Отсутствует

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II


Скачать книгу

Morderstwa te wcale nie były perfekcyjnie przeprowadzone ani anonimowe: mordercy często znali swe ofiary z imienia i strzelali do nich, stanąwszy z nimi wcześniej twarzą w twarz; mordowani ginęli potworną i krwawą śmiercią, a często towarzyszyły temu akty bezsensownego okrucieństwa. Zabójcami bywali nie tylko niemieccy policjanci i esesmani, ani też wcale nie wyłącznie Niemcy, lecz także przedstawiciele innych grup etnicznych z rodzinnych stron i miasteczek ofiar; często byli to ludzie, których ofiary znały od wielu lat – koledzy ze szkolnej ławy, znajomi czy sąsiedzi. Wydarzenia te przebiegały jawnie: były to rutynowo organizowane publiczne przedstawienia, w których wszyscy mieli jakąś rolę do odegrania885.

      Genezy postępowania sprawców często upatruje się w odczłowieczeniu ofiar: do tego, by móc mordować niewinnych, wystarczy przestać widzieć w nich ludzi886. Taki pogląd na kwestię masowych zbrodni pozwala uniknąć debatowania nad grozą spotkania zabójców i zabijanych, a zarazem zbudować podstawę do rzetelnej analizy procesu decyzyjnego i logistyki ludobójstwa. Ten argument zawsze budził mój sprzeciw, chcąc jednak sprawdzić, w jakiej mierze jest on zasadny, zdecydowałem się podejść do badania Zagłady z całkowicie odmiennej perspektywy – mianowicie zamiast przyglądać się wydarzeniom przez pryzmat Berlina czy też oczami jednej czy drugiej strony, postanowiłem zrekonstruować ich przebieg w jednym miejscu.

      Fot. 1. Funkcjonariusze posterunku Sipo w Czortkowie, zdjęcie zrobione w 1942-1943 (GLA Karlsruhe, 309 Zugang 2001, 42-871, fotografia nr 26)

      Wybór miejsca podyktowany był takimi względami, jak reprezentatywność oraz dostępność źródeł. Ostatecznie wybrałem miasteczko, którego nazwa nie była mi obca, ale o którym niewiele wiedziałem. Buczacz, położony przed wojną na wschodzie Polski, a obecnie leżący w zachodniej Ukrainie, to miejsce urodzenia noblisty Szmula Josefa Agnona, którego opowiadania czytałem w szkole w Izraelu887. Tak się również złożyło, że jest to rodzinne miasto mojej matki, choć nie zamierzałem zajmować się dziejami własnej rodziny. Zaintrygował mnie jednak pomysł spisania biografii miasteczka – historii widzianej oczami jej bohaterów; w tym sensie moje osobiste związki z Buczaczem stały się dla mnie bezpośrednią inspiracją. Tym samym konflikt pomiędzy chłodną analizą a pełnym empatii zrozumieniem od samego początku wpisany był w mój projekt.

      Przynajmniej 60 tys. Żydów zamordowano w okolicy Buczacza oraz Czortkowa, pobliskiego miasteczka, gdzie stacjonował oddział Policji Bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei, Sipo), któremu powierzono wykonanie tego zadania. Dwudziestu czy trzydziestu funkcjonariuszy tego oddziału, z żonami, kochankami, rodzicami i dziećmi u boku, wiodło w sielskiej okolicy wygodne życie, uwiecznione na setkach fotografii przechowywanych w zachodnioniemieckich archiwach sądowych.

      Wsparcie w tej operacji zapewniło im około 350 ukraińskich funkcjonariuszy policji pomocniczej, zrzeszonych w jednostkach Schutzmannschaft (Schuma), a także miejscowa żandarmeria niemiecka i ukraińska oraz żydowscy policjanci, wcieleni do formacji znanej jako Ordnungsdienst i opłacani przez Radę Żydowską (Judenrat).

      Z perspektywy lokalnej zagłada Buczacza polegała na serii niezwykle brutalnych łapanek, które nazywano Aktionen lub „akcjami”, a które przybierały czasem formę zbiorowego mordu. Mniej więcej połowę z 10 tys. ofiar wywieziono wagonami do obozu zagłady w Bełżcu, gdzie zostali zagazowani. Pozostałych zamordowano na miejscu. Stanowi to odzwierciedlenie losu pół miliona Żydów zamieszkujących region zwany przed pierwszą wojną światową Galicją Wschodnią, a przemianowany na Distrikt Galizien przez niemieckich okupantów w 1941 r. – około 250 tys. Żydów zagazowano w Bełżcu, a pozostałych rozstrzelano tam, gdzie mieszkali. Większość tej krwawej ofiary dokonała się w ciągu osiemnastu miesięcy na terenie mniejszym niż połowa obszaru stanu Nowy Jork888.

