Małgorzata Rogala

Punkt widzenia


Скачать книгу

name="not_supported_in_fb2_underline">Matkadzieciom:

      Nie mogę czytać tych bzdur. Sztucznypenisek, to tylko świadczy o tobie, że sprowadzasz się do zwierzaka, który nie panuje nad sobą. Powinni zamykać takich jak ty. A razem z wami tego sędziego, co wypuszcza bandytów. Niech go piekło pochłonie. Mam córkę i zabiłabym, gdyby ktoś jej coś takiego zrobił, a sędzia drania wypuścił.

      

      Matkadzieciom, święta racja. Ciekawe, czy też wypuściłby gwałciciela, jakby zgwałcił mu córkę.

      

      Sędziowie mają wytłumaczenie na wszystko. Jeszcze niech to wyjaśnią tej sponiewieranej dziewczynie. Najlepiej twarzą w twarz, patrząc w oczy. Wiesz, kochana, poobracał cię trochę, ale nie mogę go posłać do pierdla, bo jego tam też mogą poobracać. Rzygać się chce.

      Halina zamknęła pokrywę laptopa, nie była w stanie dalej czytać. Wiedziała, że komentarzy jest znacznie więcej; większość z nich znała na pamięć, szczególnie te z życzeniami wszystkiego najgorszego. Pulsujący ból głowy rozsadzał jej czaszkę, a przed oczami latały czarne mroczki. Skowrońska poczuła, że zbiera się jej na wymioty, podobnie jak internautce. Zerwała się z miejsca i w ostatnim momencie dobiegła do muszli sedesowej.

***

      Pociąg do Gdyni odjeżdżał o godzinie trzynastej pięćdziesiąt z peronu drugiego. Wsiedli do niego w ostatnim momencie i zajęli swoje miejsca w sześcioosobowym przedziale. Wewnątrz dusznego pomieszczenia siedział chłopak ubrany w obcisłą niebieską koszulkę i jasne płócienne spodnie z nogawkami zwiniętymi w rulonik. Wyglądał na mniej więcej dwadzieścia lat, miał ufryzowaną grzywkę, w uszy wciśnięte słuchawki, a oczy wbite w ekran smartfona. Prawdopodobnie słuchał muzyki, ponieważ jego noga poruszała się w stałym rytmie. Agata zajęła miejsce obok niego i zerknęła na wyświetlacz telefonu. Myliła się. Chłopak oglądał horror. Na ekranie telefonu zakrwawiony typ biegał z siekierą za drugim, jeszcze bardziej zakrwawionym osobnikiem. Górska ponownie zerknęła na poruszającą się nogę współpasażera, zatrzymała wzrok na odsłoniętej kostce i wystającej ze sportowego buta krótkiej, białej skarpetce typu stopka. Przeniosła spojrzenie na Sławka, który usiadł naprzeciwko, i zadumała się nad obecnie panującą modą męską, która – jej zdaniem – nadawała młodym mężczyznom zniewieściały wygląd. Omiatając wzrokiem krótko ostrzyżone włosy Tomczyka, jego luźną koszulę oraz klasyczne dżinsy, uznała, że jest tradycjonalistką. Pochyliła się w jego stronę i powiedziała półgłosem:

      – Podobasz mi się.

      – Yyy… Hę? – Oczy Sławka rozszerzyły się ze zdumienia. – Wszystko w porządku?

      – Tak – parsknęła śmiechem.

      Przeniosła uwagę na pozostałych współpasażerów: babcię z dwojgiem wnucząt. Dziewczynka, na oko dziesięcio-, jedenastoletnia, zwinięta w kłębek na siedzeniu przy oknie, grała na swoim smartfonie, zaś jej młodszy brat prosił babcię, by dała mu telefon. Starsza pani odmawiała, twierdząc, że w jej aparacie nie ma żadnych gier, ale malca to nie zniechęcało.

      – Ściągnę gierkę z internetu, babciu. Daj mi, bo umrę z nudów w tym pociągu.

      – Rafałku, nie dam ci swojego telefonu, bo mi rozładujesz do końca baterię, a tu nie ma kontaktu.

      – Chcę grać! – Chłopiec podniósł głos. – Jak ty nie dasz, to niech Ala da. – Wyciągnął palec w kierunku siostry.

      – Nie dam ci, to mój telefon – mruknęła dziewczynka, nie podnosząc głowy. – Dostałeś swój na komunię.

