Amy Blankenship

Powiązania


Скачать книгу

czymś, po czym wziął klucz do pokoju, który znajdował się zaraz obok jego.

      Będzie czuł się bezpieczniej, gdy będzie mógł mieć baczne oko na Angel… zwłaszcza w nocy.

      Rozdział 2: „Sekrety”

      Angel stanęła przed szklanymi drzwiami, zerkając przez nie na babcię. Domyśliła się, że o tej porze dnia Izabela Hart będzie przebywać w olbrzymim ogrodzie zimowym wychodzącym na ogród. Czuła, jak jej serce się ścisnęło gdy ujrzała, jak babcia dotyka guzików na swoim wózku inwalidzkim zbliżając się do drzwi na taras prowadzących do ogrodu.

      Kiedy widziała ją po raz ostatni, stała dumna i wysoka, ocierając łzy z oczu przy pożegnaniu. Angel położyła dłoń na ogromnych, szklanych drzwiach, wzięła głęboki oddech i otworzyła je.

      â€žBabciu!” Angel uśmiechnęła się i pobiegła do niej przez pokój. Jej uśmiech się poszerzył, gdy zobaczyła jak oczy jej babci rozszerzają się z zadowolenia. Pochyliła się i serdecznie ją uścisnęła. „O Boże, tak bardzo za tobą tęskniłam!”

      Izabela zamknęła oczy ciesząc się prawdziwym uściskiem. To właśnie tak bardzo kochała w Angel i Tristanie…nie byli zakłamani jak reszta rodziny. Kiedy kogoś kochali… to kochali całym sercem.

      â€žJest mój aniołek” Izabela poklepała ją lekko po plecach. Czuła, że część jej sił wróciła do niej jak tylko Angel się zbliżyła. Dziewczyna zawsze miała swoje sposoby, by ją podnieść na duchu i sprawić, że czuła się kochana. Ale ni powstrzyma jej to przed wykorzystaniem swojej choroby do końca. „Cieszę się, że udało ci się przyjechać by się ze mną potkać po raz ostatni” pozwoliła, by głos uwiązł jej w gardle – jakby to była bardzo smutna myśl

      â€žCo?” Angel odetchnęła i odsunęła się trochę, by móc spojrzeć na nią. „Babciu! O czym ty mówisz?” samo słuchanie o tym raniło jej serce i oczy napełniały się łzami.

      â€žOj, nie mówmy już o mnie, skarbie. Opowiedz mi o wszystkim, co przegapiłam przez te kilka lat i kim jest ten tak zwany chłopak, o którym słyszałam plotki?” – Izabela delikatnie zmarszczyła brwi. „Nie mogę uwierzyć, że moja mała wnuczka próbuje dorastać w miejscu tak bardzo oddalonym ode mnie, a ja nie mogę tego oglądać.”

      *****

      Tristan wyszedł z pokoju Ashtona. Gdy zamykał za sobą drzwi, poczuł wibracje telefonu w kieszeni. To był Ray, więc szybko odebrał. “Hej, Ray - co tam?”

      â€žLimuzyna właśnie wyjechała, a twoja dziewczyna jest w drodze na szczyt góry. Wydaje się, że to ostatni dozwolony transport. Dalej chcesz, żebym zamknął bramę tu na dole?” zapytał Ray, chociaż wiedział, że takie były instrukcje Izabeli.

      â€žTak, babcia wyraźnie zaznaczyła, że nie chce żadnych nieproszonych gości.” potwierdził Tristan. „Po prostu zamknij ją dobrze i przychodź na górę – będzie zabawa. Jeśli ktoś będzie musiał wyjechać… cóż, ktoś ich odeskortuje na dół”

      â€žDobry plan” wymruczał Ray.

