Christian Grey
Cóż, skoro tak ładnie prosisz i fundujesz mi taką rozkoszną groźbę, położę się do łóżka z iPadem, który mi podarowałeś, i zasnę, przeglądając Bibliotekę Brytyjską, słuchając muzyki, która mówi za Ciebie.
Nadawca: Christian Grey
Temat: Jeszcze jedna prośba
Data: 10 czerwca 2011, 00:15
Adresat: Anastasia Steele
Śnij o mnie.
x
Śnić o tobie, Christianie Greyu? Zawsze.
Szybko przebieram się w piżamę, myję zęby i daję nura pod kołdrę. Wkładam do uszu słuchawki, spod poduszki wyciągam sflaczałego Charliego Tango i mocno go tulę.
Przepełnia mnie radość, a na twarzy mam niemądry, szeroki uśmiech. Jeden dzień, a jaka różnica. I jak ja mam teraz zasnąć?
José Gonzalez zaczyna nucić kojącą melodię z hipnotyzującymi gitarowymi riffami, a ja odpływam powoli do krainy snów, zdumiewając i zachwycając się tym, jak świat naprawił się w ciągu jednego wieczora. I zastanawiam się leniwie, czy nie powinnam skompilować playlisty dla Christiana.
ROZDZIAŁ TRZECI
Plusem nieposiadania samochodu jest to, że w autobusie w drodze do pracy mogę podłączyć słuchawki do spoczywającego bezpiecznie w mojej torbie iPada i słuchać tych wszystkich cudownych utworów, które nagrał mi Christian. Kiedy wchodzę do redakcji, na mojej twarzy widnieje absurdalnie szeroki uśmiech.
Jack podnosi głowę i lustruje mnie wzrokiem.
– Dzień dobry, Ano. Wyglądasz… promiennie. – Jego uwaga mnie krępuje. Jakie to niestosowne!
– Dobrze dziś spałam, Jack, dziękuję. Dzień dobry.
Marszczy brwi.
– Możesz to dla mnie przeczytać i do lunchu przygotować raport? – Wręcza mi cztery rękopisy. Na widok mojej przerażonej miny dodaje: – Tylko pierwsze rozdziały.
– Jasne. – Uśmiecham się z ulgą.
Włączam komputer, dopijam latte i zjadam banana. Czeka na mnie mejl od Christiana.
Nadawca: Christian Grey
Temat: Obyś…
Data: 10 czerwca 2011, 08:05
Adresat: Anastasia Steele
Mam szczerą nadzieję, że zjadłaś śniadanie.
Brakowało mi Ciebie w nocy.
Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Stare książki…
Data: 10 czerwca 2011, 08:33
Adresat: Christian Grey
Stukam w klawiaturę i jednocześnie jem banana. Przez kilka ostatnich dni nie jadłam śniadań, więc to krok naprzód. Uwielbiam tę aplikację Biblioteka Brytyjska – zaczęłam czytać Robinsona Crusoe… i oczywiście kocham Cię.
A teraz zostaw mnie w spokoju – próbuję pracować.
Nadawca: Christian Grey
Temat: Tylko to zjadłaś?
Data: 10 czerwca 2011, 08:36
Adresat: Anastasia Steele
Mogłabyś się bardziej postarać. Będzie Ci potrzebna energia do błagania.
Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Utrapieniec
Data: 10 czerwca 2011, 08:39
Adresat: Christian Grey
Panie Grey, próbuję pracować, aby zarobić na życie. Poza tym to Ty będziesz błagać.
Nadawca: Christian Grey
Temat: Pełna mobilizacja!
Data: 10 czerwca 2011, 08:46
Adresat: Anastasia Steele
Ależ Panno Steele, uwielbiam wyzwania…
Siedzę i szczerzę się do monitora jak jakaś idiotka. Ale muszę przeczytać dla Jacka te rozdziały i przygotować raporty. Otwieram pierwszy rękopis i biorę się do roboty.
Podczas przerwy na lunch wychodzę do delikatesów po kanapkę z pastrami i słucham playlisty na iPadzie. Najpierw Nitin Sawhney i muzyka świata zatytułowana Homelands – niezłe. Gust muzyczny pana Greya jest naprawdę eklektyczny. Wracam do redakcji, słuchając muzyki klasycznej – Fantasia on a Theme by Thomas Tallis Ralpha Vaughana Williamsa. Och, Szary ma poczucie humoru i uwielbiam go za to. Czy ten idiotyczny uśmiech w końcu zniknie z mojej twarzy?
Popołudnie mocno mi się dłuży. Postanawiam napisać mejl do Christiana.
Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Nudzi mi się…
Data: 10 czerwca 2011, 16:05
Adresat: Christian Grey
Kręcę młynka palcami.
A co u Ciebie?
Co porabiasz?
Nadawca: Christian Grey
Temat: Twoje palce
Data: 10 czerwca 2011, 16:15
Adresat: Anastasia Steele
Powinnaś była zgodzić się na pracę dla mnie.
Nie kręciłabyś młynka palcami.
Jestem przekonany, że znalazłbym dla nich lepszy użytek.
Prawdę mówiąc, przychodzi mi teraz do głowy sporo możliwości…
A u mnie monotonia – jak zawsze fuzje i przejęcia.
Nuda.
Twoje mejle w SIP są monitorowane.
O cholera. Nie miałam pojęcia. Skąd on to, u licha, wie? Marszczę brwi i szybko sprawdzam mejle, którymi się wymieniliśmy, po czym je kasuję.
Punkt siedemnasta trzydzieści przy moim biurku staje Jack. Jest piątek, więc ma na sobie dżinsy i czarną koszulę.
– To co, Ano? Najczęściej chodzimy na szybkiego drinka do baru po drugiej stronie ulicy.
– My? – pytam z nadzieją.
– Tak,