Jacek Bartyzel

Nic bez Boga nic wbrew Tradycji


Скачать книгу

w wypadku Hiszpanii niewiele wyjaśnia. Jest rzeczą znamienną, że w książkach historycznych, zwłaszcza autorów niehiszpańskich, traktujących o okresie II Republiki i wojny domowej, określenie monarchiści w enumeracji „rodzin politycznych” el bando nacional rezerwowane jest zawsze dla alfonsinos, czyli zwolenników »Alfonsa XIII«, względnie dla już wtedy pojawiających się juanistas, czyli partidarios jego trzeciego syna, Jana hr. Barcelony, a zatem „historycznych wrogów” dynastii prawowitej „koronujących” od stu lat ustrój liberalny, natomiast karliści występują w tej enumeracji nie jako monarchiści, tylko jako tradycjonaliści, albo po prostu karliści. Nie można nawet powiedzieć, iżby był to błąd, acz niektórych czytelników może to nieco dezorientować. Ale nie chodzi tu tylko o spór dynastyczny dwóch linii Burbonów. Kiedy (w lutym 1977 roku) sekretarz generalny Komunistycznej Partii Hiszpanii – Santiago Carrillo Solares (1915–2012) uznał oficjalnie i w imieniu swojej partii »Jana Karola I« jako króla Hiszpanii444, ustrój monarchistyczny oraz monarchistyczny (czerwono–złoto–czerwony) sztandar, to też w jakiś sposób stał się monarchistą. Monarchistami (częściej może raczej monarchistkami) są też w pewnym sensie osoby oczarowane białą lub czerwoną garderobą oraz sposobem bycia Letizii de domo Ortiz Rocasolano, primo voto (cywilnie) de Guerrero, secundo voto de Borbón, w czerwcu 2014 roku proklamowanej la reina consorte »Filipa VI«, oraz kolekcjonujące rozmaite gadżety pamiątkowe, związane z tą parą. Czy poprzez wspomniane fakty i okoliczności powstaje jakikolwiek punkt styczny w poglądach ustrojowo–politycznych karlistów oraz kierownictwa PCE i fanek Letycji Burbońskiej? Mniemać tak, byłoby oczywiście popadać w groteskę i absurd.

      W wypadku karlistów nie wystarczy zatem powiedzieć, że są oni monarchistami, chociaż jest to elementarna prawda. Musimy w takim razie zapytać, jaka monarchia wyczerpuje karlistowskie ideario? Nie jest to sprawa prosta, dlatego najlepszą rzeczą, jaką można zrobić na samym początku próby tej hermeneutyki, jest zapomnienie o „podręcznikowych” klasyfikacjach form ustroju monarchicznego445, które w odniesieniu do czasów nowożytnych i współczesnych znają zasadniczo dwie jego postaci: monarchię absolutną (z absolutyzmem oświeconym, jako jego zsekularyzowaną fazą) oraz monarchię konstytucyjną, ewoluującą w parlamentarną, gdzie „król panuje, ale nie rządzi” – zgodnie z formułą wymyśloną przez francuskiego liberała Adolphe’a Thiersa (le roi règne, mais ne gouverne pas). Tymczasem karlistowskie ideario monarchii nie mieści się w którejkolwiek z tych formuł446. Karlistowska monarchia musi być monarchią realną (monarquía real447), w której król „panuje i rządzi” (reina y gobierna), ale nie despotyczną i nieograniczoną, choć typ ograniczeń jest w niej inny, aniżeli przepisy prawa pozytywnego w monarchii konstytucyjnej. Chodzi zatem o znalezienie punktu równowagi pomiędzy prowadzącym do despotyzmu woluntaryzmem panującego a skrępowaniem go ograniczeniami sztucznymi, wykoncypowanymi przez umysły doktrynerskie i uniemożliwiającymi monarsze pełnienie roli realnego przewodnika i koordynatora dążeń różnych klas społeczeństwa, skłaniającego je do realizowania dobra wspólnego. Tak właśnie oficjum królewskie prezentował Karol VII:

      Jeśli Król jest pierwszym urzędnikiem Narodu (el primer magistrado de la Nación), to winien być również pierwszym strażnikiem (guardador) prawa i pierwszym żołnierzem (soldado) Ojczyzny. Król jest w swojej istocie tym, który panuje i rządzi, ale bez naginania praw do swojej woli, ponieważ despotyzm nie jest ani chrześcijański, ani hiszpański, a ludzie rodzą się, aby być wolnymi w sprawiedliwości (ser libres en la justicia), nie zaś niewolnikami jakiejkolwiek osoby448.