      Rozłączył się i zamknął ciężkie, żelazne wrota. Zatrzaskując trzy grube kłódki, spojrzał na wysoki, ostro zakończony płot. Kątem oka dostrzegł wieżę telefoniczną i skierował się w jej kierunku. Była to jedyna wieża telefoniczna w promieniu około pięćdziesięciu mil – miał dziwne wrażenie, że już niedługo będzie zupełnie bezużyteczna.

      *****

      Angel wyszła na zewnątrz przez drzwi tarasowe. Potrzebowała chwili, by ochłonąć po szoku, jakim było zobaczenie babci, która wyglądała tak krucho na wózku inwalidzkim. Za każdym razem, gdy podnosiła kwestię jej zdrowia, Izabela odchodziła od tematu pytając ją o coś innego.

      Po krótkiej wizycie babcia stwierdziła, że jest zmęczona i musi się położyć na resztę dni, ale zmusiła Angel do złożenia obietnicy, że odwiedzi ją ponownie rano. Zmartwiło ją to, że babcia kładzie się spać tak wcześnie – zastanawiała się, jak poważnie jest chora. Babcia była w świetnej kondycji gdy opuszczała Azyl i wyjeżdżała do Kalifornii. Można było nawet powiedzieć, że wglądała kwitnąco po śmierci dziadka.

      Angel zacisnęła a usta na myśl o starym człowieku, którego zawsze uważała za potwora. W całym swoim życiu nigdy nikogo nie nienawidziła, ale kilka godzin przed tym jak spadł ze schodów, przyłapał ją i Huntera jak wracali ze wspólnej, solowej wycieczki nad staw.

      Dzidek wrzeszczał na nią, że jest już zbyt duża na zabawy z indiańską hołotą z rezerwatu. Kazał Hunterowi się wynosić z góry i zatrzasnął za nim drzwi. Bolało ją serce, gdy patrzyła jak odchodzi. Kiedy próbowała się za nim wstawić, dziadek uderzył ja tak mocno, że upadła.

      Angel krzyknęła z bólu, ale nie powiedziała nic więcej – wiedziała, że dziadek prawdopodobnie miał rację. Nic niw wiedział o tym, że ona i Hunter robili rzeczy, których nie powinni byli robić… całowali się, dotykali, eksperymentowali. Gdyby o tym wiedział, uderzyłby ją więcej niż raz.

      â€žWidzisz, mówiłem ci, że to nie rzeźba anioła – to naprawdę Angel” – ktoś zaśmiał się z tyłu i od razu przepłoszył jej melancholię. Odwróciła się i uśmiechnęła widząc jednojajowych bliźniaków Wuja Roberta – Devina i Damiena.

      â€žO mój Boże, ale wyrośliście!” uśmiechała się, gdy każdy z nich po kolei ściskał ją i okręcał w kółko. Byli w tym samym wieku co Tristan, ale jakimś sposobem przerośli go przez ostatnie dwa lata. Mieli co najmniej metr dziewięćdziesiąt wzrostu i wyglądali jak bramkarze przed klubem. Obaj mieli ubrane czarne, obcisłe koszulki z logo Azylu z przodu.

      Położyła dłonie na ich ramionach, obserwując dumę w ich szarych oczach. „Wydaje mi się, że to mówi mi wszystko o tym, co robiliście tutaj” zachichotała. „Trzymaliście się z daleka od kłopotów? Czy powodowaliście je?”

      â€žKto? My?” Devin roześmiał się, odstawiając ją na ziemię, przy okazji głaszcząc ja po udzie i biodrze.

      â€žPowinnaś nas lepiej znać” Damien przewrócił oczami w kierunku brata, złapał Angel w pasie i przyciągnął do siebie, uwalniając z objęć Devina. To była gra, w którą bliźniacy grali od lat – zawsze chcieli by lepi od siebie, gdy jakaś ładna dziewczyna była w pobliżu.

      â€žNa szczęście dla was, chłopcy, zna was” Hunter spojrzał na bliźniaków i uśmiechnął