Ewa Pirce

Zapisane w pamięci


Скачать книгу

nagromadziło.

      Nie byłem pewien, ile czasu tam spędziłem, ale kiedy skończyłem, byłem cały mokry, moje mięśnie drżały, a złość wyparowała. Wróciłem na górę, wziąłem szybki prysznic i położyłem się z nadzieją, że tak intensywny trening pomoże mi szybko zasnąć.

      Leżałem w łóżku wyczerpany, wciąż próbując wyrzucić ją ze swojego umysłu. Nagle coś do mnie dotarło. Ja, wielki i niezwyciężony wojownik, ktoś, kto wygrał każdą możliwą walkę, ktoś, kto pokonał samą śmierć, ma się poddać? I to tylko dlatego, że dziewczyna, której pragnie, boi się z nim związać? O nie! Niedoczekanie.

      Zwinąłem poduszkę i wsunąłem ją sobie pod głowę. Zacząłem intensywnie myśleć. Po kilkunastu minutach wewnętrznych batalii zasnąłem, całkiem spokojny. Sam ze sobą ustaliłem, że jutrzejszy dzień będzie dniem, w którym zacznę o nią walczyć. Czy tego chciała, czy nie. Tylko ona mogła ocalić mnie przed nicością i nie zamierzałem zaprzepaścić tej szansy.

      I Bóg mi świadkiem – będzie moja.

      RUNDA 9

      Powiedz mi, co myślisz, powiedz mi, co czujesz.

      Czy to fałsz, czy prawda?

      Czy to jest to, na co miałaś nadzieję,

      to, o czym marzyłaś?

      Czy to coś dziwnego, czego nigdy nie widziałaś?

      Czy to cię podnosi ku światłu,

      czy wysyła cię wściekłą w noc?

      Gdzie się to zaczęło i czy kiedykolwiek się skończy?

Matthew Barber, Where the river bends

Eva

      Biegłam przed siebie, bojąc się odwrócić. Nie wiedziałam, czy bardziej przerażało mnie to, że zobaczę za sobą Aleksa, czy to, że go tam nie będzie. Chciałam wrócić, naprawdę chciałam, ale widok dziewczyny, z którą rozmawiał, utwierdził mnie jedynie w przekonaniu, że nie powinnam, że nie mogę związać się z kimś takim jak on. Wystarczyła chwila, by znalazł sobie pocieszenie. Nie potrafiłam dać mu tego, co mogła zaoferować mu każda inna dziewczyna pozbawiona bagażu, jaki dźwigałam ja. Dlatego nie powinnam mieć pretensji, że zaprosił na randkę kogoś innego.

      Zatrzymałam się, ponieważ obraz przed moimi oczami stawał się coraz bardziej rozmazany. Dopiero po paru sekundach zorientowałam się, że płaczę. Podniosłam dłoń do twarzy, by otrzeć spływające po niej łzy. Serce mi łomotało, a nogi trzęsły się jak galareta. Byłam kłębkiem nerwów. Swoje irracjonalne zachowanie tłumaczyłam zmianą otoczenia i klimatu. Za nic w świecie nie chciałam przyznać, że sprawcą moich łez był pewien niebieskooki mężczyzna, który rozgościł w moim umyśle.

      Czy postępowałam właściwie? Odsunęłam od siebie uporczywe myśli o Aleksie i o tym, jak konsekwentnie niszczyłam sobie życie, choć przecież miałam zbudować je na nowo. Nie mogłam teraz tego roztrząsać, inaczej rozsypałabym się na środku tej pustej ulicy. Nabrałam powietrza do płuc i przytłoczona emocjami, podążyłam w kierunku domu. Bolały mnie nogi i czułam się nad wyraz paskudnie. Byłam rozbita wewnętrznie i pozwoliłam, by trawiły mnie wyrzuty sumienia. Pozostała mi tylko nadzieja, że może z czasem będzie łatwiej.

      Weszłam do pogrążonego w ciemnościach mieszkania. Potrzebowałam rozproszenia i miałam nadzieję, że Jessica mi w tym pomoże. Niestety mojej kuzynki nie było w domu. Nie miałam już siły mierzyć się ze swoimi mrocznymi myślami. Nie chciałam też myśleć o Aleksie. Potrzebowałam znieczulenia. Pamiętając, że Jess zawsze ma jakiś alkohol, skierowałam się do kuchni. W lodówce znalazłam butelkę wypełnioną do połowy przeźroczystym płynem. Wzięłam ją, a także karton soku pomarańczowego. Wyposażona w płyny i kubek z jednorożcem, ruszyłam do swojego pokoju.