      – Ale tata mi zabrał za karę. Chcę grać! – zaczął krzyczeć Rafałek. – Daj mi pograć!

      – Dobrze, już dobrze – skapitulowała babcia. – Cicho bądź. Dam ci swój telefon, ale tylko na pół godziny, rozumiesz?

      – Tak. – Buzia wnuka rozjaśniła się uśmiechem.

      – Możesz ściągnąć jedną grę, ale żadnych strzelanek.

      – Dobrze, babciu, może być Farma? – spytał. – Albo Polowanie? Zobaczymy, ile świnek zabiję. I lisów.

      – Może być. – Starsza pani wyjęła z torebki aparat i podała wnukowi.

      Agata wymieniła spojrzenia ze Sławkiem.

      – Pójdziemy na kawę?

      Wyszli i skierowali się w stronę wagonu restauracyjnego.

      – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jechałam pociągiem – powiedziała Górska, gdy już siedzieli przy stoliku w Warsie. – Nie miałam pojęcia, że to takie kształcące. – Upiła łyk kawy. – Nie wiedziałam też, że w pociągu można kupić kawę z ekspresu. Kanapka też niczego sobie. – Ugryzła kęs i żuła w milczeniu. – Masz jakiś pomysł? – spytała, przełknąwszy.

      – Na razie wszystko jest mgliste, dużo niewiadomych. – Sławek wzruszył ramionami. – Trzeba zacząć od początku i spróbować prześledzić, co się wydarzyło od momentu wyjazdu Jagody nad morze. Z notatki, którą nam przysłali koledzy z Gdyni, nic nie wynika, czytałaś. Przyjechali, pokłócili się, Jagoda wyjechała. Pytanie, dokąd? Do domu, jak wiemy, nie dotarła. To się kupy nie trzyma. – Dopił swoją kawę. – Nikt nic nie wie? Trudno w to uwierzyć.

      – Okej, dzieciaki na pierwszy ogień – zgodziła się Agata. – W międzyczasie Chudy mógłby ściągnąć akta sprawy tamtej zgwałconej dziewczyny. Treść filmiku oraz tytuł nie pozostawiają wątpliwości, że oba zdarzenia łączą się ze sobą.

      – I lista osób, którymi powinniśmy się zainteresować, gwałtownie się wydłuża – dodał Sławek.

      – Ojciec ofiary, brat? Nie pamiętam, czy miała brata. – Agata włożyła do ust ostatni kęs bułki.

      – Trzeba też sprawdzić, czy miała chłopaka – powiedział Tomczyk. – Zjadłaś?

      – Uhm. – Górska wstała. – Chodźmy.

      W przedziale trafili w sam środek kłótni. Rafałek, pozbawiony po upływie trzydziestu minut aparatu babci, zabrał telefon siostrze i nie chciał oddać.

      – To niesprawiedliwe, że ona gra, a ja nie! Będziemy grać na zmianę – zdecydował zadowolony i schował smartfon za plecami. Siostra rzuciła się na niego i zaczęli się szarpać.

      – Dzieci, uspokójcie się! – Babcia próbowała ściągnąć Alę z wnuka, ale rozzłoszczona dziewczynka trzymała rękę brata w mocnym uścisku. – Dzieci, cisza! Tak nie wolno!

      Tomczyk wyjął książkę z reportażami Makowskiej i odszukał ten, w którym dziennikarka opisała sprawę zgwałconej nastolatki. Górska postanowiła posłuchać muzyki. Założyła słuchawki i zamknęła oczy. Po kilku minutach otworzyła je, ponieważ wrzawa w przedziale trwała w najlepsze i krzyki dzieci zagłuszały dźwięki Blue moon, które sączyły się do jej uszu. Agata zerknęła na siedzącego obok chłopaka, który przerwał oglądanie filmu i przyglądał się z ukosa małym awanturnikom jak ciekawym okazom zoologicznym. Postanowiła zareagować, ale zanim otworzyła usta, Tomczyk zamknął książkę i obrzucił spojrzeniem kłębowisko ciał.

      – Czy wy kochacie swoją babcię? – spytał groźnym tonem.

      Wnuki znieruchomiały.

      – Taaak – wyjąkała po chwili Ala.

      – A ty? – Sławek przeniósł wzrok na Rafała. – Kochasz swoją babcię czy nie?

      – Kocham –