żył mi zdychający hipopotam,
kilka strusi i trupy,
byłem sam z czasem, smutkiem i trudem wspomnień,
z okrucieństwem własnej egzystencji i śmierci,
która wciąż nie nadchodziła.
Łaskawe wpadły na mój trop.
Stałem się bratem szakali i młodych strusiów sąsiadem.
Warszawa 2015
Copyright © by
Editions Spotkania
ISBN 978-83-7965-080-4
Projekt okładki:
Jakub Jezierski
Opracowanie redakcyjne:
Magdalena Guillet
Wojciech Butkiewicz
Skład i łamanie:
Jakub Łoś
Dyrektor wydawnictwa:
Piotr Jegliński
www.editionsspotkania.pl
Druk i oprawa:
Drukarnia READ ME w Łodzi
Od Wydawcy
„Nie bójcie się więc ich! Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć.”
Wydawnictwo „Editions Spotkania” oddaje do rąk czytelników powieść wyjątkową. Nie tylko dlatego, że „Spisek założycielski” jest wartką i dobrze napisaną powieścią z kluczem. I nie tylko dlatego, że opowiada o okolicznościach zamordowania przez funkcjonariuszy SB błogosławionego już ks. Jerzego Popiełuszki. Ale dlatego, że po raz pierwszy na rynku wydawniczym, pojawia się powieść napisana przez byłego oficera komunistycznych służb specjalnych, w której autor obarcza odpowiedzialnością za tę zbrodnię najważniejszych przywódców PRL oraz dokonuje ciekawej i oryginalnej własnej interpretacji motywów oraz celów jakimi się kierowali wyrażając aprobatę na bestialski mord na kapelanie „Solidarności”. Przy czym autor demaskuje cynizm i zbrodniczość tworu państwo-podobnego jakim był PRL oraz dokonuje rozrachunku własnego w nim udziału. Ujawnia kuchnię pracy operacyjnej SB oraz stopień infiltracji SB przez KGB. Obnaża cynizm i bezduszność świata bezpieki. To novum.
Porwanie, torturowanie i zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszko wywołało szok oraz usprawiedliwione oburzenie w społeczeństwie polskim. Odbiło się także szerokim echem potępienia w społeczności międzynarodowej. Służba Bezpieczeństwa po raz kolejny ujawniła swoją prawdziwą zbrodniczą naturę. Okazuje się, że zamordowanie kapłana spotkało się także z cichym oburzeniem, a nawet niemym sprzeciwem niektórych funkcjonariuszy SB. Do nich zliczał się autor „Spisku założycielskiego”. Nie zdecydował się jednak (podobnie jak inni) na porzucenie służby. Jak mówi konformizm i resortowe przywileje pokonały zdrowy odruch rozumu i serca. Trauma i wstyd pozostały. Świadomość swego tchórzostwa także. Przyznaje, że z perspektywy czasu ostatnich 25 lat odszedłby wtedy ze służby, albo w ogóle do SB by nie wstąpił. Bez względu na rodzące się podejrzenia o nieszczerość bądź nawet o cynizm autora, stwierdzić należy, iż niewielu oficerów SB zdecydowało się na podobną ocenę swoich wyborów zawodowych. Dla czytelników chcących więcej czasu poświęcić motywom autora, niech będzie wiadome, że nie jest on synem Kościoła Katolickiego ani żadnego innego kościoła chrześcijańskiego.
Zamordowanie kapelana „Solidarności” oraz proces toruński sprawców zbrodni były dla dziejów peerelowskiego państwa wydarzeniami przełomowymi. Wydarzenia te sprowokowały i ukierunkowały procesy polityczne, których zwieńczeniem stało się porozumienie zawarte przez część przedstawicieli opozycji demokratycznej z komunistami w ramach obrad Okrągłego Stołu, a szerzej transformacji ustrojowej realizowanej pod kontrolą i dyktatem komunistów. Tak należy czytać sens tytułu powieści „Spisek założycielski”.
Jak już wspomnieliśmy jest to powieść z kluczem. Starsi czytelnicy znający realia PRL-u oraz pamiętający proces toruński morderców ks. Jerzego zapewne bezbłędnie odczytają zdarzenia i postacie głównych bohaterów. Młodsi czytelnicy będą musieli więcej czasu temu poświęcić.