      Rozsiadłam się na łóżku, napełniłam kubek do połowy i od razu wychyliłam. Jeszcze nie przełknęłam, a już czułam, jak wódka pali mnie w gardło. Odkręciłam sok i szybko przepiłam, usuwając to okropne uczucie w ustach. Zanim przygotowałam sobie kolejnego drinka, włączyłam iPoda. W głośnikach wybrzmiało One Little Piece of My Love Matthew Barbera.

      Kochałam muzykę. Była moim osobistym, niezastąpionym, jedynym w swoim rodzaju terapeutą. Nie mogłam słuchać jej przez bardzo długi okres, więc kiedy tylko otrzymałam pierwszą wypłatę, kupiłam iPoda. Każda nuta, każdy dźwięk i słowo były opatrunkiem na powstałą w umyśle, duszy i sercu ranę.

      Podniósłszy się z łóżka, zdjęłam z siebie ciuchy, zostając jedynie w bieliźnie. Nie zgodziłam się na zamontowanie luster w pokoju, żeby nie musieć na siebie patrzeć. Jednak pod wpływem krążącego w żyłach alkoholu poczułam przypływ odwagi. Ruszyłam do łazienki, gdzie znajdowało się jedno wkomponowane w ścianę duże zwierciadło.

      Stanęłam przed nim z lekką niepewnością. Uniosłam głowę, by móc na siebie spojrzeć. Tak dawno na siebie nie patrzyłam, że gdy moje oczy spotkały swoje lustrzane odbicie, w pierwszej chwili chciałam się wycofać. Włożyłam całą siłę woli, by tego nie zrobić. Otaksowałam swoją sylwetkę z góry na dół i z zaskoczeniem stwierdziłam, że nie wyglądałam najgorzej. Moje ciało nadal szpeciły okropne blizny, które przypominały mi o przeszłości, ale stało się ono bardziej kobiece. Piersi miałam pełniejsze, a biodra krąglejsze. Nie przeszkadzała mi nawet ta mała fałdka na brzuchu, powstała zapewne od jedzenia zbyt dużej ilości makaronu i czekolady. Włosy mi odrosły i lśniły, cera nabrała blasku, a w oczach zagościł błysk. Dotarło do mnie, że stworzyłam przerysowany obraz własnej osoby. Nie wyglądam tak źle, jak zakładałam. Prawdziwy problem tkwił w mojej głowie Zrozumiałam, że jeśli nie zaakceptuję siebie taką, jaką jestem, i nie pogodzę się z tym, co wydarzyło się w moim życiu, nigdy nie będę szczęśliwa. Łatwiej powiedzieć niż zrobić – zadrwił ten wredny głos w mojej głowie.

      Opuszkami palców musnęłam małe plamki znajdujące się tuż pod biustonoszem. Odpięłam go drżącymi dłońmi i odrzuciłam na posadzkę. Przechyliłam głowę, by móc lepiej przyjrzeć się nagim piersiom. Prześledziłam palcem mapę blizn. Kiedyś były ładne – przebiegło mi przez myśl. Krągłości pozostały, ale nie były już tak gładkie i nieskazitelne. Aksamitną niegdyś skórę zastąpiły blizny. Jedna była bardziej obrzydliwa od drugiej. Prawa pierś nie była już idealnie krągła, znaczyło ją wybrzuszenie na szczycie – ślad po ugryzieniu – ale nadal wyglądała dość dobrze.

      Z duszą na ramieniu przeniosłam wzrok na drugą pierś. Nie trzeba było długo czekać, żeby na widok głębokiej rany, wokół której skóra marszczyła się w nienaturalny sposób, ścisnął mi się żołądek.

      Smutne było to, że nawet nie pamiętałam, kto to zrobił i kiedy. Miałam wiele luk i dziur w pamięci. Podejrzewam, że podawano mi coś, co sprawiało, że traciłam świadomość. Byli klienci, których to podniecało.

      Każdy ślad, jaki na mnie pozostawili, już zawsze będzie mi przypominał o tym, skąd się te blizny wzięły. Byłam pewna, że nawet kiedy bardzo będę się starała żyć jak normalny człowiek, nigdy nie stanę się jednym z nich. Nigdy nie wymażę z pamięci tego, co przeżyłam. Niektórych blizn nie pozbędę się już nigdy.

      Mój umysł zaczynał dryfować w nieodpowiednim kierunku. Potrząsnęłam głową, żeby czym prędzej wyrzucić te natrętne, bolesne wspomnienia z umysłu. Nie udało mi się, zabrnęłam za daleko.

      Siedziałam w zatęchłym pokoju. Zza ściany dobiegały odgłosy rozmów i śmiechów. Modliłam się do Boga, żeby on dziś po mnie nie przyszedł. Błagałam go w myślach, trzęsąc się na całym ciele. Bolały mnie żebra, prawe oko było tak spuchnięte,