Madeleine Albright

Faszyzm. Ostrzeżenie


Скачать книгу

aby Włochy przyłączyły się do działań wojennych. Można przypuszczać, iż niespodziewana wolta to efekt rzeczywistej zmiany poglądów, ponieważ Mussolini daleki był od głębokiej identyfikacji ideologicznej i trudno było nazywać go pacyfistą. Warto jednak wziąć pod uwagę inne możliwości. Podejrzewa się, iż przedstawiciele francuskiego biznesu zwrócili się do niego o pomoc w zaangażowaniu Włoch w wojnę przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom w zamian za określone wynagrodzenie. Na dodatek środki na prowadzenie „Il Popolo d’Italia” Mussolini pozyskiwał od producentów broni.

      24 maja 1915 roku Włochy przystąpiły do wojny po stronie Anglii i Francji. Mussolini został powołany do armii i przez siedemnaście miesięcy miał honor pisać cotygodniowe doniesienia z frontu dla swojej gazety. Otrzymał awans na stopień kaprala. Podczas ćwiczeń niemal poległ; w wyniku eksplozji haubicy odłamki podziurawiły mu brzuch jak sito. W październiku 1917 roku w trakcie rekonwalescencji przeżył jedną z najboleśniejszych porażek włoskiej armii. W bitwie pod Caporetto zabito dziesięć tysięcy żołnierzy, trzydzieści tysięcy zostało rannych, a ponad ćwierć miliona zostało zmuszonych do kapitulacji w obliczu przeważającej siły wroga.

      Pomimo przynależności Włochów do zwycięskiej koalicji nie dane im było smakować owoców zwycięstwa. Ból z powodu poniesionych strat był tym większy, że sojusznicy z Paryża i Londynu nie wywiązali się z sekretnej obietnicy koncesji terytorialnych. Co więcej, nie pofatygowali się nawet zaprosić na konferencję pokojową głowy państwa włoskiego, króla Wiktora Emanuela III. Tymczasem byli lewicowi towarzysze Mussoliniego wyraźnie się umocnili. Włoska Partia Socjalistyczna zyskała wielu nowych członków i w roku 1919 wygrała wybory parlamentarne.

      Pomimo silnej reprezentacji w parlamencie socjaliści nie zostali zaproszeni do koalicji rządzącej, co nie przeszkodziło im aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym. Duch demokracji przeniknął w szeregi klasy robotniczej wraz ze świadomością przysługujących im praw. Nowe wynalazki techniczne pozwoliły zbliżyć się do siebie pracownikom dużych fabryk, działaczom politycznym budować poparcie, a agitatorom podsycać gniew ludu. Napięcie sięgnęło zenitu, gdy socjaliści śladem bolszewików rozpoczęli zbrojną krucjatę proletariatu pod sztandarem eksterminacji burżuazji. Wynajęci uzbrojeni bandyci straszyli łamistrajków i przejmowali lokalną władzę, a czerwone flagi łopotały u bram fabryk w Mediolanie, Neapolu, Turynie oraz Genui. Na wsi ogarnięci socjalistyczną gorączką chłopi na wyścigi przejmowali ziemie, na których dotąd pracowali, niekiedy mordując właścicieli.

      Elity miast i wsi znalazły się w poważnych tarapatach. O ile robotnicze żądania wyższych stawek lub krótszego czasu pracy wydawały się zrozumiałe, o tyle dużo większe zagrożenie stanowiły zapędy proletariatu, by pozbyć się zwierzchników, przejąć władzę nad fabrykami czy odebrać ziemię ich właścicielom. Silne napięcia społeczne, gra o wysoką stawkę oraz przelana krew sprzyjały budowaniu barier nie do pokonania dla orędowników kompromisu. Po obu stronach nikt nie ufał politykom, którzy starali się tonować ekstremalne nastroje.

      Gorączka strajkowa oraz walka o ziemię wywołały chaos we włoskiej gospodarce. Ceny poszybowały w górę. Zaczęło brakować żywności. Załamał się system usług publicznych, a kilkugodzinne, kilkudobowe lub nawet kilkutygodniowe opóźnienia na sparaliżowanej konfliktami kolei nie należały do rzadkości. Jednocześnie do domów wracały dziesiątki tysięcy weteranów wojennych, próżno oczekując szacunku i honorów we własnej ojczyźnie, bez szans na pracę na stanowiskach blokowanych przez związki zawodowe.

      Włochy chyliły się ku rozpadowi. Parlament zamieniał się w targowisko korupcji, gdzie przywileje rozdawano wyłącznie według klucza koneksji politycznych i towarzyskich. Wiktor Emanuel okazał się słaby, przestraszony i niezdecydowany. Przez pierwsze dwadzieścia dwa lata sprawowania władzy przyszło mu współpracować aż z dwudziestoma premierami. Najbardziej wpływowi liderzy polityczni byli pochłonięci nieustanną walką ze sobą nawzajem i przestali komunikować się ze społeczeństwem. Sytuacja dojrzała do tego, by namaścić nowego przywódcę – duce – gotowego poskładać rozsypane elementy państwowej układanki oraz przywrócić Włochom podmiotową pozycję na arenie międzynarodowej.

