Davis Bunn

Śledztwo Setnika


Скачать книгу

w łaźni niewolnik podał im mydła oraz maści w srebrnych naczynkach. Świeża woda lała się bez przerwy, mieli do dyspozycji nowe brzytwy ze srebrnymi trzonkami. Linuks i Alban weszli do pierwszej z trzech łaźni, podgrzewanego caldarium. W powietrzu unosiła się para, przez co pokrywające ściany malowidła zdawały się powstawać do życia i tańczyć. Następnie przenieśli się do frigidarium, znajdującego się w komnacie o trzech ścianach; tam, gdzie powinna być czwarta, otwierał się widok na kryształowo błękitne morze. Dwa stopnie prowadziły w dół do patio z trzecią łaźnią, wypełnioną podgrzewaną wodą morską. Odpoczywało tam w nonszalanckich pozach pół tuzina mężczyzn. Alban z każdego rogu czuł na sobie czyjś wzrok.

      Zjedli z Linuksem posiłek w jednej z bocznych alków. Naprzeciw nich niewolnik masował potężnego mężczyznę rozciągniętego na stole. Inni jedli śliwki i pili słodkie wino, rozmawiając o Rzymie, pieniądzach i władzy.

      Gdy zwolniła się komnata obok nich, Linus mruknął:

      – Jeśli chcesz tu przeżyć, musisz wchodzić na każde spotkanie dobrze przygotowany. Zostawiłem cię przy budynku strażników, żeby porozmawiać z sojusznikami – podniósł krawędź ręcznika, pocierając nim twarz i tłumiąc słowa tak, że były prawie niesłyszalne. – Procula jest nadal bardzo chora z powodu swoich snów. Po naszym powrocie z Jerozolimy Herod złożył Piłatowi wizytę, a teraz namiestnik wysłał posłańca do pałacu Heroda na drugim wzgórzu, nad hipodromem. Przez jakiś czas ci dwaj się nie lubili, ale śmierć Proroka zjednoczyła ich w sposób, którego nie potrafię wyjaśnić. A nie mam zaufania do rzeczy, których nie rozumiem.

      W oddali jakiś głos wywołał imię Albana.

      – Tutaj! – odkrzyknął Linuks, dodając ciszej do Albana: – Gdy spotykasz się z Piłatem, myśl o każdym spotkaniu tak, jakbyś przystępował do bitwy.

      W przebieralni Alban znalazł przygotowaną dla niego togę. Splot bawełny i lnu był wyższej jakości niż ubrania, które kiedykolwiek wcześniej miał na sobie. Na bocznej ścianie zaskoczył go kolejny z cudów tego pałacu – lustro o wypolerowanej powierzchni sięgające od podłogi wysoko ponad jego głowę. Nie zważając na zniecierpliwienie służącego, Alban przyglądał się sobie przez dłuższą chwilę. Po raz pierwszy w życiu ujrzał w lustrze swoje pełne odbicie.

      Mężczyzna spoglądający na niego z lustra był znacznie dojrzalszy niż ten, który przybył do Judei cztery lata temu. Miał przedzielony bruzdą podbródek i bliznę od lewej skroni do linii włosów – pamiątkę po strzale, która omal nie pozbawiła go oka. Jego włosy, wcześniej koloru oscylującego pomiędzy brązowym i rdzawym, teraz przybrały złotą barwę, a jego skóra była ciemna jak końskie siodło. Lecz jego uwagę najbardziej zwróciły oczy. Zawsze był ostrożny, rozważny, powściągliwy, lecz teraz zobaczył w nich cień strachu.

      ROZDZIAŁ

      ÓSMY

Cezarea, tego samego dnia

      Przez kolejne dwie noce, które upłynęły od wizyty Heroda, Procula krzykami stawiała na nogi cały pałac, a gdy już się budziła, dręczyły ją bóle głowy. Lea spędzała całe noce przy łóżku swej pani. Gdy tylko żona gubernatora zaczynała jęczeć, wstawała, by dać jej kolejną dawkę leku. Procula wciąż protestowała, ale słabo, mówiąc coś niejasno o Proroku, który teraz leżał w grobie.

