podaje, że wstyd dokonując rozpadu całego poziomu osobowości, skutkuje takimi emocjami, jak fałszywa duma, złość czy poczucie winy10.
Przy zrobieniu jednak pierwszego z dwunastu kroków, wstyd traci swoje znaczenie, a zamiast spuszczonej głowy11, pojawia się twarz człowieka, mówiącego prawdę o swojej sytuacji, który rezygnując z bierności i wycofania12, zaczyna kroczyć, a pragnienie stania się niewidzialnym13, zamienia w pragnienie bycia sobą, w samo bycie. Ze wszystkim, co się odczuwa, można bowiem zrobić krok, który wyrywa ze znieczulenia i daje dostęp do pełni życia.
Poddanie się
Wielki jest zakres i siła panowania toksycznego wstydu14, zakorzenionego w nas od najmłodszych lat. Nic więc dziwnego, że nawet i z tego względu, że to nie człowiek wybiera sobie takie uczucie, ale ono niejako „pierwotnie” się pojawia, stawia przed nami bardzo trudne zadanie. W takiej sytuacji pomaga postawa akceptacji i to akceptacji całkowitej. Polega ona na ujawnieniu i przyjęciu prawdy o sobie, dopuszczeniu wszelkich uczuć, które temu towarzyszą, a nawet akceptacji tego, że czegoś może nie jesteśmy w stanie zaakceptować. Melody Beattie widzi poddanie się jako prostą drogę do zdrowienia i twierdzi, że stawianie oporu, temu, kim jesteśmy oraz całej sytuacji życiowej, w której się znaleźliśmy, blokuje nas jako ludzi i wpływa negatywnie na nasze samopoczucie i stan ducha15.
„Stawianie oporu zdarzeniom i okolicznościom życiowym niczego nie zmienia, bez względu na to, jak bardzo niepożądane mogą być te zdarzenia czy okoliczności.” – twierdzi Melody Beattie. „Odpieranie i tłumienie myśli i odczuć nie zmienia nas, nie czyni nas takimi, jakimi chcielibyśmy być, czy jakimi sądzimy, że powinniśmy być. Stawia nas w opozycji do rzeczywistości. Czyni z nas zablokowanych ludzi. W rezultacie wywołuje przygnębienie i depresję.16”
Ten właśnie moment poddania się, moment, gdy przestajemy walczyć z prawdą o sobie i już nie stawiamy oporu rzeczywistości, powoduje, że energia przeznaczana wcześniej na zaprzeczanie czy tłumienie, staje się potężną siłą w życiu, które dopiero w taki sposób może ulec głębokiej i trwałej transformacji.
„Akceptacja zmienia nas w ludzi jakimi jesteśmy i jakimi chcemy być. Akceptacja wspomaga prawdopodobieństwo, że zdarzenia i okoliczności obrócą się na lepsze.17”
Uwierzyliśmy…
II KROK: Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
„Wiara to skok, wiara to krok.”
Definicja wiary
Uwierzyć, zaufać, nie jest łatwo. Nie dlatego, że się nie chce. Dla człowieka zniewolonego nałogiem, uwikłanego w życie pełne nieprzyjemnych i niechcianych konsekwencji, często bolesnych lub nawet tragicznych, wynikających z uzależnienia, drugi krok AA, czyli wiara w to, że „Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie”18, może brzmieć niedorzecznie. Największą przeszkodą zdaje się być tutaj brak nadziei na to, że życie, które się prowadzi, może zupełnie zmienić swój kształt.
Jakakolwiek definicja wiary wykracza poza jej istotę, tak jak patrzenie na mapę nie jest nigdy samą podróżą19. Wiara jest aktem ludzkiej woli, serca, ale też umysłu. Większość ludzi „żyje głową”, tzn. w umyśle tworzy i pielęgnuje wizję życia i w jakiś sposób dąży do jej realizacji, albo też zmaga się z różnicą, jaka istnieje między tą wizją a rzeczywistością. Wiara jest z pewnością zrelatywizowaniem swoich koncepcji i najlepszych nawet, w naszym mniemaniu, pomysłów.
Prawdziwa wiara, wiara żywa, czyli taka, która naprawdę dopuszczana jest do kształtowania i określania życia, a o taką właśnie tutaj chodzi, stawia umysł jako narzędzie w procesie trzeźwienia, czyli odkrywania prawdy o życiu, czyli zdrowienia. Uwierzyć, znaczy uczynić krok w nieznane, w to, czego nie pojmujemy i nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Mogą wówczas pojawić się stany określane jako „próżnia”, „pustka”, „ciemność”, „niewiedza”, „niewidzenie”. Do tej pory w umyśle zgromadzone były gotowe rozwiązania, czasem nawet na całe życie. Kiedy jednak okazuje się, że te pomysły nie mają oczekiwanej mocy sprawczej, pozostaje jedynie poddać się Większej Mocy, Sile Wyższej od nas samych, która według swojego klucza może dokonywać przemian. Z logicznego punktu widzenia jest to sensowne, jednak gra toczy się nie o logikę, lecz o życie, o własne życie. Czy ktoś lepiej będzie wiedział, co jest dla mnie dobre i czy ten ktoś, ta ktoś, to ktoś, będzie umiał, umiała, umiało lepiej, albo chociaż tak wystarczająco zadbać o mnie, jak ja?
Przeskok kwantowy 20
Krok wiary związany jest z niepewnością i samotnością, bo nałóg, który wcześniej chronił od doznawania takich stanów, lub je przynajmniej łagodził w tym momencie nie jest już wyjściem.
Amit Goswami mówi o pewności21 i pomysłowości22. Przeciwstawia je sobie wskazując, że pomysłowość ogranicza się tylko do tego, co sami możemy sobie tworzyć w umyśle, natomiast pewność jest elementem, który zyskujemy przekraczając umysł i przechodząc na wyższy poziom energii, nazwany przez niego „ponadmentalną kwantową jaźnią”23. Jest to spójne z często spotykanym określeniem skok w wiarę. A. Goswami nazywa wyjście poza umysł, czyli to, co pewne i znane, w nowe i nieznane w obszarze doświadczenia (nie myślenia), przeskokiem kwantowym24. Wydaje się, że to, o co chodzi w zawierzeniu, to właśnie ów przeskok25 i chociaż w samym tym akcie brakuje jakiegokolwiek oparcia, a decyzja jest całkowicie osobista, to paradoksalnie ten skok skutkuje później oparciem i pewnością. „Nie da się wybrać zdrowia po prostu przez zażyczenie go sobie, gdyż byłaby to pomysłowość. Tylko wybierając zdrowie z poziomu pewności (po przeskoku kwantowym), będziemy w stanie opanować energię w takim stopniu, by móc dokonać zmian stylu swojego życia”26.
Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece…
III KROK: Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
„Wiara jest procesem mentalnym, który w swojej niewidzialnej głębi przemienia życie.”
„I nagle przestraszył się bardzo mroku i samotności. Musiał ten strach być gdzieś w pobliżu, od chwili kiedy Muminek obudził się w uśpionym domu, ale dopiero teraz pokazał się na dobre. I Muminek nie krzyczał więcej […]. Wlókł się dalej popłakując cichutko […] uspokoił się […] i szedł wolno naprzód, nie spuszczając oczu ze światła.” 27
Wybudzenie
Z letargu życia w nałogu