilka dni temu. Co tu można ukraść? Nie ma przecież w domu nic cennego. Dziewczyna wydawała się godna zaufania, niewinna i poza wszelkimi podejrzeniami. Miał nadzieję, że się nie myli. Nie wyglądała na kogoś zdolnego do kradzieży. Wręcz przeciwnie. Skoro chce z nią być, musi jej teraz zaufać. Nie da się zbudować miłości na podejrzeniach.

      Po ostatnim namiętnym pocałunku, kochankowie zasnęli z wolna, w poczuciu spokoju, zaspokojenia i błogiej szczęśliwości.

      Telefon Francka zaczął wibrować o siódmej. Musiał szybko wstać, żeby zdążyć do pracy. Swietłana była jeszcze śpiąca – z trudem otwarła oczy. Zmęczenie opanowało jej zmysły. Franck powiedział, żeby nie przejmowała się nim i spała dalej, ale jego krzątanina między kuchnią, łazienką a sypialnią wyrwała ją ze snu.

      Przygotowanie do wyjścia zajęło mu pół godziny. Rozespana Swietłana leżała wyciągnięta w łóżku, a jej nagie ciało okryte było prześcieradłem. Przyglądała się Franckowi, gdy się ubierał, pił kawę i ogarniał nieco pozostawiony przez nich poprzedniego wieczoru nieład. Przed wyjściem życzył jej miłego dnia, okrywając twarz i szyję niezliczonymi pocałunkami. Widać było, jak oboje rozkoszują się tą chwilą. Franck ociągał się z wyjściem, nie mógł się od niej oderwać. Robił dwa kroki w kierunku wyjścia, po czym zawracał, żeby jeszcze raz ją uścisnąć. Nie mógł opuścić mieszkania. Był całkowicie zaabsorbowany Swietłaną, a ona nijak nie ułatwiała mu tego trudnego zadania. Byli jak zaczarowani; wydawać