      Prawdziwy władca nie może być jednak „królem malowanym”. Gabino Tejado y Rodríguez (1819–1891) – zwany „hiszpańskim Veuillotem”449 – oznajmiał, że karlizm broni „króla, który panuje i rządzi; który ma świadomość swojej odpowiedzialności; który nie rzuca niedołężnie (indolentemente) swojego berła (cetro) w odmęty zmąconych fali partyjnych; który nie przekazuje swojej godności kapryśnej oligarchii triumfującej frakcji”450. W słynnym artykule karlistowskiego pisarza, publicysty i wreszcie szefa–delegata Karola VII – Francisco Navarro Villoslady (1818–1895), Człowiek, którego potrzebujemy, tradycjonalistyczny król zwraca się do swoich poddanych takimi oto słowy:

      Przybywajcie do mnie wszystkie klasy, z których składa się mój lud; duchowieństwo, szlachta, wojsko, handel i przemysł, oraz klasa najliczniejsza i najbardziej konieczna ze wszystkich – klasa uboga, lub, lepiej powiedziawszy, klasa ubogich; przybywajcie, aby przedstawić swoje skargi (quejas) i swoje potrzeby; ale miejcie na uwadze, że tutaj nie rozkazują ani duchowni, ani szlachcice, ani wojskowi, ani prawnicy, ani bankierzy, ani handlowcy, ani przemysłowcy, ani robotnicy: królem jestem ja (el rey soy yo)451.

      Szef Wspólnoty Tradycjonalistycznej w epoce jaimismo (Jakuba III), Luis Hernando de Larramendi Ruiz (1882–1957) powiada: „Król jest kluczem jedności politycznej Ojczyzny”452. Społeczność polityczna jest bowiem jak orkiestra, która, aby grać harmonijnie, potrzebuje dyrygenta (director), którego interes osobisty jest identyczny z interesem wspólnym całej orkiestry. „Atrybut władzy królewskiej, berło, jest batutą tej orkiestry naturalnej, której długotrwała symfonia musi być cywilizacją tradycyjną, w ciągłym złączeniu i doskonaleniu”453.

      Tradycyjna i tradycjonalistyczna la monarquía carlista nie jest więc ani dyskrecjonalną władzą oświeconego despoty, ani ogołoconym z substancji władzy reliktem historii w „ukoronowanych demokracjach”, lecz nieodzownym zwieńczeniem (cúpula) mistycznego ciała politycznego, bez którego organizm społeczny, pozbawiony koordynacji, musi albo zginąć, albo przeobrazić się w państwo–maszynę, co zresztą w oczach tradycjonalistów nie stanowi zasadniczej różnicy. W odniesieniu do drugiej z owych alternatyw sens tego przeciwieństwa wypunktował ściśle w Manifeście do Hiszpanów z Wiednia ostatni przedstawiciel linii karlistowskiej sensu stricte – Alfons Karol I, stawiając jako niezmienny cel karlizmu przywrócenie „Monarchii tradycjonalistycznej w jej istotnych znaczeniach: katolickiej, umiarkowanej, federacyjnej, dziedzicznej i prawowitej (católica, templada, federativa, hereditaria y legítima), i tym samym zasadniczo przeciwnej Monarchii liberalnej, demokratycznej, parlamentarnej, centralizacyjnej i konstytucyjnej (liberal, democrática, parlamentaria, centralizatora y constitucionalista)”454. Jego poprzednik – Jakub III, w Manifeście do moich wiernych poddanych, zwięźle zaznaczył oba przeciwieństwa: „Konstytucja wewnętrzna (interna) Monarchii tradycyjnej, czysta i rdzennie hiszpańska (neta i genuinamente española), z jej Kortezami i Radami (Consejos), z Królem, który panuje i rządzi, która nie jest ani despotyzmem, ani usunięciem w cień (sombra) Króla przez nieodpowiedzialną (irresponsable) oligarchię”455.

      Dla karlizmu monarchia nie jest również tylko osobą króla ani nawet samą dynastią królewską, „ponieważ osoby umierają, a dynastie wygasają”456. „Królewskość” (realeza) to dla karlizmu najwyższa (suprema) instytucja las Españas, która ma trojaką funkcję (triple oficio),