i rynek pracy.
Prawdziwym wyznawcom humanizmu wszystko to może się wydawać bardzo pesymistyczne i przygnębiające. Najlepiej jednak będzie nie wyciągać pochopnych wniosków. Historia była świadkiem powstania i upadku wielu religii, imperiów i kultur. Tego rodzaju wstrząsy niekoniecznie są złe. Humanizm dominuje na świecie od trzech stuleci, a to nie aż tak długo. Faraonowie rządzili Egiptem przez trzy tysiące lat, a papieże panowali w Europie przez całe tysiąclecie. Gdybyście powiedzieli jakiemuś Egipcjaninowi z czasów Ramzesa II, że pewnego dnia faraonowie znikną, prawdopodobnie ogarnęłoby go bezbrzeżne zdumienie. „Jak można żyć bez faraona? Kto zapewni porządek, pokój i sprawiedliwość?” Gdybyście powiedzieli ludziom w średniowieczu, że za parę stuleci Bóg umrze, wpadliby w przerażenie. „Jak można żyć bez Boga? Kto nada sens życiu i obroni nas przed chaosem?”
Patrząc wstecz, wielu ludzi sądzi, że zarówno upadek faraonów, jak i śmierć Boga to pozytywne elementy rozwoju historii. Może zawalenie się humanizmu również okaże się dobroczynne. Zwykle boimy się zmian, ponieważ lękamy się tego, co nieznane. Ale jedynym i najważniejszym stałym elementem w dziejach jest to, że wszystko się zmienia.
10. Król Asyrii Asurbanipal zabija lwa: opanowanie królestwa zwierząt.
Część I
Homo sapiens podbija świat
Jaka jest różnica między ludźmi a wszystkimi innymi zwierzętami?
W jaki sposób nasz gatunek podbił świat?
Czy homo sapiens to wyższa forma życia, czy zwykły despota, znęcający się nad słabszymi od siebie?
2
Antropocen
W stosunku do innych zwierząt ludzie już dawno stali się bogami. Nie lubimy zbytnio się w to zagłębiać, ponieważ nie byliśmy szczególnie sprawiedliwymi ani miłosiernymi bogami. Jeśli włączy się kanał National Geographic, pójdzie do kina na któryś film Disneya albo przeczyta jakąś baśniową opowieść, łatwo można odnieść wrażenie, że planetę Ziemię zamieszkują w większości lwy, wilki i tygrysy, które dla nas, ludzi, są równymi przeciwnikami. Król Lew Simba sprawuje władzę nad zwierzętami sawanny, Czerwony Kapturek stara się uniknąć złego wilka, a mały Mowgli dzielnie stawia czoło tygrysowi Shere Khanowi. Jednak w rzeczywistości tych zwierząt już nie ma. Nasze telewizory, książki, fantazje i koszmary wciąż są ich pełne, ale lwy, tygrysy i wilki znikają z naszej planety. Świat zamieszkują przeważnie ludzie i ich udomowione zwierzęta.
11. Diagram kołowy globalnej biomasy dużych zwierząt.
Ile wilków żyje dzisiaj w Niemczech, ojczyźnie braci Grimm, Czerwonego Kapturka i baśniowego złego wilka? Mniej niż setka. (A nawet one są w większości wilkami z Polski, które w ostatnich latach przekradły się przez granicę). Natomiast Niemcy zamieszkuje pięć milionów udomowionych psów. Na całej ziemi wciąż występuje w sumie jakieś 200 tysięcy dzikich wilków, ale udomowionych psów jest ponad 400 milionów53. Na świecie żyje 40 tysięcy lwów, podczas gdy kotów domowych jest 600 milionów; bawołów afrykańskich jest 900 tysięcy, udomowionych krów zaś aż 1,5 miliarda; pingwinów 50 milionów, a kur 20 miliardów54. Od 1970 roku pomimo rosnącej świadomości ekologicznej łączna populacja dziko żyjących zwierząt spadła o połowę (a w 1970 roku wcale nie znajdowała się w rozkwicie)55. W 1980 roku Europę zamieszkiwały dwa miliardy dziko żyjących ptaków. W 2009 roku zostało ich tylko 1,6 miliarda. W tym samym roku Europejczycy wyhodowali dla mięsa i jaj 1,9 miliarda kur56. Obecnie ponad 90 procent dużych zwierząt na świecie (to znaczy tych, które ważą trochę więcej niż kilogram) to ludzie i zwierzęta udomowione.
