Ignacy Krasicki

Bajki i przypowieści


Скачать книгу

ale ginie».

      Dwa psy

      «Dlaczego ty śpisz w izbie, ja marznę na mrozie?» —

      Mówił mopsu[45] tłustemu kurta[46] na powrozie.

      «Dlaczego? Ja ci zaraz ten sekret wyjawię —

      Odpowiedział mops kurcie — ty służysz, ja bawię».

      Dwa żółwie

      Nie żałując sił własnych i ciężkiej fatygi[47],

      Dwa żółwie pod zakładem poszli na wyścigi.

      Nim połowę do mety drogi ubieżeli,

      Spektatorowie[48] poszli, sędziowie zasnęli.

      Więc rzekła im jaskółka: «Lepiej się pogodzić;

      Pierwej niżeli biegać, nauczcie się chodzić».

      Dziecię i ojciec

      Bił ojciec rózgą dziecię, że się nie uczyło;

      Gdy odszedł, dziecię rózgę ze złości spaliło.

      Wkrótce znowu Jaś krnąbrny na plagi zarobił,

      Ojciec rózgi nie znalazł; — i kijem go obił.

      Dzwon

      Częstokroć samochwalcy przykrości doznają.

      Mówił dzwon: «Gdy ja wołam, wszyscy mnie słuchają»,

      «Prawda — rzekł mu ktoś z boku — ale przydaj i to:

      Nigdy byś nie zadzwonił, gdyby cię nie bito».

      Filozof

      Zaufany filozof w zdaniach przedsięwziętych[49]

      Nie wierzył w Pana Boga, śmiał się z wszystkich świętych.

      Przyszła słabość, aż mędrzec, co firmament mierzył,

      Nie tylko w Pana Boga — i w upiry[50] wierzył.

      Filozof i orator

      Filozof dysputował o prym[51] z oratorem[52].

      Gdy się długo męczyli mniej potrzebnym wsporem[53],

      Nadszedł chłop. «Niech nas sądzi!» — rzekli razem oba.

      «Co ci się — rzekł filozof — bardziej upodoba?

      Czy ten, który rzecz nową stwarza i wymyśla,

      Czy ten, co wymyśloną kształci[54] i określa?»

      «My się na tym — chłop rzecze — prostacy, nie znamy,

      Wolałbym jednak obraz aniżeli ramy».

      Fiałek i trawa

      W cieniu drzew rozłożystych na pięknej murawie

      Zeszedł[55] razu jednego fijałek przy trawie.

      Ta się bujno wzmagała; on, przejęty strachem,

      Krył się, jak mógł; na koniec wydany zapachem.

      Gdy się z zguby sąsiada, zazdrosna, weseli,

      Kosarze i fijałki, i trawę podcięli.

      Furman i motyl

      Ugrzązł wóz, ani ruszyć już się nie mógł w błocie;

      Ustał furman, ustały i konie w robocie.

      Motyl, który na wozie siedział wtenczas prawie,

      Sądząc, że był ciężarem w takowej przeprawie,

      Pomyśli sobie: «Litość nie jest złym nałogiem».

      Zleciał i rzekł do chłopa: «Jedźże z Panem Bogiem!»

      Gospodarz i drzewa

      Gospodarz, o ozdobie myśląc i wygodzie,

      Zbyt obcinał gałęzie drzew w swoim ogrodzie.

      Przyszła jesień; daremnie na wiosnę pracował —

      I szpaleru[56] nie zrobił, i drzewa popsował[57].

      Groch przy drodze

      Oszukany gospodarz turbował[58] się srodze[59]:

      Zjedli mu przechodzący groch zeszły[60] przy drodze.

      Chcąc wetować[61] i pewnym cieszyć się profitem[62],

      Drugiego roku wszystek groch posiał za żytem.

      Przyszło zbierać; gdy mniemał mieć korzyść[63] obfitą,

      Znalazł i groch zjedzony, i stłoczone żyto[64].

      Niech się miary trzymają i starzy, i młodzi:

      I ostrożność zbyteczna częstokroć zaszkodzi.

      Hipokryt[65]

      Mniej szkodzi impet jawny niźli złość ukryta.

      Ukąsił idącego brytan hipokryta.

      Rzekł nabożniś: «Psa obić nie bardzo się godzi,

      Zemścijmy się inaczej, lepiej to zaszkodzi».

      Jakoż widząc, że ludzie za nim nadchodzili,

      Krzyknął na psa, że wściekły; w punkcie go zabili.

      Jagnię i wilcy

      Zawżdy[66] znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie.

      Dwóch wilków jedno w lesie nadybali[67] jagnię;

      Już go mieli rozerwać; rzekło: «Jakim prawem?»

      «Smacznyś, słaby i w lesie!» — Zjedli niezabawem[68].

      Jastrząb i sokół

      Niech zważa, z kim ma sprawę, kto chce być junakiem.

      Jastrząb, że się z niejednym dobrze spotkał[69] ptakiem,

      Chciał sokoły wojować; śmiał się sokół lotny.

      Na koniec z zuchwałości takowej markotny[70],

      Porwał go; a gdy ostre szpony wskroś przebodły,