Pojawia się w tym miejscu naturalne pytanie, dlaczego wydawnictwo o takim antykomunistycznym dorobku zdecydowało się na publikację pozycji książkowej pióra b. funkcjonariusza organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego. Odpowiedź jest prosta i udzielona została już w przeszłości przez pisarza i polityka w jednej osobie Józefa Mackiewicza: „jedynie prawda jest ciekawa”. Tej maksymie wydawnictwo „Editions Spotkania” jest wierne. Powieść „Spisek założycielski” to pierwsza z kilku przygotowywanych do druku pozycji książkowych autorstwa byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, zdecydowanych na opisanie prawdziwych dziejów aparatu przemocy, którym poświęcili większość swego zawodowego życia.
Zapraszamy do lektury. Zapraszamy do współpracy…
Od Autora
W latach 1973–1989 w ramach Departamentu IV MSW PRL istniała Samodzielna Grupa „D”, której głównym zadaniem było prowadzenie działań dezintegracyjnych i destrukcyjnych wobec Kościoła katolickiego oraz związanych z nim środowisk. Grupa była zakonspirowana, nawet w strukturach Służby Bezpieczeństwa. Jej działania były często konsultowane z centralą KGB w Moskwie i prawdopodobnie inspirowane, wspomagane oraz nadzorowane przez radzieckie służby specjalne.
19 października 1984 roku trzech pracowników Grupy „D” uprowadziło i zamordowało popularnego w Polsce księdza, zwanego kapłanem „Solidarności”. Odbył się publiczny proces sprawców tej zbrodni. Skazano ich na wieloletnie więzienie. W trakcie procesu nie podnoszono kwestii inspiratorów tego morderstwa. Pytania o nich są zadawane coraz rzadziej. Ręka, która ukarała trzymany we własnej dłoni miecz za to, że głowy ścina, jest dziś czysta i zasłużona. Najmniej materiałów wytworzonych przez Służbę Bezpieczeństwa, przejętych przez Instytut Pamięci Narodowej, pochodzi z Departamentu IV MSW.
Niniejsza książka nie jest dokumentalnym zapisem faktów ani ich interpretacją. To tylko literacka fikcja w formie powieści sensacyjnej. Może nie aż tak ciekawej, pełnej pościgów, wystrzałów i intelektualnych pojedynków asów wywiadu, jednakże pokazującej instytucjonalną rzeczywistość, generującą określony sposób pojmowania świata i ludzi, którzy nie potrafili się przed nim obronić. Świat służb nie wygląda tak, jak opisują go w telewizji generałowie. Jest o wiele mniej ciekawy i o wiele bardziej okrutny dla swoich mieszkańców.
To fikcja. Wszystkie postacie są fikcyjne i nie mają związku z istniejącymi osobami. Autor zdaje sobie sprawę, że ktoś może nazywać się tak, jak bohaterowie tej książki lub jakaś postać przypominać autentyczną, lecz zapewnia, iż jest to wyłącznie przypadek i nie należy go wiązać ze światem realnym. Podobnie nie miały miejsca wydarzenia stanowiące fabułę tej opowieści. Prawdziwe są miejsca, ulice, autobusy, miasta, a nawet niektóre fakty, zwane historią. Stanowią one jedynie tło dla wymyślonych dialogów i scen. Przecież jeśli wystawimy Hamleta w ruinach Koloseum, to nie oznacza to, że akcja sztuki dzieje się w starożytnym Rzymie. Nasza opowieść jest tylko fikcją polityczną, a ta uwielbia realistyczne dekoracje. Nie można winić lustra, że odbija rzeczywistość, zmieniając ją w zależności od kąta odbicia, oświetlenia, gładkości tafli.
Nie było intencją autora tworzyć chronologiczny zapis faktów i wydarzeń, właściwy dla kronik historycznych bądź szkolnych podręczników. Podobnie ma się rzecz w odniesieniu do czasu. Dla autora nie jest on linearny. Wlecze się, rwie, przyspiesza, zawraca. Nie ma przeszłości ani przyszłości. Wszystko łączy się w jedno zastygłe continuum teraźniejszości. Kiedy tworzysz fikcję, musisz mieć świadomość, że fikcja ta tworzy również ciebie. Twierdzenia zawarte w tym akapicie są trawestacją zdań ludzi dużo mądrzejszych od autora, do czego ten z pokorą się przyznaje.
I jeszcze jedno na koniec: autor nie buduje ani nie burzy pomników. Nie tworzy mitologii czy hagiografii.