      BYŁ DESZCZOWY NIEDZIELNY PORANEK 23 MARCA 1919 ROKU W MEDIOLANIE. Grupa kilkudziesięciu gniewnych ludzi zgromadziła się w ponurej sali klubu Koła Przemysłowo-Handlowego przy Piazza San Sepolcro. Po długich dyskusjach wśród entuzjastycznych owacji na stojąco wykrzyczeli gotowość do walki na śmierć i życie w obronie Włoch przed zakusami wroga. Dla podkreślenia jedności ruchu za godło obrali fasces – obwiązany rzemieniem pęk rózg z zatkniętym weń toporem, które w czasach starożytnych symbolizowały władzę rzymskiego konsula. Pod manifestem podpisały się pięćdziesiąt cztery osoby. Niewiele wówczas wskazywało na ambicje wyborcze działaczy. Dwa lata później ruch faszystowski we Włoszech liczył już ponad dwa tysiące klubów zjednoczonych pod przywództwem Benito Mussoliniego.

      Szeregi faszystów rosły w siłę wskutek głębokiego rozczarowania społeczeństwa sytuacją w kraju oraz obaw o powtórkę rosyjskiej rewolucji bolszewickiej. W kolejnych przemówieniach Mussolini rysował alternatywny obraz świata. Namawiał rodaków do odrzucenia kapitalistów odpowiedzialnych za wyzysk, socjalistów mieszających ludziom w głowach oraz szemranych i bojaźliwych polityków, którzy zajęci dyskutowaniem nie dostrzegają, że ukochana ojczyzna tonie w odmętach chaosu. Zamiast szczuć na siebie różne grupy społeczne, postulował zjednoczenie. Przedstawił wizję robotników, studentów, żołnierzy i biznesmenów na wspólnym froncie walki ze światem. Malował obrazy, na których wyznawcy ruchu solidarnie wspierają siebie nawzajem, a wszelkiego rodzaju pasożyty na zdrowym ciele włoskiego organizmu – obcokrajowcy, słabeusze oraz przeciwnicy polityczni – pozostawieni są samym sobie, zdani na własne siły. Przekonywał zwolenników, że niezależność zapewni Włochom dobrobyt, a siła zagwarantuje szacunek zlęknionych partnerów. Tak oto na świat w dwudziestym wieku przyszedł faszyzm, pod rękę z charyzmatycznym przywódcą, który – wykorzystując powszechne rozczarowanie społeczne – obiecał współobywatelom lepszy świat.

      Z nastaniem nowej dekady Partia Socjalistyczna wciąż cieszyła się silną pozycją w parlamencie oraz dużym poparciem społecznym. Tymczasem faszyści, bazując na armii bezrobotnych weteranów wojennych, organizowali bojówki znane pod nazwą Fasci di Combattimento (Związki Kombatanckie), by mordować przywódców robotniczych, demolować siedziby gazet oraz napadać na chłopów i robotników. Gangi rosły w siłę przy cichej akceptacji policji, która zdawała się nie zauważać zuchwałych aktów faszystowskiej przemocy wobec socjalistów. W ciągu zaledwie kilku miesięcy organizacje socjalistyczne zostały wypędzone z miast i miasteczek, szczególnie na północy kraju. Tożsamość faszystów miały podkreślać charakterystyczne mundury – czarne koszule, szaro-zielone spodnie oraz fezy ozdobione charakterystycznym frędzlem. Szeregi Partii Socjalistycznej kurczyły się, podczas gdy faszyści szybko rośli w siłę, budując swą pozycję agresywną przemocą.

      Mussolini, samodzielny prekursor kiełkującej rebelii, stał się niekwestionowanym liderem ruchu, który zmierzał w nieokreślonym kierunku. Faszyści opracowali wprawdzie listę celów, jednak wciąż nie dorobili się programu ani manifestu. Część entuzjastów widziała w członkach świeżo upieczonej partii obrońców ustroju kapitalistycznego oraz Kościoła katolickiego przed hordami bolszewików, inni postrzegali ich jako gwarancję zachowania monarchii i tradycyjnych wartości. Wielu oczekiwało odbudowania potęgi Włoch, część spodziewała się podwyżki płac lub pałała żądzą rozlewu krwi.

      Sam Mussolini nie potrafił sprecyzować własnych priorytetów. Z jednej strony korzystał z finansowania przez korporacje i banki, z drugiej przemawiał językiem weteranów wojennych i robotników. Wbrew woli obecnych współpracowników podejmował wiele prób nawiązania kontaktów ze starymi towarzyszami z Partii Socjalistycznej jedynie po to, by przekonać się, jak bardzo nadwyrężył ich zaufanie.