      Inni służący nic nie mówili, gdy Lea, ledwo żywa, szła do pokojów sypialnych kobiet po podaniu Proculi śniadania i porannej dawki leku. Starsza kucharka, zgorzkniała kobieta, która normalnie nigdy nikomu nie powiedziałaby miłego słowa, osobiście budziła łagodnie Leę, by ta mogła na czas zanieść Proculi kolejne posiłki. Trudno było nazwać snem te rozrzucone w czasie strzępy, z których budziła się gwałtownie co chwilę, bo wydawało jej się, że pani ją woła.

      Tego dnia Lea miała wrażenie, że ledwie położyła głowę na poduszce, gdy kucharka dotknęła jej ramienia.

      – Musisz już wstać.

      – Pani mnie woła?

      – Chodź do kuchni. Szybko! – ponagliła ją kucharka, wychodząc z komnaty.

      Gdy Lea przyszła, zastała w kuchni jakiegoś przybysza siedzącego przy stole pośrodku. Broda żołnierza wciąż była mokra od pobytu w łaźni. Obciągał prostą domową tunikę, którą miał na sobie, i narzekał:

      – Wolałbym swój mundur.

      Dorit siedziała na końcu stołu i obierała cebule.

      – Piłat zabrania noszenia mundurów oraz broni na terenie pałacu.

      – A moja jagnięcina nie będzie podawana w budynkach dla strażników – dodała kucharka. Spojrzała na Leę i wskazała w kierunku ognia. – Pomieszaj zupę, dobrze?

      Dorit zwróciła się do mężczyzny:

      – Musisz być kimś zaufanym, że podróżujesz z setnikiem.

      Lea jakoś zdołała nie upuścić chochli. Zamarła w bezruchu, po czym zaczęła szybko mieszać zupę.

      – Walczyliśmy razem – odpowiedział żołnierz. – Ta podróż z nim to moja nagroda.

      Lea stała tyłem do gościa. Kucharka musiała podać mu widocznie talerz z jedzeniem, bo wymamrotał coś, co mogłoby ujść za wyraz wdzięczności. Kątem oka Lea zauważyła, jak kucharka zerka w jej kierunku, po czym powiedziała:

      – Więźniowie, których przyprowadziliście, to bandyci?

      – Partowie – odparł z pełnymi ustami.

      – Niektórzy twierdzą, że Partowie nie istnieją – rzekła Dorit.

      – Dlatego setnik Alban przywiózł dwóch ich wodzów, żeby pokazać, jak nieprawdziwe są te pogłoski – żołnierz nadal mówił z pełnymi ustami. – Na krańcach imperium wiemy o nich od lat, ale do tej pory nam się wymykali.

      Lea powstrzymała chęć odwrócenia się i spojrzenia na Dorit. Wiedziała, że starsza kobieta ma swoje powody, by nienawidzić Partów. Usłyszała jak Dorit pyta:

      – A dobrze znasz tego swojego setnika?

      – Wystarczająco.

      – Opowiedz mi o nim.

      – To dobry żołnierz. Odważny. Troszczy się o swoich ludzi.

      Lea usłyszała niechęć w jego głosie. Dorit również musiała to wyłapać, bo zapytała:

      – Ale ty go nie lubisz?

      – Nie widzę powodu, by odpowiadać.

      – Nie chciałam cię urazić, żołnierzu – Dorit użyła najbardziej przekonującego tonu głosu. – Tyle tylko, że kobieta, którą on chce poślubić, to moja przyjaciółka.

      Kucharka spróbowała nakłonić go od innej strony:

      – Opowiedz nam o swoim przełożonym, to dam ci kolejną porcję jagnięciny.

      Lea usłyszała, jak żołnierz bębni palcami po stole.

      – Setnik Alban jest rozkochany w zmianach i nowościach. Ja wolę tradycję. Stara warta, stare drogi, starzy bogowie. Do tej pory wystarczająco dobrze nam służyli.

      Kucharka ukroiła więcej jagnięciny i postawiła półmisek na stole.

      – Co możesz powiedzieć o jego charakterze?

      – Jest to człowiek godny zaufania.

      – Nawet jeśli nie pochwalasz jego metod.

      – Troszczy się o ludzi. Pod jego komendą nie giną. Dzieli łupy.