Ignacy Krasicki

Satyry


Скачать книгу

      Ignacy Krasicki

      SATYRY

      Część pierwsza

      Do króla

      Im wyżej, tym widoczniej; chwale lub naganie[1]

      Podpadają królowie, najjaśniejszy panie!

      Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka.

      Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.

      Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej baczne[2],

      Pozwolisz, mości królu, że od ciebie zacznę.

      Jesteś królem, a czemu nie królewskim synem[3]?

      To niedobrze; krew pańska jest zaszczyt przed gminem[4].

      Kto się w zamku urodził, niech ten w zamku siedzi;

      Z tegoć powodu nasi szczęśliwi sąsiedzi.

      Bo natura na rządczych pokoleniach[5] zna się:

      Inszym powietrzem żywi, inszą strawą pasie.

      Stąd rozum bez nauki, stąd biegłość bez pracy;

      Mądrzy, rządni, wspaniali, mocarze, junacy —

      Wszystko im łatwo idzie; a chociażby który

      Odstrychnął się na moment od swojej natury,

      Znowu się do niej wróci, a dobrym koniecznie

      Być musi i szacownym[6] w potomności wiecznie.

      Bo od czegoż poeci? Skarb królestwa drogi[7],

      Rodzaj możny w aplauzy[8], w słowa nieubogi,

      Rodzaj, co umie znaleźć, czego i nie było,

      A co jest, a niedobrze, żeby się przyćmiło,

      I w to oni potrafią; stąd też jak na smyczy

      Szedł chwalca za chwalonym, zysk niosąc w zdobyczy,

      A choć który fałsz postrzegł, kompana nie zdradził;

      Ten gardził, ale płacił, ów śmiał się, lecz kadził.

      Tyś królem, czemu nie ja? Mówiąc między nami,

      Ja się nie będę chwalił, ale przymiotami

      Niezłymi się zaszczycam. Jestem Polak rodem,

      A do tego i szlachcic, a choćbym i miodem

      Szynkował, tak jak niegdyś ów bartnik w Kruszwicy[9],

      Czemuż bym nie mógł osieść na twojej stolicy?

      Jesteś królem — a byłeś przedtem mości panem;

      To grzech nieodpuszczony. Każdy, który stanem

      Przedtem się z tobą równał, a teraz czcić musi,

      Nim powie: „najjaśniejszy”, pierwej się zakrztusi[10];

      I choć się przyzwyczaił, przecież go to łechce:

      Usty cię czci, a sercem szanować cię nie chce.

      I ma słuszne przyczyny. Wszak w Lacedemonie[11]

      Zawżdy siedział Tesalczyk[12] na Likurga[13] tronie,

      Greki archontów[14] swoich od Rzymianów brali,

      Rzymianie dyktatorów[15] od Greków przyzwali[16];

      Zgoła, byle był nie swój, choćby i pobłądził,

      Zawżdy to lepiej było, kiedy cudzy rządził.

      Czyń, co możesz, i dziełmi sąsiadów zadziwiaj,

      Szczep nauki, wznoś handel i kraj uszczęśliwiaj —

      Choć wiedzą, chociaż czują, żeś jest tronu godny,

      Nie masz chrztu, co by zmazał twój grzech pierworodny.

      Skąd powstał na Michała ów spisek zdradziecki?

      Stąd tylko, że król Michał zwał się Wiszniowiecki.

      Do Jana, że Sobieski, naród nie przywyka,

      Król Stanisław dług płaci za pana stolnika[17].

      Czujesz to — i ja czuję; więc się już nie troszczę,

      Pozwalam ci być królem, tronu nie zazdroszczę.

      Źle to więc, żeś jest Polak; źle, żeś nie przychodzień;

      To gorsza (luboć, prawda, poprawiasz się co dzień) —

      Przecież muszę wymówić, wybacz, że nie pieszczę —

      Powiem więc bez ogródki: oto młodyś jeszcze.

      Pięknież to, gdy na tronie sędziwość się mieści;

      Tyś nań wstąpił mający lat tylko trzydzieści[18],

      Bez siwizny, bez zmarszczków: zakał[19] to nie lada.

      Wszak siwizna zwyczajnie talenta posiada,

      Wszak w zmarszczkach rozum mieszka, a gdzie broda siwa,

      Tam wszelka doskonałość zwyczajnie przebywa.

      Nie byłeś, prawda, winien temu, żeś nie stary;

      Młodość, czerstwość i rześkość piękneż to przywary,

      Przecież są przywarami. Aleś się poprawił:

      Już cię tron z naszej łaski siwizny nabawił.

      Poczekaj tylko, jeśli zstarzeć ci się damy,

      Jak cię tylko w zgrzybiałym wieku oglądamy[20],

      Będziem krzyczeć na starych, dlatego żeś stary.

      To już trzy, com ci w oczy wyrzucił, przywary.

      A czwarta jaka będzie, miłościwy panie?

      O sposobie rządzenia niedobre masz zdanie.

      Król nie człowiek. To prawda, a ty nie wiesz o tym;

      Wszystko ci się coś marzy o tym wieku złotym[21].

      Nie wierz bajkom! Bądź takim, jacy byli drudzy.

      Po co tobie przyjaciół? Niech cię wielbią słudzy.

      Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją.

      Cóżeś zyskał dobrocią, łagodnością twoją?

      Zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb, a będziesz wielkim;

      Tak się wsławisz a przeciw nawałnościom wszelkim

      Trwale się ubezpieczysz. Nie chcesz? Tym ci gorzej:

      Przypadać