lekkomyślnie odrzucona i zaprzepaszczona przez „Nowy Porządek” – dawnej monarchii hiszpańskiej. Navarro Villoslada żarliwie przekonywał, że „w hiszpańskiej monarchii tradycyjnej, z jej Kortezami i Radami, istniały najdoskonalsze podstawy organizacji politycznej i społecznej, jakie znamy, i te fundamenty są wystarczająco mocne, aby wznieść na nich reformy zgodne z potrzebami naszej epoki, bez uszczerbku dla szacunku należnego tronowi, ani dla praw narodu i jego rządu”458. Wtórował mu redaktor „El Altar y el Trono” – Antonio Juan de Vildósola y Mier (1830–1893), którego zdaniem historia unaocznia, że „tron hiszpański, od nawrócenia Rekkareda aż do czasu, kiedy rozsiadła się na nim doktrynerska oligarchia na początku nowoczesnej rewolucji, nigdy nie był zajmowany przez żadnego tyrana”459. Dlatego można powiedzieć (jak to czyni Vázquez de Mella), że „monarchia hiszpańska jest synonimem narodu hiszpańskiego”460.
Instytucja monarchii nie jest więc czymś dowolnie wymyślanym i zmienianym podług woli i upodobań, tylko wyrasta z historii tworzącej konstytucję naturalną Hiszpanii. Jak wyjaśnia pierwszy wielki teoretyk karlistowskiego legitymizmu – kataloński mercedarianin, Fray Magín Ferrer y Pons O.de.M. (katal. Magí Ferrer i Pons, 1792–1853), ta „konstytucja fundamentalna Królestwa (Reino) była raczej naturalnym rezultatem charakteru i obyczajów Hiszpanów oraz okoliczności wieków, aniżeli dziełem prawodawców”461. Prawa fundamentalne (leyes fundamentales) monarchii hiszpańskiej określają społeczeństwo hiszpańskie jako organizację (entidad) polityczną. Praw tych jest zasadniczo pięć: (1) monarchia absolutna; (2) monarchia dziedziczna, personifikowana przez konkretną rodzinę i uregulowana przez dokładne prawo sukcesyjne; (3) katolicyzm; (4) rząd oparty na prawie naturalnym, poszukiwaniu sprawiedliwości, roztropności (prudencia) i poszanowaniu wolności oraz własności (propriedad) mieszkańców; (5) zasięganie przez króla opinii (la consulta) narodu (pueblo) za pośrednictwem dwóch głównych instytucji: Rady Królewskiej (Consejo Real) i Kortezów462.
Czy nie ma w tym jednak sprzeczności z ideario tradycjonalistycznym, skoro pierwszym z praw fundamentalnych okazuje się być monarchia absolutna? Jest faktem, że pierwsze pokolenie karlistów, którego zasadnicza aktywność pokrywa się z panowaniem de iure Karola V (1833–1845), wciąż jeszcze posługiwało się określeniami: la monarquía absoluta, el rey absoluto, czego dzieło ojca Ferrera jest koronnym przykładem. Ale sens tych pojęć był dokładnie taki sam jak u poprzedników karlistów, czyli „Persów” i apostólicos, których koncepcje referowaliśmy wyżej, oraz kontradyktoryjny z absolutyzmem „realnym”, znanym z historii monarchii burbońskiej XVIII wieku. Dla Ferrera monarchia absolutna to przede wszystkim niepodzielność funkcji władzy w przeciwieństwie do konstytucjonalizmu liberalnego463: „Król łączy w sobie, i musi łączyć istotnie, trzy władze: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą”, toteż można w skrócie powiedzieć, że „posiada wyłącznie całą władzę, aby rządzić królestwem”464. Wyrażenie „Król absolutny nie oznacza innej rzeczy jak ta, że reguluje, rządzi i rozkazuje w Państwie całkowicie niezależnie od wszelkiej innej władzy i osoby, chociaż w podporządkowaniu prawu boskiemu i jego konsekwencjach. Znaczy to, że Król absolutny nie ma na ziemi zwierzchnika (superior): tylko on rozkazuje, a wszystkim jego wasalom (vasallos) nie przypada nic innego, jak być mu posłusznymi (…), bez przywłaszczania sobie części jego suwerennego autorytetu lub osądzania jego działań”465. Lecz chociaż król jest absolutny, nie znaczy to, że może on działać według przyzwolenia (beneplácito) swojej własnej woli. Nie ma