Agnieszka Olejnik

Miłość z widokiem na Śnieżkę


Скачать книгу

      Teraz to zupełnie coś innego. Czasem, gdy siedziała nocami i pisała książki, zaglądała na strony pośredników nieruchomości. I wybierała sobie dom marzeń. Taki, w którym chciałaby się zestarzeć. Norbert też wolałby mieszkać w domu. Bardzo lubił majsterkować. Wybudowaliby warsztat, gdzie mógłby trzymać wszystkie swoje maszyny, które kupował w marketach na promocjach. Szlifierkę, wiertarki, wkrętarki. Nie wiedziała, co jeszcze. Zupełnie się na tym nie znała. Mógłby też nie pracować tak dużo. Robiliby sobie dwa miesiące wakacji. Uprawialiby warzywa i mieli czas na wszystko. I ochotę.

      Nawet na seks.

      A może wtedy już by nie umiała pisać takich książek? Może gdyby w życiu nie brakowało jej seksu, to w książkach byłoby go mniej? Ale przecież te książki nie sprzedają się wyłącznie dlatego! Mogłaby napisać thriller albo kryminał. Nawet próbowała przekonać do tego swojego agenta.

      – Dobrze, Alicja – powiedział. – Świetny pomysł. Thrillery erotyczne teraz sprzedają się doskonale.

      – Ale nie erotyczny! – Próbowała protestować.

      – Dobrze, Alicja. Nie musi być erotyczny. Jednak trochę seksu niech tam będzie. Im więcej, tym lepiej.

      No i wyszło jak zawsze.

      Kiedyś napisze książkę o bardzo znanej pisarce, która ukrywała ten fakt przed mężem. I może wymyśli happy end? Moment, w którym mu to mówi?

      Czy Norbert byłby z niej dumny? Pewnie raczej wściekły, że mu nie powiedziała wcześniej. Tego też się bała.

      * * *

      Kiedyś odwiedziła ją teściowa. Kobieta cudowna, ale nieco małomiasteczkowa.

      – Alciu – mówiła zawsze tak na nią. – Przyniosłam ci książkę – powiedziała, wręczając jej grubą cegłę niejakiej Kate O’rally. – Same świństwa, wstyd takie coś czytać. Ale musiałam sobie wyrobić opinię, bo tyle się teraz o tym mówi! Słyszałaś coś o tej autorce?

      Alicja zamarła.

      – A ty, mamo, całą przeczytałaś?

      – No oczywiście! – Teściowa spłonęła rumieńcem. – Przecież musiałam, by wyrobić sobie pogląd na pewne sprawy – powiedziała. – Zresztą wiesz przecież, że solidna jestem i jak zacznę coś, to skończę. Nawet książkę.

      – Podobała ci się? – Alicja zapytała wnikliwie.

      – O takich rzeczach nie będę z tobą rozmawiać! – obruszyła się. – Poczytaj sama. A wiesz, że za miesiąc ma być druga część? – zapytała. – Czytałam, że miała być wcześniej, ale podobno pisarka się nie wyrobiła na czas i przez to były wszędzie opóźnienia. Mówię ci, Alciu, niesolidni ci ludzie. Czytałam, że się tłumaczyła sprawami rodzinnymi. Ja zawsze mówię, jak ktoś chce, to potrafi. Na przykład ty, Alciu. I rodzinę ogarniasz, i zawodowo sobie dobrze radzisz. Ja mówiłam Steni, że gdybyś ty palcem kiwnęła nad tą klawiaturą, tobyś takich pięć napisała. Albo chociaż mogłabyś ją przetłumaczyć. Z pewnością zrobiłabyś to lepiej.

      * * *

      Alicja była pewna, że zrobiłaby to lepiej. Ale wtedy to już z kolejną książką z pewnością by nie zdążyła. Tak jak teraz. Teściowa była w szpitalu, Kamila leczyła złamane serce, a ona po prostu nie mogła pisać. Czasem tak jest. Presja wydawcy i agenta była ogromna. Nawet napisała do niego maila, że odda zaliczkę, rzuci wszystko i pojedzie w Bieszczady.

      – Aliszia, holiday? – zapytał, gdy zadzwonił.