Naukowcy dzielą historię naszej planety na epoki, takie jak plejstocen, pliocen i miocen. Oficjalnie żyjemy w epoce holocenu. Jednak być może lepiej nazywać ostatnich 70 tysięcy lat epoką antropocenu: epoką ludzkości. W ciągu tych tysiącleci homo sapiens stał się bowiem najważniejszym czynnikiem zmiany w globalnej ekologii57.
Jest to zjawisko niespotykane. Od pojawienia się życia, co nastąpiło jakieś cztery miliardy lat temu, nie zdarzyło się nigdy, by jeden gatunek własnymi siłami zmienił globalną ekologię. Chociaż nie brakowało ekologicznych rewolucji i wydarzeń w rodzaju masowego wymierania gatunków, nie były one spowodowane działaniami jakiejś konkretnej odmiany jaszczurki, nietoperza czy grzyba. Wywoływały je raczej oddziaływania potężnych sił przyrody, na przykład zmiany klimatu, przesunięcia płyt tektonicznych, erupcje wulkanów i zderzenia z asteroidami.
Są ludzie, którzy obawiają się, że dzisiaj znowu grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo w rodzaju potężnych wybuchów wulkanów albo zderzeń z asteroidami. Hollywoodzcy producenci zarabiają na tych lękach miliardy. Jednak w rzeczywistości to niebezpieczeństwo jest niewielkie. Masowe wymieranie zdarza się raz na wiele milionów lat. Owszem, prawdopodobnie kiedyś, w ciągu kolejnych 100 milionów lat, w naszą planetę trafi jakaś wielka asteroida, ale jest rzeczą bardzo mało prawdopodobną, że stanie się to w najbliższy wtorek. Zamiast bać się asteroid, powinniśmy bać się samych siebie.
Homo sapiens zmienił bowiem reguły gry. Temu jednemu gatunkowi małp człekokształtnych udało się w ciągu 70 tysięcy lat przemienić globalny ekosystem w sposób radykalny i niespotykany. Nasz wpływ dorównuje już wpływowi epok lodowcowych i ruchów tektonicznych. W ciągu jednego stulecia może on przewyższyć skutki uderzenia asteroidy, która 65 milionów lat temu wybiła dinozaury.
Tamta asteroida zmieniła bieg ziemskiej ewolucji, ale nie jej fundamentalne reguły, które pozostawały stałe od pojawienia się pierwszych organizmów przed czterema miliardami lat. Przez wszystkie minione eony wszystko, co żyło: czy to wirusy, czy dinozaury, ewoluowało zgodnie z niezmiennymi zasadami doboru naturalnego. W dodatku bez względu na to, jak osobliwe i dziwaczne kształty przyjmowało życie, pozostawało ograniczone do sfery organicznej – czy był to kaktus, czy wieloryb, składał się z organicznych związków chemicznych. Teraz ludzkość jest gotowa zastąpić dobór naturalny inteligentnym projektowaniem i rozciągnąć życie ze sfery organicznej na nieorganiczną.
Nawet jeśli odłożyć na bok te przyszłe perspektywy i spojrzeć tylko wstecz na minione 70 tysięcy lat, jest rzeczą jasną, że antropocen w niespotykany sposób zmienił świat. Wprawdzie asteroidy, tektonika płyt i zmiany klimatu oddziaływały na organizmy na całej kuli ziemskiej, ale ich wpływ był różny na poszczególnych jej obszarach. Nasza planeta nigdy nie stanowiła jednego ekosystemu; była raczej zbiorem wielu luźno ze sobą powiązanych ekosystemów. Kiedy ruchy tektoniczne połączyły Amerykę Północną z Ameryką Południową, doprowadziło to do wymarcia większości południowoamerykańskich torbaczy, ale nie miało żadnego szkodliwego wpływu na kangury w Australii. Kiedy 20 tysięcy lat temu ostatnia epoka lodowcowa osiągnęła apogeum, meduzy zarówno w Zatoce Perskiej, jak i Zatoce Tokijskiej musiały przystosować się do nowego klimatu. Jednak ponieważ między tymi dwiema populacjami nie było żadnych związków, każda z nich zareagowała na zmianę w inny sposób i wyewoluowały w odmiennych kierunkach.
Natomiast homo sapiens zniósł granice dzielące wcześniej kulę ziemską na niezależne strefy ekologiczne. W antropocenie nasza planeta po raz pierwszy stała się jedną ekologiczną całością. Australia, Europa i Ameryka nadal mają inny klimat i inną topografię, jednak ludzie sprawili, że organizmy