zniknął z twarzy Rosie, gdy dotarło do niej, o czym mówiłem.
– Nie – wyszeptała. – Jakim cudem…? Poważnie? Nie ma mowy, nie możesz być dziesiątym, bo byłeś trzeci. – Pojaśniała, jakby nagle wpadła na genialne rozwiązanie.
Powinienem przewidzieć, że będzie szukała jakiegoś sposobu wywinięcia się z tej sytuacji. W porządku, skoro chce tak to rozegrać, nie mam nic przeciwko temu.
– Dobrze, moja piękna, sama się o to prosiłaś. Znam faceta, który może sprawić, że muzyka przestanie grać. Kiedy uniosę rękę, muzyka umilknie, a ja oświadczę ci się przy wszystkich. Masz może jakiś pierścionek, który mógłbym pożyczyć, a może mam to rozegrać bez pierścionka? – zapytałem, starając się zachować obojętny wyraz twarzy.
Wyglądała na niezdecydowaną, jakby zastanawiała się, czy mówiłem poważnie. Po kilku sekundach najwyraźniej jednak podjęła decyzję. Zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce na piersi.
– Nie wierzę ci – oświadczyła z pewnością siebie.
Wiedziałem od niej, że nienawidzi być w centrum uwagi, dlatego ten plan powinien zadziałać idealnie.
– Sama się o to prosiłaś, skarbie. – Odwróciłem się od niej, żeby spojrzeć na didżeja i szykowałem się do podniesienia ręki. W duchu modliłem się, żeby to wypaliło, bo w przeciwnym razie wyszedłbym na debila. Niemal w tej samej chwili zachłysnęła się powietrzem, chwyciła mnie za nadgarstek i szarpnęła moją rękę w dół.
– Jezu, Nate, jesteś taki wkurzający! – wysyczała. Muszę przyznać, że ze złością było jej cholernie do twarzy.
‒ Dzięki, kwiatuszku. ‒ Pociągnąłem ją w kierunku parkietu do tańca, a ona zamknęła oczy i kręciła głową z niedowierzania. Kiedy dotarliśmy między tańczących, obróciłem się i wziąłem ją za ręce, zarzuciłem je sobie wokół szyi, a sam chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. Jej bliskość była bardzo przyjemna.
‒ Zauważyłeś, że to nie jest wolna piosenka, prawda? ‒ zapytała, gdy zacząłem ją prowadzić. Skinąłem głową. Piosenka niezbyt mi się podobała, miała szybki i mocny rytm. Szczerze mówiąc, wolałbym coś wolnego, przy czym można byłoby się kołysać. Uśmiechnęła się do mnie krzywo i zaczęła tańczyć tak, jak należało. Kręciła przy tym perfekcyjnie tyłeczkiem. Moje ciało reagowało na jej każdy ruch. Czułem, jak narasta mój pociąg do niej ‒ dżinsy stały się za ciasne w kroku. W tańcu przyjrzałem się każdemu centymetrowi jej twarzy i to, że wyglądała na zupełnie wyluzowaną, cholernie mi się podobało.
Kiedy się uśmiechnęła, nie potrafiłem powstrzymać się od odpowiedzenia uśmiechem. Reagowałem odruchowo na jej zachowanie, nasza bliskość sprawiała mi frajdę. Pochyliłem się i dotknąłem czołem jej czoła, spojrzałem w jej duże piwne oczy. Ująłem ją ręką za kark i zanurzyłem palce w jej włosach. Jej oddech przyśpieszył, objęła mnie mocniej za szyję i ocierała się o mnie. Żadne z nas się nie odzywało, ale słowa nie były mi potrzebne. Nigdy wcześniej niczego tak nie przeżywałem, dlatego rozkoszowałem się każdą chwilą na wypadek, gdyby taka okazja miała się nie powtórzyć. Kiedy piosenka się skończyła, odsunęła się lekko ode mnie. Powoli zsunęła dłonie z mojej szyi, kusząco przesunęła nimi po ramionach i piersi. Zagryzłem wargi, żeby nie jęknąć z pożądania.
‒ Dzięki za taniec ‒ wymamrotała. Przechyliłem głowę na bok i zastanawiałem się, czy w jej głosie pobrzmiewało rozczarowanie.
‒ Masz ochotę na jeszcze jeden?