      – Żadne wakacje. U nas jak się ma serdecznie wszystkiego dość, to mówi się, że rzuca się wszystko i jedzie w Bieszczady. Albo rzuca się wszystko i idzie się całować – dodała. – Bieszczady to takie góry.

      – A właśnie. Góry. Bo dostałaś zaproszenie na bal. Twój polski wydawca chce cię uhonorować i chyba dać ci tam jakąś nagrodę. Co z tym robimy?

      – Ujawniamy się? – zaproponowała.

      – A może wynajmiemy jakąś modelkę, żeby tam za ciebie pojechała. Ostatnio, gdy na Skypie rozmawialiśmy, nie wyglądałaś najlepiej.

      – Ostatnio, jak rozmawialiśmy, nie spałam ponad dobę, bo kończyłam pisać książkę! – zdenerwowała się Alicja. – Ja potrafię wyglądać dobrze!

      – Nie wątpię – powiedział agent tonem, jakby w to bardzo powątpiewał.

      – A gdzie ten bal? – zapytała Alicja.

      – Wielki Bal Ducha Gór w Karpaczu.

      – O Jezu! Ale to nie Bieszczady! – zawołała Alicja.

      – Ale góry. Nie można rzucać wszystkiego i jechać w Sudety?

      – Michael, powiedz mi, czy ty chcesz, bym tam pojechała, czy nie?

      – I tak, i nie – powiedział agent. – Jeśli tam pojedziesz, zniknie cała aura tajemniczości, na której bazuje promocja.

      – Szczególnie po tych zdjęciach, które ostatnio zalały internet.

      – Pokazywałem ci je przecież!

      – Tak, ale byłam pewna, że to na okładkę, a nie do promocji.

      – Moja droga, mówiło się o tym! A to najważniejsze!

      * * *

      Alicja miała wątpliwości, czy to było najważniejsze. Świat obiegły zdjęcia kobiety w czarnej, ledwo co zakrywającej ciało bieliźnie i w masce zupełnie zakrywającej twarz. Były podpisane: „Kim jest tajemnicza Kate O’rally? Poznaje ktoś?”.

      Nieważne, że w tajemniczą autorkę wcieliła się pierwsza wicemiss stanu Waszyngton. Twarzy nie było widać, a było na co popatrzeć. Alicja prawie że zwolniła za to Michaela. Miała już dość ukrywania wszystkiego przed światem. Chciała, jak każda kobieta, błyszczeć i potrzebowała, by po prostu ktoś na nią spojrzał i powiedział, że osiągnęła sukces. Że zrobiła dobrą robotę. Oczywiście wiedziała o tym, ale to było takie miłe, gdy inni głaskali. Próżność? Pewnie tak. Niemniej jednak bardzo jej tego brakowało.

      * * *

      Słyszała wcześniej o tym Balu Ducha Gór. Celebryci, piłkarze, artyści i politycy. Każdemu zależało, by tamtego dnia pojawić się w Karpaczu. Zaproszenia dostawałeś, gdy byłeś kimś. I ona takie zaproszenie miała dostać. A w zasadzie nie ona, a wymyślona przez nią Kate O’rally, która pisała książki „że aż wstyd” – jak mawiała jej teściowa, co nie przeszkadzało jej tych książek czytać. Bo przecież ona, zwykła Kowalska, takiego zaproszenia by nie dostała.

      Wyobrażała sobie, jakie byłoby zdziwienie, że ta znana Kate jest Polką. Wyobrażała sobie, jak wtedy byłoby o niej głośno. Może czas, by faktycznie to zrobić? By powiedzieć o tym światu?

      Rozmyślała pół nocy. Nie mogła zasnąć. Wstała i napisała e-mail do Michaela. Napisała, że ma dosyć już tej „aury tajemniczości” i że zdradzi wreszcie swoją tożsamość.

      – A babcia Zosia? – zapytał Michael, który natychmiast zadzwonił do niej na Skypie. Znał teściową z opowiadań i jej stosunek do książek erotycznych również.

      – Będzie musiała jakoś to przeżyć. – Alicja wzruszyła ramionami.

      – Nie rób tego babci Zosi! – powiedział. – Poza tym jest jeszcze jedna sprawa.

      – Jaka?

      – Ja już do nich napisałem, że nie ma szans, byś tam pojechała.

      – Przecież ja