      Dla Żydów Buczacz był sztetlem, jak wiele podobnych miasteczek w Europie Wschodniej. Wszelako idea sztetla jako wyłącznie żydowskiej miejscowości to raczej element żydowskiego folkloru, nieznajdujący potwierdzenia w źródłach historycznych. Sztetle z obrazów Marca Chagalla czy opowiadań Szolema Alejchema nigdy tak naprawdę nie istniały889. Najwyższy odsetek żydowskich mieszkańców w czasach nowożytnych odnotowano w Buczaczu w drugiej połowie XIX w., kiedy to Żydzi stanowili dwie trzecie populacji miasteczka, obok Polaków i Ukraińców. W latach poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej masowa emigracja spowodowana potęgującą się biedą, a także wzrost liczebności chrześcijańskich mieszkańców przyczyniły się do zmniejszenia udziału Żydów w populacji Buczacza do około połowy ogółu mieszkańców890. Był to model charakterystyczny dla całej Galicji Wschodniej, gdzie większość populacji stanowili ukraińscy chłopi, a w miastach i miasteczkach dominowali Polacy oraz Żydzi (ci ostatni zwłaszcza w małych i średnich ośrodkach miejskich)891.

      Taka struktura populacji oznacza, że tłem ludobójstwa dokonanego przez Niemców na Żydach była złożona i coraz bardziej niestabilna sieć powiązań: etnicznych, religijnych, politycznych i narodowych. Wdrażając „ostateczne rozwiązanie” w całej Europie, Niemcy z przerażającą łatwością przystosowywali się do skrajnie odmiennych uwarunkowań lokalnych. Niemniej uwarunkowania te w znacznym stopniu determinowały sposób, tempo oraz skalę zabójstw, jak również ich wpływ na resztę ludności892. Badając Zagładę na poziomie lokalnym, szybko orientujemy się, że kategoria świadków (bystanders) przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Kiedy najeźdźca sprzymierza się z miejscowymi siłami, by przeprowadzić mord na części populacji, można jedynie wyróżnić poszczególne stopnie zaangażowania, od pełnej współpracy po całkowity sprzeciw. W tym kontekście daje się zauważyć dominacja szarej strefy: część tych, którzy ukrywali prześladowanych, potem ich denuncjowała; niektórzy zabójcy udzielali potencjalnym ofiarom schronienia; niektórzy kolaboranci przyłączali się z czasem do ruchu oporu. Określanie własnej postawy jako obojętnej czy biernej wydaje się absurdalne, chyba że miałoby także obejmować przyglądanie się egzekucji sąsiadów czy rabunek ich mienia.

      Niemcy wkroczyli na terytorium o wielowiekowej historii, w której koegzystencja mieszała się z konfliktami. Z historią tą okupanci niewiele mieli wspólnego, a jednak z konieczności odegrała ona rolę w realizacji ludobójstwa. Jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej Galicja stała się terenem sporu pomiędzy Polakami a Ukraińcami, którego źródła sięgały początków XVII stulecia. Dziedzictwo czterech wieków żydowskiego osadnictwa na tym obszarze również naznaczone było napiętymi relacjami i wybuchającą od czasu do czasu przemocą. Tym samym postępowanie wszystkich uczestników zdarzeń podczas drugiej wojny światowej było w pewnym stopniu podyktowane zbiorową pamięcią oraz wyuczonymi poglądami i normami zachowania.

      Przypadek Buczacza pozwala dotrzeć do korzeni ludobójstwa na poziomie lokalnym. Możemy zrekonstruować masowy mord dokonany w pojedynczym miejscu i zbadać konkurencyjne powojenne narracje sądowego dyskursu, pamięci i upamiętnienia. Badania takie budują zbiorową „biografię” w tym sensie, że pozwalają przemówić pokoleniom mieszkańców Buczacza. Rzecz jasna, jest to „biografia” nieco schizofreniczna, jako że głosy z przeszłości wypowiadają się o sobie i swych sąsiadach w bardzo odmiennych rejestrach. Jest to jednak zarazem „biografia” reprezentatywna, ponieważ znajdują w niej odbicie losy całego uniwersum podobnych miasteczek i regionów na wschodnich rubieżach Europy, świata, który został unicestwiony i zapomniany893. Zainteresowanie tym światem nie może sprowadzać się jedynie do sposobu i przyczyn jego zagłady. Był to świat niezwykle bogaty i zróżnicowany. Znamy go tak słabo, bo głosy jego mieszkańców zostały zdławione. Jeśli pozwoli się im rozbrzmieć na nowo, ostrożnym i dogłębnym badaniem można oddać sprawiedliwość