wiem, od czego zacząć. – Kaśka spojrzała na siostrę oczami pełnymi łez. – Mam wszystkiego dość, nie mam siły walczyć…
– Możesz mówić jaśniej? – Agnieszka jak zawsze była opanowana.
– Chodzi o Grześka.
– Domyślam się. Pokłóciliście się? Przecież w małżeństwie to się podobno zdarza. – Siostra pokiwała głową.
– Tak, właściwie to od dłuższego czasu stale się kłócimy.
– Powiesz o co, czy prawniczym zwyczajem każesz się domyślać, co masz na myśli?
– Chodzi o dziecko! – Kaśka spojrzała siostrze poważnie w oczy. – Albo o to, że go nie mamy.
– Słuchaj, opowiedz wszystko od początku, dobrze? Jak na razie nic nie rozumiem. Jestem padnięta i nie mam ochoty na niedopowiedzenia.
Wciągnęła powietrze, jakby nagle zaczęło go brakować. Musiała opowiedzieć wszystko, co się działo w domu i nagle zaczęła się bać, że Agnieszka nie zrozumie, nazwie histeryczką, popuka się w głowę z politowaniem. Ale decyzję podjęła i nie było już odwrotu.
– Grzesiek nie chce iść na badania… – zaczęła mówić.
– Jakie badania? Czy to ma coś wspólnego z tym, że nie możesz zajść w ciążę? – Domyśliła się Agnieszka.
– Tak. Staramy się o dziecko od pięciu lat. Dwa lata temu lekarz wysłał mnie na liczne badania. Jestem zdrowa, ale zasugerował, że Grzesiek też powinien się przebadać, jest tylko jeden i to wcale nie mały problem – on nie chce.
– No to z nim porozmawiaj! – Siostra uśmiechnęła się – Jesteś prawnikiem, potrafisz to robić.
– Rozmawiam! Tylko każda rozmowa kończy się awanturą. Twierdzi, że nigdzie nie pójdzie, bo to moja wina. Już nie mam siły z nim walczyć…
– Nie przesadzaj, – Aga ujęła ją za rękę, – widocznie czegoś się boi. Może źle z nim rozmawiasz?
– Grzesiek nie chce nawet wysłuchać lekarza. Twierdzi, że jak w domu nie ma dziecka, to jest wina wyłącznie kobiety.
– Kretyn… no cóż, to do niego podobne. Przecież mężczyźni też mogą mieć z tym problemy. Ale pewnie najłatwiej zrzucić winę na kobietę! Już ja sobie z nim porozmawiam.
– Nie, nie… Słuchaj, potrzebuję rady. Nie wiem co mam zrobić, jak na niego wpłynąć. Nasze stosunki bardzo się zmieniły, kochamy się tylko wtedy, kiedy mam płodne dni inaczej nawet się zbliża. Śpi w salonie, ja w sypialni. Nie wytrzymuję tego. – Zaczęła w pośpiechu szukać w torebce chusteczek, ale łzy płynące z oczu skutecznie utrudniały dojrzenie czegokolwiek. Aga tylko pokręciła głową, sięgnęła do torebki i podała siostrze chusteczki.
– Najpierw musisz się uspokoić. Mam pewien pomysł, ale będzie wymagał podstępu, jakoś to rozwiążemy, a szwagier nawet się nie zorientuje jak do tego doszło.
– O czym myślisz? – Spojrzała z nadzieją. – Jak go przekonasz, żeby poszedł do lekarza?
– Nie ja, tylko jego matka. Wiesz, jest takie tybetańskie przysłowie, które idealnie pasuje do twojej sytuacji. Jeżeli problem ma rozwiązanie, to nie ma się co martwić, jeżeli nie ma, to martwienie się niczego nie zmieni.
– Przysłowie super, tylko obawiam się, że to się nie uda, – pokręciła głową – w ogóle jak to sobie wyobrażasz?
– Pomyśl… sama nie możesz na niego wpłynąć, ale jeśli porozmawiasz z jego matką i powiesz, że to na pewno nie on jest winny, że wciąż nie macie dziecka, to może ona go jakoś przekona.