w tym żadnej sprzeczności, ponieważ nikt nie jest bezwarunkowo absolutny jak tylko Bóg, jak również nikt nie ma prawa czynić żadnego zła albo wydawać praw sprzecznych z zasadami sprawiedliwości466. Absolutnej władzy króla w określonym wyżej sensie nie należy mylić z absolutyzmem ministerialnym (gobierno absoluto de un Ministerio). W tym drugim wypadku król byłby despotą, to znaczy kimś, kto nie liczy się „z już istniejącymi (preexistentes) prawami, z prawowitymi zwyczajami i obyczajami kraju (legítimos usos y costumbres del país), z przywilejami, które posiadają jego wasale i poddani”467. Jeżeli zaś wydawałby prawa nie tylko że nieliczące się z pożytkiem lub potrzebami swoich ludów, ale wręcz mające na celu ich opresjonowanie, to z despoty przemieniłby się w tyrana468. A zatem, „chociaż władza suwerenna i absolutna spoczywa (reside) istotnie w królu, to musi on wykonywać ją zgodnie z zasadami prawa naturalnego i regułami sprawiedliwości oraz zdrowej (sana) roztropności, szanując i broniąc własności i wolności swoich poddanych (vasallos), oraz nie czyniąc niczego przeciwko prawowitym zwyczajom i obyczajom kraju, które tworzą w pewien sposób szczególny charakter społeczeństwa hiszpańskiego i konstytuują jego zwyczajowe (consuetudinarias) prawa fundamentalne”469. Kortezy natomiast są w ujęciu Ferrera ciałem zasadniczo konsultacyjnym i – oprócz zwyczajowej formy solennego akceptowania przedstawianego im przez króla następcy tronu (heredero del trono), który przecież i tak nabywa prawo dziedziczenia przez urodzenie – mają zasadniczo cztery funkcje: (1) proponowania monarsze tego, co uważają za najbardziej odpowiednie dla dobra wspólnego hiszpańskich ludów; (2) uroczystego akceptowania praw podyktowanych przez władzę suwerenną, po zbadaniu, czy nie istnieją przeszkody do ich wprowadzenia lub powody, które mogłyby wzbudzić niezadowolenie w kraju; (3) przedstawiania monarsze opinii, że jakieś prawo nie jest zgodne z ogólnymi zasadami sprawiedliwości, roztropności lub użyteczności publicznej; (4) oznajmiania mu o złu lub nadużyciach, które występują lub mogą wystąpić w administracji ze strony urzędników królewskich470.
Bogatsi w wiedzę o faktycznych mechanizmach funkcjonowania monarchii izabelickiej, z jej konstytucyjnie podzieloną (compartida) pomiędzy Koronę i Kortezy suwerennością, karliści piszący w epoce ćwierćwiecza (1843–1868) formalnego królowania pełnoletniej już Doñi Izabeli przypuścili frontalny atak na samą koncepcję diarchii monarchiczno–parlamentarnej, koncentrując się na wykazywaniu jej wewnętrznych sprzeczności oraz przewidywanych a zgubnych, ich zdaniem, konsekwencji. W cyklu tekstów napisanych w roku (1844) rozpoczęcia Dekady Umiarkowanej, Pedro de la Hoz wytrwale dowodził, że „podział władz” nie jest możliwy do faktycznego przeprowadzenia, a rząd konstytucyjny, w którym król „panuje, ale nie rządzi”, musi prowadzić ostatecznie do preponderancji parlamentu. „Autorytet królów konstytucyjnych jest niczym więcej jak chimerą, rozczarowaniem (decepción), świstkiem papieru”471. System władzy podzielonej pomiędzy Koronę a Kortezy musi permanentnie antagonizować te instytucje: „rządy monarchiczno–parlamentarne są niczym więcej jak wynalazkiem przejściowym (transitoria), przyjętym bez wątpienia po to, aby pomóc narodom przejść od prawdziwej monarchii do republiki”472. Szef karlistowskiej prasy katalońskiej podczas wojny, doktor prawa kanonicznego Vicente Pou Marca (katal. Viçenc Pou i Marca, 1792–1848), stwierdzał, że w rządzie parlamentarnym „autorytet królewski jest absolutnie żaden (nula), ponieważ ministrowie, którzy podpisują zobowiązania, nie muszą odpowiadać za swoje akty przed nim, tylko przed większością [parlamentarną]”