Rosie uśmiechnęła się przepraszająco.
‒ Żałuję, ale umówiłam się z przyjaciółkami, że zatańczę tylko raz z numerem dziesiątym. Dotrzymałam słowa. ‒ Nadal jednak nie odchodziła ode mnie. Wziąłem to za dobry omen.
Odsunąłem ręce od jej talii.
‒ W porządku. Taniec był absolutnie wart pięćdziesięciu dolarów. I tak nie stać byłoby mnie na następny ‒ zażartowałem i nerwowo przeczesałem palcami włosy. Dlaczego, do cholery, tak się przy niej denerwuję? Jezu, weź się w garść, Nate!
Zmarszczyła czoło.
‒ Jakie pięćdziesiąt dolarów? O czym ty mówisz?
Skrzywiłem się, bo właśnie do mnie dotarło, że nie powinienem o tym wspominać. Ale tych słów nie dało się już cofnąć.
‒ Widzisz, musiałem zapłacić tamtym gościom, żeby cię zaczepiali, dzięki czemu mogłem zostać numerem dziesiątym. ‒ Patrzyłem, jak stoi zaszokowana.
‒ Och, czuję się teraz trochę jak dziwka ‒ wyjąkała.
Wybuchnąłem śmiechem, słysząc to skojarzenie.
‒ Jak dziwka? Naprawdę? Czy to oznacza, że przespałabyś się ze mną, gdybym cię zabrał do domu?
Przysunęła się bliżej i uniosła brwi.
‒ Jak, twoim zdaniem, brzmi odpowiedź na to pytanie?
Zamrugałem kilka razy oczami. Jeszcze żadna dziewczyna nie zachowywała się tak przy mnie, bo zwykle wystarczył jeden ruch z mojej strony i wisiały mi na szyi, słuchały tego, co mówię, albo po prostu taksowały mnie wzrokiem. Zadawanie się z dziewczyną, która potrafiła mi się postawić, było odświeżające.
Postanowiłem odpowiedzieć szczerze.
‒ Przypuszczam, że pójdę do łóżka z twoim wyobrażeniem, odrobiną żelu i paczką chusteczek higienicznych.
Wybuchnęła śmiechem i pokręciła głową, a potem uderzyła mnie w pierś.
‒ Im dłużej z tobą rozmawiam, tym bardziej jesteś nieokrzesany.
Ukłoniłem się lekko, jakby to był komplement, dzięki czemu roześmiała się jeszcze głośniej.
‒ A tak przy okazji, dlaczego rodzice dali ci na imię Rosie, jeśli na nazwisko masz Jedyna? To chyba trochę przewrotnie z ich strony? ‒ zapytałem, udając powagę.
Popatrzyła na mnie, jakbym stracił rozum.
‒ Nie nazywam się Rosie Jedyna tylko Rosie York.
Cofnąłem się, udając zaskoczenie.
– Poważnie? Cholera, mógłbym przysiąc, że jesteś Jedyna.
Przewróciła oczami, kiedy wreszcie załapała.
– Miłe. Nie zorientowałam się w pierwszej chwili. Dobra robota.
– Podobało ci się? Wymyśliłem to na poczekaniu wyłącznie dla ciebie.
Jakiś facet tak zapamiętał się w tańcu, który bardziej przypominał napad padaczki, że uderzyłby ją z tyłu, dlatego chwyciłem Rosie za biodra i przyciągnąłem do siebie. Oparła ręce na mojej piersi i spojrzała na mnie. Gdy jej wzrok napotkał moje spojrzenie, temperatura na sali podskoczyła o tysiąc stopni. Pragnąłem jej tak bardzo, że aż bolało.
– Bardzo sprytnie, Nate. Jestem pod wrażeniem i można to umieścić w protokole – drażniła się ze mną.
Pochyliłem twarz i potarłem nosem o jej policzek. Oddech Rosie stał się urywany i zadrżała leciutko, gdy przytknąłem wargi do jej ucha.
– Skoro zrobiłem na tobie takie wrażenie, to może uczcimy to kolejnym tańcem? – wyszeptałem.
Przełknęła głośno ślinę, a ja już wiedziałem, że to działa. Jej opór słabł z każdą chwilą. Przytuliła się do mnie.
– Wspomniałeś, że nie stać cię na następny taniec.
Westchnąłem, bo znowu nas dzielił