– Ale wiesz jaka jest Krystyna. Ma stuprocentowo wredny charakter, zresztą znasz ją, co ci będę tłumaczyć… – Kaśka skrzywiła się na wspomnienie teściowej. Wydzwaniała przynajmniej raz w tygodniu z pytaniem, kiedy wreszcie zostanie babcią. Zawsze musiała się tłumaczyć, że mają jeszcze czas, na co słyszała całą tyradę, że jak była w jej wieku to Grześ chodził już do szkoły.
– Właśnie dlatego o tym pomyślałam. Jest zaślepiona, jeśli chodzi o swojego jedynaka. Jak będziesz z nią rozmawiać, wybadaj, na co Grzesiek chorował, czy nie miał problemów ze zdrowiem. Spytaj lekarza, jakie choroby w dzieciństwie mogłyby skutecznie uniemożliwić posiadanie dzieci, jakie objawy mogą o tym świadczyć, oczywiście poza faktem, że wciąż nie jesteś w ciąży.
– Myślisz, że się uda? – Nie była do końca przekonana w powodzenie tego planu.
– Jeśli dobrze to rozegrasz, nawet się nie zorientuje. Powinna raczej odebrać to, jako twoją troskę o męża, bo jemu się to przecież należy. Pamiętaj, co mówi a potem porozmawiaj z lekarzem.
– Czy ja wiem? Jak ona ma wpłynąć na niego, żeby poszedł na badania?
– Powiesz, że prawdopodobnie to ty nie możesz mieć dzieci, ale żeby mieć pewność powinniście oboje zrobić badania. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, poddasz się leczeniu, bo przecież to niemożliwe, żeby Grzesiek… Rozumiesz?
– Takie proste… aż za bardzo, ale może faktycznie to jedyne wyjście. – Kaśka po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzała na swój problem z zupełnie innej perspektywy.
– Przyznaj, do tej pory mówiłaś, że na pewno to z nim jest coś nie tak… odwróć rolę. Żaden facet nie chce słyszeć, że jest bezpłodny, oni twierdzą, że skoro mogą się kochać, towszystko z nimi w porządku.
– Rany, musisz mieć rację, dlatego tak się wkurza. Muszę coś wykombinować, może pojedziemy do Buska na weekend i wtedy porozmawiam z jego matką.
– No widzisz, po się zadręczasz? – Agnieszka dopiła kawę.
– Jak siedzisz w tym od tylu lat to pewnych rzeczy nie dostrzegasz. – Uśmiechnęła się smutno.
– Dlatego masz siostrę. Jak coś się dzieje, możesz dzwonić. Teraz najważniejsze, żeby się dowiedzieć, co jest powodem, że wciąż nie jestem ciotką, a potem pomyślimy, co robić dalej. Nie martw się, szanującej się pani prawnik to nie pasuje. Tym bardziej, że podobno twarda sztuka jesteś w tym prawniczym światku, tak przynajmniej słyszałam. – Agnieszka zmieniła temat.
– Nie żartuj. Robię tylko to, co do mnie należy. – Kasia rozluźniła się. Zobaczyła światełko w tunelu i to dodało jej chęci do życia.
– Powiedz lepiej o ostatniej sprawie, czytałam, że dostałaś trudną obronę…
– Właśnie, – pokiwała głową, – kobieta jest oskarżona o usiłowania zabójstwa męża łajdaka, muszę udowodnić, że była to obrona własna. Nie będzie łatwo, nikt tak naprawdę nie wiedział, co się tam działo.
– Czytałam, że Rafał jest oskarżycielem… – Aga przypomniała to, o czym starała się nie myśleć.
– Nic mi nie mów, też się dowiedziałam, wcale mnie ta perspektywa nie cieszy. Potrafi być bezwzględny, nie dostrzega oczywistych faktów, zwłaszcza jak siedzę po drugiej stronie. – Skrzywiła się ma wspomnienie osoby znienawidzonego prokuratora.
– Masz jakiś plan obrony? – Agnieszka spojrzała poważnie na siostrę, zdawała sobie sprawę, że ten proces będzie kolejną walką na noże między jej siostrą a Rafałem.
– Jedyny możliwy w tej sytuacji. Muszę powołać dzieci na świadków, a tego wolałabym uniknąć, ale tylko one wiedzą, co się działo w domu i to będzie najlepszy punkt obrony. Słów dzieci nie podważy, przynajmniej mam taką nadzieję.
– Obyś miała rację, z Rafałem sobie poradzisz… znowu. – Podniosła się z fotela i poszła zamówić jeszcze dwie kawy.