jakkolwiek Go pojmujemy, może być dla wielu, szczególnie dla ludzi spowitych i skrępowanych wcześniej przyjętymi lub narzuconymi regułami religijnymi, prawdziwym uwolnieniem. Wspólnota AA, zgodnie ze swoją preambułą „nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, działalnością polityczną lub instytucją”28. W tym kroku zwraca się człowiekowi należny mu szacunek związany również z wolnością w dostępie do swojej największej mocy, do swojego duchowego źródła, do Boga, jakkolwiek Go się pojmuje. Może być to głębokim potwierdzeniem jestestwa i natury ludzkiej, która w wolności, jak w lustrze szuka swojego odbicia. Odbicie to nie musi być już więcej ani krępowane, ani sterowane przez innych, bo człowiek przyjmuje tę prawdę, że ma prawo korzystać ze swojego najbardziej indywidualnego, bliskiego i intymnego kontaktu z Siłą Wyższą, która zawsze z nim jest i zawsze go kocha, a jeśli go kocha, to również się nim opiekuje. Powierzenie się jest bardzo trudne. W przytoczonym fragmencie książki Tove Jansson „Zima Muminków”29, Muminek budzi się ze snu zimowego w uśpionym jeszcze, zimowym domu i jest to dla niego zupełnie nowa sytuacja- zawsze przesypiał zimę, podobnie jak człowiek uzależniony uciekał w rodzaj snu na jawie, poddając się odurzeniu i znieczuleniu. Przy wybiciu z tego snu pojawiają się, odbierane przez ludzi jako nieprzyjemne: mrok, samotność, strach30. To wszystko istniało („musiał ten strach być gdzieś w pobliżu”31), ale teraz dopiero wszystko się ujawnia i z tym trzeba się skonfrontować. Wcześniej, żyjąc w nałogu, nie ma się kontaktu ze swoimi prawdziwymi uczuciami. Według słów Bradshowa, „jeżeli trwasz […] w jakimś nałogu, to nie masz kontroli nad sobą ani kontaktu ze swoimi prawdziwymi uczuciami”32.
Powierzenie się
Mimo, że powierzenie swojej woli i życia opiece Boga jest w rezultacie wybawieniem i przynosi ze sobą lekkość i radość, to samo postanowienie, sama decyzja może być czasem pełnym strachu, samotności, mroku i łez. Powierzenie się bowiem musi znaleźć swój konkretny wyraz nie w słowach, lecz w doświadczeniu. Przychodzą wydarzenia i próby, w których należy dokonywać wyboru: na czym polegać, na sobie czy na opiece Boga?
Powierzenie siebie to łamanie dawnych nawyków, z którymi człowiek często się bardzo utożsamiał, a niszcząc stare przyzwyczajenia, ma wrażenie, że niszczy siebie i chociaż siebie w ten sposób dopiero odzyskuje (w przełamywaniu, w swego rodzaju rozmrażaniu siebie), jeszcze o tym nie wie. W prawdziwym akcie powierzenia nie wystarczy jedynie pobożnie wołać: „Panie, Panie!”33, lecz trzeba pozwolić dotknąć swoich fundamentów i tego, na czym stało nasze dotychczasowe życie.
„Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. [..]) Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale 34 .”
W powierzeniu się bowiem, chodzi nie tylko o samo zwracanie się do Boga, ile o dialog, w którym pytamy Go, jaka jest Jego wola wobec nas i jak w zgodzie z nią mamy działać. Praktyka tego życia zawarta jest w pozostałych krokach, jednak wymiar duchowy, będący podstawą, opiera się na tym, by zrobić krok i przejść od słów: „Posłuchaj mnie”35, „Proszę cię”36, „Przysięgam ci”37, do wyznania: „Oto moje przeznaczenie, rozmawiać z tobą”38, jak w znanej piosence:
Leo Chiosso, Giancarlo Del Re, Words, words/ fr.Paroles, paroles, Tekstowo.pl
Rich W., autor złożonej w Fundacji Hazelden, książki dla AA „Medytacje. 24 godziny na dobę”39, oddaje opisem swoje powierzenie się opiece Boga:
„Swoim życiem mam spełnić przewidziany dla mnie przez Boga cel; będzie się on wypełniał dopóty, dopóki żyć będę tak, jak wierzę, że oczekuje tego ode mnie Bóg. [..]) Kiedy umrę, ciało moje w proch się obróci… Lecz energia mego umysłu- a może dusza- jeśli tylko o to zadbam, zespoli się na powrót z Najwyższą Siłą Sprawczą Wszechświata; trafi tam, skąd przyszła i gdzie jest jej miejsce 40 .”
Brian Tracy w jednej ze swoich mów podał definicję obłędu, jako robienie tego samego w oczekiwaniu na inne rezultaty. Jeśli więc życie ma zmienić swój kształt i stać się nowym, dobrym, zdrowym życiem, trzeba zmienić sposób postępowania, reagowania, swoje nawyki, czyli to, co do tej pory dawało względne poczucie bezpieczeństwa i wrażenie kontroli. Dokonując takich zmian, natrafiamy na morze lęku we własnym wnętrzu, a lęk ten ukoi tylko powierzenie się opiece Mocy potężniejszej od nas samych.
Bill W
Bill W., któremu przypisano zasługę zapoczątkowania całego ruchu samopomocowego AA, przeszedł bardzo trudną, długą drogę, naznaczoną cierpieniem, zanim był w stanie poddać się Wyższej Mocy. Żył w rozpaczy, targany obsesjami, szarpany bezsilnością i poczuciem winy41.
„Bill W. był ateistą i odebrał pomysł poddania się wyższej mocy jako – delikatnie mówiąc- niepociągający. Cała koncepcja oddania godziła w dumę Billa. Pogrążył się w absolutnej rozpaczy. Miał obsesję umysłową i fizyczną alergię na alkohol, przez który był skazany na chorobę, szaleństwo i śmierć 42 ” – tak prognozowała jego żona Lois 43 . „W końcu Bill całkowicie się poddał, w tym momencie doznał przeżycia nieskończonej Obecności i Światłości, poczuł też wielki Pokój. Tej nocy w końcu był w stanie zasnąć, a gdy następnego dnia się obudził, poczuł się jakby został w nieopisany sposób przemieniony 44 .”
Skuteczność tego doświadczenia została potwierdzona przez dr Williama Silkwortha, lekarza Billa z ówczesnego szpitala na zachodnim wybrzeżu Nowego Yorku. To on właśnie później przedstawił przypadek Billa w dziele samego Williama Jamesa „The Varieties of Religions Experience45”.
Pewnym jest, że kiedy zaczynamy wchodzić w dialog z naszym Bogiem, naszą Siłą Wyższą, jakkolwiek ją pojmujemy, na miejsce dawnej własnej siły, dającej do tej pory jakieś oparcie, przychodzi prawdziwa moc i czasem stajemy się świadkami cudów we własnym życiu. Według zasad fizyki kwantowej i zdaniem dr Davida R. Hawkinsa, jasnym jest, że we wszechświecie, w którym wszystko jest połączone ze wszystkim, niewidoczna moc wykonuje za nas rzeczy, których sami nigdy byśmy nie osiągnęli46.
„I […] nie krzyczał więcej […] uspokoił się […] i szedł wolno naprzód, nie spuszczając oczu ze światła 47 ”.
Dokonaliśmy gruntownego i odważnego obrachunku…
IV KROK: Dokonaliśmy gruntownego i odważnego obrachunku moralnego.
„Każdy ma swój kawałek cienia. Brak cienia jest dowodem